Paweł Wszołek: Jestem szczęśliwy

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+

11.07.2020 21:24

(akt. 12.07.2020 12:25)

- Jak smakuje pierwsze mistrzostwo kraju? Na gorąco, trudno powiedzieć. Na pewno jestem szczęśliwy. Na dwie kolejki przed końcem sezonu zdobyliśmy mistrzostwo. Jako zespół pokazaliśmy charakter, i chciałbym to zaznaczyć. Bo nie jest łatwo się podnieść po ostatniej porażce z tym samym rywalem, co w sobotę - mówił po spotkaniu z Cracovią skrzydłowy Legii Warszawa, Paweł Wszołek.

- W sobotę pokazaliśmy charakter i to, co w poprzednich meczach. Stanowiliśmy jedność. Chciałem pogratulować całej drużynie, bo uważam, że tworzymy świetny zespół. Nie tylko na boisku, ale także w szatni. I to procentuje później na murawie. Pierwsze mistrzostwo na pewno będzie smakowało i zawsze będę o nim pamiętam. Bo to pierwszy tytuł.

- Staram się już nigdy nie oceniać decyzji, które podjąłem. Jestem szczęśliwy z tego, że gram w Legii. Na starcie – mimo że było wiele głosów, pytań, ze strony dziennikarzy, że jest to krok w tył – powtarzałem, iż to krok w przód. Trafiłem do najlepszej drużyny w Polsce, która zawsze gra o najwyższe cele, w europejskich pucharach. Nie będę ukrywał, chciałem zagrać o coś. Udało się teraz wygrać mistrzostwo kraju.

- Legia to świetna drużyna, przyjęła mnie od samego początku. Na pewno nie było łatwo, bo wskoczyłem do zespołu bodajże od 14-15. kolejki. Raz jeszcze powiem – to kapitalny zespół. Tylko tak możemy się  rozwijać jako zespół. Tworząc jedność w słabszych i lepszych momentach. Nie ukrywajmy, że ostatnie mecze nie były w naszym wykonaniu najlepsze. Ale cała drużyna na każdym treningu pokazywała charakter. Wiedziałem, że to kwestia czasu aż dopniemy mistrzostwo.

- Gdy wychodzę na boisko staram się robić wszystko to, co najlepiej potrafię. Jest coś  takiego w życiu, w piłce, że są lepsze i gorsze dni. Czasami wchodzi się na boisko i nie ma się tego dnia. Co mogę więcej powiedzieć? Mogę tylko powiedzieć, że zawsze zostawiam serce na murawie, daję z siebie wszystko. Raz są lepsze dni, raz gorsze. Nie tylko w sporcie, ale w życiu. Uważam, że nigdy nie poddaję. Ostatnie spotkania nie były w moim wykonaniu jakieś wybitne, lecz przede wszystkim skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Sobotni mecz był dla mnie najważniejszy, chciałem pomóc drużynie swoją postawą.

- Tak jak już powiedziałem – na to mistrzostwo zasłużył cały zespół, zawodnicy kontuzjowani: Marko Vesović, Vamara Sanogo czy Jose Kante – to zwycięstwo jest dla nich. Zawsze jesteśmy jednością. Przed meczem, na naszej grupie, zawsze się wspieramy i to jest budujące. To jest najważniejsze w sporcie, żeby być jednością. To nie jest sport jednoosobowy, tylko sport, w którym decydują nie tylko piłkarze, ale sztab – począwszy od Krzysztofa Rzymowskiego, Sebastiana Wołowicza, magazyniera, doktorów… I mógłbym tak wymieniać. Dzięki temu wszystkiemu wygraliśmy mistrzostwo.

- Plany na sobotnią noc? Na tę chwilę nic nie słyszałem, ale myślę, że wieczór będzie długi. Za trzy dni mamy kolejny mecz: z Lechią w Gdańsku. Potem gramy z Pogonią u siebie. W tych spotkaniach chcemy pokazać i także grać o trzy punkty. To jest najważniejsze dla nas, dla drużyny. W sobotę na pewno będzie świętowanie, ale uważam, że jako zespół na to zasłużyliśmy. I po prostu jest na to odpowiedni czas.

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.