Paweł Lech: Wiele lat wpadek Legii
04.03.2014 22:15
- Doceniam to, co zbudowano przez długi czas: dobry wizerunek i otoczkę, dzięki której wiele osób utożsamia się z Legią. Dodatkowo cieszę się, że istnieje coś takiego jak „Żyleta”, bo na stadionie musi być miejsce dla fanatycznych kibiców, ale wszystko ma swoje ograniczenia. Nie może być takiej sytuacji, że jakaś 100-200 osobowa grupa momentami całkowicie terroryzuje większość, która normalnie chciałaby obejrzeć mecz. W poprzednich latach nie do końca można było rozwiązać problem stosowania przemocy na stadionach, tak obecnie wszystkie narzędzia prawne i organizacyjne są w rękach właściciela klubu piłkarskiego. Powinien on swoimi działaniami doprowadzić do tego, żeby takie sytuacje jak w niedzielę nie miały miejsca. Niestety nie wykorzystuje on możliwości, które ma. Co więcej, wojewoda zamykający trybunę północną nie wskazuje, że to obszar, który trzeba ogrodzić, ale wskazuje, że osoby, które korzystają z tych miejsc, nie powinny brać udziału w kolejnym widowisku. To właśnie ci ludzie powinni być ukarani.
- Właściciel Legii w takiej sytuacji jak przy zamkniętej „Żylecie”, puścił oko do tych „kiboli” i postanowił sprzedać im bilety na sektory rodzinne, pośród dzieci i rodzin. Wręcz jakby mówił: będziecie mieli blisko do sektora Jagiellonii – możecie spokojnie przyjść na mecz. Tutaj nie ma żadnej kary… Nie można tak postępować! Na zachodzie z takim problemem w dużym stopniu sobie poradzono. Chciałbym żeby nie było tych barierek wokół murawy, ale każdy musi mieć wtedy świadomość, że wchodząc na boisko, przez najbliższe dwa lata nie obejrzy potem spotkania na stadionie.
- Nasze stanowisko, Komisji Sportu, Rekreacji i Turystyki Rady m.st. Warszawy, daje carte blanche na działania dla pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nie sądzę żeby takie decyzje zostały podjęte, ale to również wsparcie dla trudnych wyborów Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. To wyraz naszej aprobaty dla tych działań. Za takim stanowiskiem głosowali wszyscy obecni na posiedzeniu członkowie komisji z różnych środowisk politycznych.
- Oczekuję, że takich sytuacji więcej nie będzie. Jedyną metodą na brak takich zajść jest pozbawienie tych stu czy iluś ludzi wejścia na stadion przy Łazienkowskiej. Władze klubu muszą wydawać zakazy stadionowe osobom używającym siły. Dlaczego Legia tego nie stosowała? Nie wiem. Teraz prezes zapowiedział, że ileś ich wyda, ale gdyby pomyślano o tym już w zeszłym roku, to obecnie bylibyśmy w innej sytuacji.
- Dawno, bo dawno – w ubiegłym wieku, ale chodziłem na „Żyletę” i mniej więcej wiem na czym to polega. Fanatyczni kibice są niezbędni w każdym klubie, tak jak w Barcelonie i większości klubów w Europie. Nie wszyscy powinni być jednak dopuszczani przez klub, żeby tam być, ale ten kłopot powinien rozwiązać już właściciel Legii.
- To ostateczna broń, której można użyć. Kto mógłby być alternatywą dla stadionu przy Łazienkowskiej? Jest za wcześnie na radykalne ruchy. Zobaczymy, jakie działanie podejmie klub, żeby takie sytuacje się nie powtórzyły. Będziemy bacznie przyglądać się temu. W przeciwnym razie zaczniemy wyciągać konsekwencje - komentuje Jarosław Dąbrowski, wiceprezydent miasta dla Warszawa.sport.pl.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.