Piłkarski czwartek w Troi

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.01.2019 18:30

(akt. 13.01.2019 00:46)

Czwartek w Troi dla piłkarzy Legii rozpoczął się tuż po godzinie siódmej. Wtedy to legioniści mieli zamówione budzenie. Pół godziny później wszyscy przebrani w dresy rozpoczęli trening biegowy. Mistrzowie Polski ruszali się przez 40 minut i udali się do pokojów.

Po śniadaniu i krótkim odpoczynku graczy trenera Ricardo Sa Pinto czekały już zajęcia na boisku. Zawodników czekała miła odmiana – zamiast kolejnych interwałów, było wiele zajęć z piłkami. – Czyli schodzicie z obciążeń – spytaliśmy z uśmiechem Michała Kucharczyka. – Tak, podobnie jak u Staszka Czerczesowa. Powiedział nam, że za dwa tygodnie liga i będziemy schodzić z obciążeń. Każdy się ucieszył, a potem przez trzy kolejne dni mieliśmy takie zajęcia, że ledwo chodziliśmy – wspominał „Kuchy”.

Po przebiegnięciu kilku kołek wokół boiska, piłkarze musieli pokonać tor złożony z płotków i tyczek, a następnie wymienić dokładne podania z kolegą. Później był turniej strzelecki – zawodnicy zostali podzieleni na dwa zespoły. Wygrywała ta drużyna, która jako pierwsza zdobyła 25 bramek. Było wiele efektownych strzałów i parad bramkarskich. Z dobrej strony pokazał się Sebastian Szymański, skuteczny był Kucharczyk. Wygrała drużyna pomarańczowych, z czym nie mogli pogodzić się „Zieloni”. Nie było jednak odwołania. – Tutaj jest sędzia i liczy się tylko to, co on powie – oznajmił Ricardo Sa Pinto wskazując na Rui Mottę.

Okazja do rewanżu nadarzyła się za chwilę – znów był konkurs strzelecki, ale tym razem piłki były zagrywane z bocznych sektorów, a dośrodkowania należało kończyć strzałami z powietrza. Najczęściej piłka do siatki wpadała po podaniach „Kuchego”. Skuteczni byli Artur Jędrzejczyk, Cafu, Carlitos i Sandro Kulenović. Ostatecznie wygrali „Zieloni”.

Następnym etapem treningu była gra na utrzymanie – najpierw na skróconym polu gry, a później na całej długości boiska. Zawodnicy liczyli celne podania, a rywale mieli jak najszybciej przejąć piłkę i rozpocząć rozgrywania swojej akcji. Pod koniec tej części zajęć z boiska zszedł Dominik Nagy, który odczuł trudy treningów – skurcze, pospinane mięśnie. Jest to naturalne na tym etapie zgrupowania.

Ostatni etap ponad dwugodzinnego treningu to mini turniej na zmniejszonym boisku. Sztab szkoleniowy podzielił graczy na trzy zespoły:

Niebiescy - Majecki, Wieteska, Pazdan, Praszelik, Martins, Hamalainen, Kucharczyk, Niezgoda.
Zieloni: Miszta - Stolarski, Jędrzejczyk, Rocha, Karbownik, Agra, Radović, Carlitos.
Pomarańczowi: Cierzniak – Hlousek, Astiz, Remy, Vesović, Cafu, Szymański, Kulenović.

Wygrał zespół niebieskich. Skuteczny był Salvador Agra, który potrafił skorzystać ze swojej szybkości i umieścić piłkę w bramce. Ale najbardziej efektowne było trafienie Kucharczyka, który urwał się obrońcom niczym Ussain Bolt.

Po treningu zajęcia skomentował właśnie „Kuchy”. - Na każdym treningu pracujemy z dużą intensywnością. To jeden z trudniejszych okresów przygotowawczych, w jakich brałem udział. Sztab szkoleniowy przywiązuje ogromną uwagę do przygotowania kondycyjnego. Ale popołudniu jest też czas na ustawienie, na taktykę. Nie ma za to za dużo czasu na spanie czy odpoczynek w ciągu dnia. Mamy dwa lub trzy treningi dziennie, trzeba się umyć, zjeść i wyjść na kolejne zajęcia. Potrzeba nam tylko zdrowia i cierpliwości – by będąc tyle czasu ze sobą, nikt nie skoczył sobie do gardeł. Bo jak są ciężkie treningi, to głowa czasem źle pracuje (śmiech). Ostatnio byłem w zwycięskich ekipach na treningu? To nie przypadek, podobnie jak fakt, że Legia tyle lat jest na topie. To chyba macie odpowiedź (śmiech).

Popołudniowe zajęcia zostały zaplanowane na godzinę 16. i były zamknięte dla przedstawicieli mediów.

Polecamy

Komentarze (92)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.