Paweł Wszołek: Życie zaczyna się po trzydziestce
20.09.2023 02:10
O grze w Lidze Konferencji
- Z każdym dniem jest większe podekscytowanie zbliżającym się meczem z Aston Villą, ale na takie spotkanie pracowaliśmy ciężko cały ubiegły sezon. Potem była jeszcze niełatwa przecież droga przez eliminacje, było sporo wyjazdów i jeszcze więcej emocji, trudniejsi przeciwnicy. Takie starcie jest nagrodą za cały ten trud. Teraz czeka nas sześć spotkań w fazie grupowej i w tych meczach trzeba pokazać odpowiednią jakość, legijne DNA i wszystko to, co potrafimy najlepiej. By tak się stało nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość, należy się skupiać tylko na tym najbliższym spotkaniu i grać swoje. Jestem pozytywnie nastawiony, mam same dobre myśli w głowie. Wierzę, że już w czwartek ugramy korzystny wynik.
- Aston Villa to już nie są leszcze, nie ma takich na tym etapie rozgrywek. To klub, który jest ostatnio na niezłej pozycji w Premier League, ma świetnego trenera i bardzo dobrych piłkarzy. Ale na własnym stadionie o tym zapominamy, przy Łazienkowskiej jesteśmy w stanie wygrać z każdym. By tak się stało, konieczne jest odpowiednie nastawienie. Grając w Anglii miałem przyjemność rywalizowania z Aston Villą, grali tam tacy piłkarze jak Grealish czy Abraham, ale to tacy sami ludzie jak my. My mamy jakość piłkarską i jeśli dołożymy do tego odpowiedni mental, to będziemy w stanie wygrać.
- Czy to najlepszy Wszołek w karierze? Nie wiem czy najlepszy, może dokładniejszy w wielu fazach gry, szczególnie w ataku. Było wiele sezonów, gdzie tego mi brakowało. Liczby były i to całkiem niezłe, ale zawsze mogło być lepiej. Czuję się obecnie dobrze fizycznie, to przekłada się na dobrą dyspozycję. A że drużyna gra dobrze, to i mnie łatwiej zaistnieć. Bez pomocy zespołu i całego sztabu, i ja słabo bym wyglądał.
- Poza Aston Villą mamy w grupie jeszcze AZ Alkmaar i Mostar. To nie jest łatwa grupa, ale jesteśmy Legią Warszawa i celem jest awans do kolejnej fazy rozgrywek. Mamy duże grono piłkarzy, którzy chcą zawsze wygrywać, są bardzo ambitni. Nie awansowaliśmy do fazy grupowej po to, aby być chłopcem do bicia. Mamy swoje cele, chcemy zająć w grupie miejsce gwarantujące awans, jesteśmy w stanie to zrobić.
- Lech Poznań doszedł do ćwierćfinału więc musimy ich przebić? Jest taki program w TV – dlaczego nie? Ale najpierw trzeba wyjść z grupy. Jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale trzeba to potwierdzić na murawie. Nie ma co wybiegać w przyszłość, trzeba się skupić na teraźniejszości, na tym co tu i teraz. Ja nie mogę się już doczekać spotkania z Aston Villą, będzie możliwość sprawdzenia się choćby z Matty Cashem. Mamy szacunek do Anglików, jesteśmy świadomi ich wartości, ale znamy też swoją jakość i wierzymy, że stać nas na korzystny wynik.
Reprezentacja Polski
- Reprezentacja Polski i Fernando Santos? Nie usłyszycie ode mnie krytycznej opinii o Portugalczyku. Byłem na zgrupowaniu sześć dni, ale skupiałem się głównie na tym, że tam wróciłem po długiej przerwie i chciałem sprzedać swoją najlepszą wersję. Robiłem co mogłem by dobrze wyglądać na treningach, nagrodą był występ z Wyspami Owczymi. Nie oceniam nigdy kolegów i trenerów, także nie proście mnie o to proszę. Ja widziałem pracę Santosa na wysokim poziomie, była dobra komunikacja i ciekawe odprawy oraz godna analiza przeciwnika. Coś nie wyszło, ale nie jestem odpowiednią osobą by mówić co było przyczyną. Szanse na awans jeszcze są i trzeba zrobić wszystko by je wykorzystać.
- Czy spytałem trenera Santosa dlaczego widział mnie jako prawego obrońcę? Nie pytałem, ale w przeszłości wiele meczów zagrałem na tej właśnie pozycji, choćby we Włoszech. Być może szkoleniowiec analizował właśnie taki okres mojej gry, może to była jakaś wskazówka dla trenera. Ja się na tym obozie podbudowałem psychicznie, cieszyłem się że moja ciężka praca na zajęciach została nagrodzona występem w meczu na Stadionie Narodowym. Mieszkam w pobliżu tego obiektu, ale zwykle oglądam go z drugiej strony.
- Nowy trener? Czy znam się dobrze z Michałem Probierzem? Znamy się z boisk ekstraklasy, choć nie wiem czy to będzie następca Fernando Santosa. Ale cieszę się, że selekcjoner będzie Polakiem, uważam że to będzie z pożytkiem dla kadry. Czy nowy trener mnie powoła? Nie wiem, co ma być to będzie. By dać sobie szansę muszę grać dobrze w Legii.
Początek sezonu w ekstraklasie
- Czy oglądałem ostatnią Ligę+ Extra z dyrektorem Jackiem Zielińskim? No właśnie nie, ale koledzy coś mi już mówili (śmiech). Przyznał, że byłem najlepszym transferem Legii w ostatnich latach? Nie mów tak, bym za bardzo nie urósł (śmiech). Ale zrobiło mi się bardzo miło, to wielka sprawa usłyszeć coś takiego z ust legendy Legii. To budujące słowa, które motywują do jeszcze cięższej pracy.
- Udanie współpracuję z Tomkiem Pekhartem? Mieszkamy w tym samym bliźniaku, ja mu dorzucam piłkę przez okno, a on się budzi i strzela głową? Żartuje oczywiście, a mówiąc poważnie sporo meczów już razem zagraliśmy, wiem jakie atuty ma Tomas, gra głową to absolutny TOP, w FIFA damy mu 99. I czasem wystarczy mu w ciemno posłać piłkę, dośrodkować gdzieś w jego kierunku, a on potrafi z tego skorzystać i strzelić gola. Ale pracujemy nad tym na treningach, rozmawiamy sporo na ten temat jak się najlepiej rozumieć, analizujemy grę przeciwników, dyskutujemy o tym jak można wykorzystać słabsze strony defensywy. Teraz musimy jeszcze tylko Maćka Rosołka odblokować i będzie to wyglądało naprawdę obiecująco. Ja się bardzo cieszę, że mogę grać w jednej drużynie z Pekhartem. Dla skrzydłowego gra z takim napastnikiem to przyjemność. Nawet jak dośrodkowanie mi nie wyjdzie, to potrafi je zamienić na bramkę. Co było lepsze z meczu z Midtjylland – podanie czy wykończenie? Zdecydowanie strzał Tomasa, zachował się jak kozak! Mam nadzieję, że w czwartek ustrzeli kolejnego rywala.
- Puchary to jedno, ale priorytetem jest liga i mistrzostwo Polski. Nie wygraliśmy na wyjeździe do marca i meczu z Radomiakiem? Nawet nie wiedziałem, że już tyle czasu minęło. W tym sezonie te wyjazdy były tylko dwa, wiele kolejnych dopiero przed nami, z wymagającymi rywalami. Ale ten ostatni z Piastem w Gliwicach był chyba najtrudniejszym meczem wyjazdowym jaki pamiętam. Okoliczności jakie były wszyscy wiemy. Mimo przeciwności losu, gry w osłabieniu i straconego gola przed przerwą, potrafiliśmy odwrócić losy meczu i doprowadzić do remisu. Ten punkt naprawdę trzeba szanować, a na ocenę naszej postawy na wyjazdach trzeba jeszcze poczekać miesiąc czy dwa. Jestem dobrej myśli, będziemy punktować. Przy Łazienkowskiej mamy komplet punktów, na wyjazdach dwa remisy i to jest do poprawki. W Gliwicach było dużo emocji, może na początku inaczej powinniśmy zaznaczyć pewne rzeczy, ale nie ma co rozpamiętywać. Nie będę oceniał pracy sędziego, ale szanuję przyznanie się do winy już w przerwie meczu i przeproszenie za ten błąd. Każdy w sporcie ma prawo do popełniania błędów, arbitrzy również. To co nas dziwi i irytuje to przepisy VAR o tym, że sędziowie nie mogą interweniować w przypadku drugiej żółtej kartki. Arbiter wie, że popełnił błąd i nie może swojej decyzji zmienić. To się pewnie zaraz zmieni bo to jakaś luka w przepisach, ale nam to już punktów nie zwróci. Osobiście uważam, że jakby sędzia nagiął przepisy i obejrzał powtórkę na monitorze, to zyskałby duży szacunek w całym środowisku. Ciekawy jestem też co by było gdyby sędzia Sylwestrzak mimo takich, a nie innych przepisów anulował kartkę? Czy miałby z tego powodu nieprzyjemności? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi.
Co dalej? Mam 31 lat, czuję się młodo i wierzę, że jeszcze dziesięć lat jestem w stanie grać na wysokim poziomie (śmiech). Mam duży dystans do siebie, do swoich wystąpień – czy to na boisku czy w Familiadzie (śmiech). I mam nadzieję, że to się nie zmieni jeszcze przez jakiś czas, że zdrowie będzie dopisywało. Lubię się uśmiechać, nawet jeśli ktoś mnie ciśnie, wtedy taki uśmiech jeszcze bardziej go zaboli. Staram się pozytywnie patrzeć na życie, na moją grę w Legii i przyszłość w tym klubie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.