Paweł Kosmala: Co dobre dla Legii, dobre i dla Warszawy...
10.07.2011 20:36
- Panie prezesie – rok temu spotkał się pan z czytelnikami naszego serwisu na nie istniejącej już trybunie krytej. Po tym spotkaniu zostało zawarte porozumienie co zostało ogłoszone przez obie strony jako sukces. Jak Pan po roku ocenia to porozumienie? Jest Pan z niego zadowolony? Coś było do poprawki czy raczej jest idealnie?
Porozumienie z kibicami wiązało się z się z założeniem, że nowy stadion powinien być miejscem radości fanów z gry drużyny, zgody, jedności, wspólnego działania na rzecz rozwoju Legii. Ten wspaniały obiekt był dodatkowym źródłem inspiracji dla mnie i Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa , aby do takiego porozumienia doszło po okresie nieporozumień. To porozumienie wciąż jest aktualne, w dalszym ciągu zależy nam na tym aby na pięknym, wygodnym i pojemnym stadionie mecze odbywały się w godnej atmosferze, przy poszanowaniu prawa, tak jak było to zawarte w porozumieniu. To przez pewien czas nam wychodziło bardzo dobrze. Byliśmy pod względem dopingu, atmosfery na topie nie tylko polskim, ale i europejskim. Niestety w rundzie wiosennej to wszystko zaczęło zgrzytać i jestem przekonany, że to nie strona klubowa była winna tym zgrzytom. Winne były zachowania pewnych grup kibiców, którzy przestali respektować to porozumienie i zapisy w nim zawarte. Z tego się wzięły wszystkie problemy, które później nabrzmiewały. Dziś obie strony dalej rozmawiają i starają się z tymi problemami uporać. Jesteśmy w stałym kontakcie i staramy się eliminować to co było złe na trybunach. Na pytanie jak to będzie w następnym sezonie odpowiadam zawsze kolegom z SKLW, że powinno być tak jak bezpośrednio po podpisaniu porozumienia kiedy przez kilka miesięcy wszyscy byli zachwyceni atmosferą podczas spotkań przy ulicy Łazienkowskiej. Wtedy byliśmy wzorcem tego jak można w sposób kulturalny i zarazem bardzo emocjonalny dopingować swój zespół. Byliśmy wzorem tego jak może być utrzymywany porządek, który musi być na każdej imprezie masowej. Wróćmy do tego i wszystko będzie jak należy. Porozumienie nie utraciło swojej ważności. Dlatego niech w nowym sezonie powróci atmosfera z początków rozgrywek 2010/11.
A jak dziś wygląda codzienna współpraca z kibicami?
- Teraz kiedy nie ma meczów współpraca z kibicami polega na okazjonalnych kontaktach między reprezentantami Klubu i SKLW. Siadamy w gronie kilku osób i o wszystkim rozmawiamy. Takie spotkaniach odbywają się też po każdym meczu, co stało się pewnego rodzaju rutyną. My jako klub prezentujemy swoje zastrzeżenia i uwagi, strona kibiców także zwykle ma jakieś uwagi do zgłoszenia. Dochodzimy do porozumienia i to jest najważniejsze. Jednak czasem zdarzają się takie sytuacje jak podczas meczu z Widzewem, nad którymi nie możemy przejść do porządku dziennego. Zdarzały się też inne incydenty czy masowe naruszenia istoty porozumienia – wtedy są konsekwencje, z którymi SKLW musi się liczyć.
Chcielibyśmy zapytać o Ogólnopolski Protest Kibiców, który mogliśmy na polskich stadionach w tym także na Legii obserwować w ostatnich kolejkach. Czy nie martwicie się w klubie, że ten protest kontynuowany w przyszłym sezonie może mieć wpływ na frekwencje czyli też na klubowy budżet?
- Nie wiem jakie są plany grup kibicowskich na przyszły sezon, nie wiem co się będzie działo. Faktycznie zauważalne było to co się działo w ostatnich kolejkach, a co pan nazwał protestem. Tyle, że ten protest nie był skierowany przeciwko klubowi, ale przybrał pewne barwy i wymiary polityczne. Trudno mi się do tego ustosunkować, naszą żelazną zasadą powinno być motto, że w politykę na stadionie się nie bawimy. Natomiast jeśli ta polityka w jakiś sposób dotknęła środowisko kibicowskie i to środowisko czuje się pokrzywdzone lub też zagrożone przez działania polityków, to najpierw to środowisko powinno sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się stało, przypomnieć sobie całą sekwencję wydarzeń, które do tego doprowadziły. Po takiej analizie należałoby dokonać samooceny czy samemu jest się bez winy, czy te reakcje były nieuzasadnione, czy ich skala była zbyt duża? Na razie nie wiem, nie usłyszałem jeszcze na czym w istocie ten protest polega. Jeśli jednak będzie to prowadziło do tego, że drużyna nie będzie dopingowana to moim zdaniem kibice zmierzają w bezsensownym kierunku. Forma protestu nie uderza bowiem w tych, w których rzekoma ma być wymierzona. Wzorzec kibicowania mamy w pamięci, wiemy jak to może wyglądać i chcemy aby tak wyglądało.
Legia w 2011 roku zakończyła budowę nowego wspaniałego stadionu. To jedna z piękniejszych kart historii klubu. Co Pan czuje wchodząc na ten obiekt?
- Właśnie, na samym początku wspomniał pan o nieistniejącej już trybunie krytej. Faktycznie to było zaledwie rok temu… a nam się wydaje, że na tym stadionie jesteśmy już o wiele dłużej. A przecież jeszcze 30 czerwca 2010 roku trzy trybuny były w budowie, jedyną funkcjonującą częścią obiektu była dawna kryta - nasza najnowocześniejsza wówczas trybuna. To, że ten stadion powstał, a 21 maja tego roku został już w całości oddany do użytku to jest historyczne wydarzenie w dziejach klubu.
- W sprawę budowy stadionu byłem zaangażowany od samego początku, jeszcze jako członek Rady Nadzorczej Klubu. Już wtedy częścią moich zadań było monitorowanie tej idei, która od początku była szczytna i oczywista. Stadion temu klubowi się po prostu należał. To nie klub był dłużnikiem miasta, tylko miasto przez lata było dłużnikiem klubu nie inwestując w infrastrukturę należną Legii, kibicom – setkom tysięcy ludzi, mieszkańcom Warszawy, którzy są zżyci z tym klubem, dla których Legia Warszawa jest czymś bardzo ważnym. Dziś wieloletnia batalia o budowę stadionu zwieńczyła się namacalnym sukcesem i jest to powód do ogromnej radości, zadowolenia czy nawet dumy. Ten obiekt jest ważnym śladem na ziemi, który pozostanie na następne pokolenia. Na tym stadionie było już pół miliona widzów, obiekt już wpisał się w to miasto, pokazał swój potencjał. Tym bardziej to powód do zadowolenia dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili. Największe zasługi mają władze miasta, które mimo wielu głosów krytyki na ten projekt się zdecydowały. Ale my wszyscy, którzy walczyliśmy o powstanie stadionu teraz także przypisujemy sobie cząstkę tej chwały. Mam nadzieję, że już nigdy nie wróci temat potrzeby lub zbędności tego obiektu. Legia Warszawa jest ważnym aktywem społecznym, emocjonalnie istotnym dla mieszkańców miasta. To wszystko uprawnia do tezy, którą chętnie głoszę – Wszystko co jest dobre dla Legii, jest dobre dla Warszawy, wszystko co jest złe dla Legii jest tez złe dla Warszawy. Wystarczy przyjąć taką dewizę i wtedy można inaczej na całość spojrzeć – kto inwestował, ile zainwestował, jak obiekt jest eksploatowany, jak się ten stadion ma do innych stadionów w innych miastach, jakbyśmy dziś jako Warszawa wyglądali ze starym stadionem wobec innych miast takich jak Kraków, Poznań, Wrocław czy Gdańsk? Odpowiedzi na te pytania są dziś oczywiste, ale nie tak dawno trzeba było wiele osób przekonywać do idei budowy np. niektórych radnych tego miasta. Trudno sobie wyobrazić takie miasta jak Madryt, Barcelona, Mediolan, Turyn, Monachium bez wielkich klubów piłkarskich, bez stadionów. Tak samo jest w Warszawie. Dlatego powtórzę, a jestem o tym przekonany, że co jest dobre dla Legii jest dobre i dla Warszawy. A co jest złe dla Legii jest tez złe dla Warszawy. Miejskie władze, radni powinni przyjąć to do wiadomości choć oczywiście tego zdania nikt im narzucić nie może.
Trybuna zachodnia to ogromne koszty – wyposażenie lóż vipowskich, restauracji, szatni, kaplicy itd. Jaki jest w przybliżeniu koszt tej inwestycji? Ile właściciele Legii musieli dołożyć do tego, aby wszystko wyglądało jak należy? I czy ta kwota wchodzi w kwotę budżetu na najbliższy sezon?
- Zacznijmy od tego, że koszt tego stadionu jest o wiele niższy niż koszt podobnych stadionów w innych miastach w Polsce, nawet uwzględniając różnicę w pojemności. Obiekt w Warszawie kosztował niewiele więcej niż połowę tego co obiekt w Poznaniu, dużo mniej niż stadion w Krakowie. Ten w Warszawie nie dość że tańszy, to jeszcze lepszy, dużo bardziej funkcjonalny, wykończony na wyższym poziomie. To pokazuje, że można było zbudować taniej, a za to lepiej.
- Prawdą jest to, że Legia i jej właściciel od początku w tych kosztach partycypowali. Sfinansowaliśmy projekt architektoniczny i to wykonawczy a nie tylko budowlany, czyli taki dokładniejszy, projektuje się w nim wszystko do ostatniej śrubki. Dlatego projekt był drogi, ale nie żałujemy tego wydatku. Dzięki temu ten obiekt jest tak funkcjonalny. Poza projektem cały czas wydajemy naprawdę duże pieniądze na ten stadion i jego wyposażenie. To nie jest tylko wspomniana przez pana trybuna zachodnia, ale i muzeum, sklep, tymczasowe sportowe zaplecze, biura, urządzenia cateringowe itd. Te koszty są spore i obniżają nasze możliwości równoległego wydatkowania na rozwój sportowy. Kibice muszą wziąć to pod uwagę, w okresie inwestycyjnym jest bardzo trudno równolegle podnosić budżet na wynagrodzenia zawodników. Ten okres jednak wkrótce się skończy, przynajmniej na taką skalę – nie będzie opłat za projekt, a później za nadzór autorski. Nie będzie wszystkich wydatków związanych z wyposażeniem. Wówczas przy tych samych przychodach czy też już zwiększonych będzie można pomyśleć o większych środkach na sport.
Zapełnienie stadionu w najbliższym sezonie wydaje się sporym wyzwaniem. Jakiej frekwencji się spodziewa zarząd klubu?
- To trudne do wyliczenia, wiele będzie zależało od poziomu sportowego. Wyobraźmy sobie, że spełnia się nasze marzenie i awansujemy do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Czy wówczas będziemy mieli problem z zapełnieniem stadionu skoro mamy wyrobionych 114 tysięcy kart kibica? Ci kibice po to wyrobili karty, aby kiedyś przyjść na stadion. Na spotkania Ligi Europejskiej byłyby problemy z kupnem biletu, ale i na spotkaniach ligowych byłaby dobra frekwencja jeśli byśmy odnieśli tego rodzaju sukces, który zresztą jest naszym założeniem, jest w naszych planach. Oczywiście przyjmuje do budżetu ostrożniejsze założenia – to jest normalna sprawa. Ale nie widzimy powodu dla którego ten stadion miałby się nie wypełniać. Uważam, że w niedalekiej przyszłości ten stadion będzie za małym obiektem dla Legii, że Legia będzie generować większe zainteresowanie niż 31 tysięcy. Jednak aby tak się stało musi to być Legia, której wszyscy chcemy – mistrz i gra w europejskich pucharach. Wtedy nie będzie problemu z zapełnieniem obiektu, Warszawa jest wielką metropolią. Kibice Legii to ogromna część mieszkańców Warszawy, województwa Mazowieckiego i całej Polski. Takiej liczby kart kibica nie ma żaden klub w Polsce i pewnie nigdy nie będzie miał. To liczba duża nawet na skalę europejską. To wszystko świadczy o tym, że z frekwencją nie powinno być kłopotu, o ile wynik sportowy będzie lepszy.
Czy są prowadzone rozmowy odnośnie sprzedaży nazwy stadionu a jeżeli tak to jak bardzo są one zaawansowane?
- Są prowadzone, ale naturalnie nie mogę ujawnić szczegółów. Może myląca jest kwestia, że chodzi o nazwę stadionu. To raczej sponsoring stadionu związany z meczami Legii, wydarzeniami jakie organizuje klub na obiekcie. Tak się dzieje w całej Europie – W Bundeslidze większość stadionów ma swoich sponsorów, w innych krajach na mniejszą lub większą skalę także jest to zjawisko spotykane, a w USA nikt sobie nie wyobraża stadionu bez swojego sponsora. To normalne umowy, takie jak na koszulkę czy bandy reklamowe. W wielu krajach sponsorowane są poszczególne trybuny, swojego sponsora chcącego eksponować swoją markę mają nawet autostrady czy linie kolejowe. Ale to jest trochę inny świat… To ważna sprawa, którą planowaliśmy i będziemy robić wszystko co w naszej mocy aby ją zrealizować. Chcemy aby to była marka światowa, adekwatna do naszej marki, do jakości naszego stadionu. Chcielibyśmy aby potencjalny sponsor był wielką firmą związaną za sportem – nie tylko w Polsce. Aby skojarzenia były pozytywne, co stworzy możliwości rozszerzenia współpracy poza ten jeden deal sponsorski. Rozmowy się toczą i w niedługim czasie ogłosimy ich wynik.
Padło już wiele ciepłych słów na temat stadionu, ale ten najnowocześniejszy i najbezpieczniejszy obiekt w Polsce został bezprawnie zamknięty przez wojewodę. Na jakim etapie jest procedura zaskarżania zamknięcia stadionu w maju, czy jest już w WSA. I jak ocenia Pan szansę na wygraną, jakie będą dalsze kroki?
- O tym zdecyduje sąd, natomiast my zaskarżyliśmy tę decyzję, która później została podtrzymana przez ministra spraw wewnętrznych i administracji. Po tym podtrzymaniu w normalnym trybie złożyliśmy skargę do sądu administracyjnego i czekamy na rozpoczęcie procedury. Nie chcę do tego wracać. Jako że jesteśmy w sporze sądowym z wojewodą nie powinienem się wypowiadać o meritum , gdyż wszystko powiemy w sali sądowej w trybie procesowym.
Przypomnijmy, że kibice nie mogli wejść na stadion na mecz z Koroną. Co ze zwrotami za bilety i karnety na ten mecz? Do kogo powinni zwracać się fani – do klubu czy raczej do władz miasta?
- Istotą prowadzonego sporu sądowego jest to, że w wyniku jego pozytywnego dla nas rozstrzygnięcia będziemy się następnie domagać odszkodowania za zamkniecie stadionu, za utracone wpływy. Z pewnością uwzględniamy w tym wszystkim ten aspekt, że kibice mieli wykupiony karnet czy bilet i nie mogli na ten mecz pójść. Nie była to nasza decyzja, nasza wina – po prostu siła wyższa.
Jutro druga cześć wywiadu gdzie będą poruszane sprawy sportowe oraz transferowe
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.