News: Piotr Zygo: Zadłużenie nie jest problemem

Piotr Zygo: Zadłużenie nie jest problemem

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.10.2012 16:19

(akt. 10.12.2018 17:41)

Podczas konferencji prasowej na temat finansów w polskiej ekstraklasie niepokojąca wydała się informacja według której zadłużenie Legii w 2011 roku powiększyło się i to mimo faktu, że klub nie zaciągał nowych pożyczek. Procentowo wzrost zadłużenia Legii wyniósł w minionym roku niemal 50 procent wzrostu długów wszystkich klubów w ekstraklasie. Jak wyjaśniono bierze się to z różnicy kursów euro. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezesa Legii Warszawa Piotra Zygo.

- To jest temat na dłuższą konferencję. Z bankowego punktu widzenia zadłużenie Legii jest praktycznie zerowe. Myśląc o długu mam na myśli zadłużenie, które jest przez bank obsługiwane, spłacane, oprocentowane. Czyli mówimy o długu w stosunku do strony trzeciej. Jeśli zaś to właściciel przekazuje pieniądze firmie to robi to albo przez podwyższenie kapitału firmy albo poprzez pożyczkę swojej własnej firmie. Taka pożyczka w każdej chwili może być kompaktowana na podwyższenie kapitału. W przypadku Legii mamy do czynienia z czymś innym, to jest też kwestia księgowa. W ostatnim czasie doszło na Legii do wielu zmian i jeśli będziemy sobie omawiali raport finansowy za kolejny rok to zadłużenie Legii będzie dużo mniejsze. Ale to nie znaczy, że sytuacja finansowa klubu zdecydowanie się poprawiła, po prostu pewne kwoty jakie w Legię zainwestowano zostały przeklasyfikowane z punktu widzenia księgowego. Wbrew temu co się mówi, czyta w prasie, nie ma takiej sytuacji, że Legia spłaca miesięcznie jakieś zadłużenie. Takie informacje, że Legia musi mieć zrównoważony budżet aby co miesiąc przekazywać jakieś pieniądze właścicielowi są nieprawdziwe. Owszem budżet musi być zrównoważony, ale tylko dlatego, że żadna firma nie powinna wydawać więcej niż jest w stanie zarobić. I teraz dochodzimy do dużego problemu w Polsce. Trzymając się widełek dochodów jakie Legia jest w stanie wygenerować - 50-80 mln zł. Trudno jest takim budżetem zarządzać na bieżąco. W każdej firmie można wziąć kredyt obrotowy na różnicę między strukturą kosztów, a strukturą przychodów. Jeśli miałby pan podpisaną umowę wg. której otrzymałby pan pieniądze za wykonanie jakiejś pracy za 3 miesiące, ale wynagrodzenie musiałby pan płacić co miesiąc to dostałby pan w banku kredyt obrotowy a konto tych przychodów aby sfinansować pensje swoim pracownikom. Niestety taki kredyt może otrzymać np. fabryka śrubek, a nie klub piłkarski, który jest uważany za interes wysokiego ryzyka. I problemem polskich klubów jest to, że one praktycznie nie mają żadnego zadłużenia - myśląc o zadłużeniu u osób trzecich. Nie istnieje tutaj pojęcie dźwigni finansowej. Jeśli mamy znakomity plan, który przyniesie nam dochody, ale nie mamy pieniędzy na sfinansowanie tego planu to normalnie bez problemu uzyskamy na to kredyt, a w sporcie jest to niemożliwe. Banki odmawiają tego typu finansowania. 

 

- Problemy Romy nie wzięły się z tego iż była winna pieniądze właścicielom, ale grupie UniCredit. Real Madryt jest zadłużony na setki milionów euro, podobnie jest z Barceloną. Tam istnieje zadłużenie w stosunku do strony trzeciej i tam możemy mówić o realnym problemie zadłużenia. W Polskim przypadku możemy mówić o innym problemie - o braku funduszy na inwestycje i to jest ogromny kłopot wszystkich polskich klubów. W większości dużych polskich klubów właściciele, którzy do tej pory inwestowali powiedzieli stop. To związane jest trochę z kryzysem i brakiem widoków na dobre warunki do takich inwestycji. Pomoc władz czy samorządów lokalnych zwykle jest bardzo znikoma. Ktoś powie, że to nieprawda, że Legii miasto wybudowało stadion. Owszem, ale ten stadion jest odpowiedzią na wymagania warszawiaków, jest spełnieniem oczekiwania społecznego. Natomiast my teraz musimy ten stadion utrzymywać i są to kwoty kilkudziesięciu milionów złotych rocznie - wliczając w to podatek od nieruchomości itd. itd. Właściciele powiedzieli stop, kluby muszą żyć z tego ile zarobią, nie mając dostępu do pieniędzy od osób trzecich. Także ten dług w stosunku do właścicieli to nie do końca jest jakiś problem, po prostu ci właściciele dużo ostrożniej niż kiedyś patrzą na możliwość zwrotu ewentualnej inwestycji. Problemem jest mała skłonność do inwestycji obecnych właścicieli bądź też firm, które by mogły coś zainwestować. To jest największym kłopotem, a nie to, że komuś trzeba oddać pieniądze - odpowiedział nam prezes Piotr Zygo, dodając, ze tak naprawdę to temat na wielogodzinną rozmowę.

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.