Jarosław Niezgoda, Jose Kante

Podsumowanie formacji: napastnicy

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

28.12.2019 18:30

(akt. 28.12.2019 18:41)

Snajperzy stołecznego klubu strzelili 53% wszystkich goli w bieżących rozgrywkach. Z początku na "dziewiątce" był wystawiany Sandro Kulenović, lecz później dobrze na tej pozycji prezentowali się Jarosław Niezgoda oraz Jose Kante. Zapraszamy do podsumowania ostatniej formacji, czyli napastników.

Niepozorny killer o wyłączonym układzie nerwowym – tak można scharakteryzować Jarosława Niezgodę. Lis pola karnego, bezlitosny dla rywali. Na jesieni strzelał gole aż miło. Można było odnieść wrażenie, że nie dawał z siebie wszystkiego. - Taki mam styl, nawet jak siedzę to wyglądam na zmęczonego. Taką mam mowę ciała - śmiał się najskuteczniejszy strzelec ligi. Jak to mówią, lepiej mądrze stać niż głupio biegać. 14 goli i 2 asysty mówią same za siebie. Niezgoda potrafił pojawić się w odpowiednim czasie we właściwym miejscu. Czasem dołożył nogę i piłka lądowała w siatce, a czasem odegrał i stworzył okazję jednemu z kolegów. Pokazywał się do gry, wychodził na pozycje - tak było w Gdyni gdy wykorzystrał zagranie na wolne pole od Luquinhasa, tak było w starciu z Wisłą Płock, gdy skorzystał z podania od Jose Kante. Znacząco przyczynił się do zwycięstw z ŁKS-em (dwa gole), Rakowem (hat-trick), czy wspomnianą Wisłą Płock (dwa trafienia). W kapitalny sposób umieścił piłkę w siatce w spotkaniu z Górnikiem (5:1). Rywale często nie wiedzieli jak sobie z nim poradzić, byli bezradni. W pewnym momencie, gdy w pięciu meczach z rzędu zdobył bramkę, a w szóstym usiadł na ławce rezerwowych, nie obraził się. Robił sowje i trafiał w kolejnych spotkaniach dając okazję kibicom do skandowania "Jarosław, Jarosław..." Taki okrzyk się przyjął. - Wiem skąd się to wzięło. To bardzo miłe - skoemtował Niezgoda. Pytanie jak długo fani będą mogli krzyczeć na cześć napastnika Legii? Snajper jest w kręgu zainteresowań kilku klubów, zwłaszcza rosyjskich i zimą może zmienić otoczenie. Czy do tego dojdzie? Najbliższe tygodnie wszystko wyjaśnią.

Jarosław Niezgoda

Jose Kante rozpoczynał sezon będąc dość nisko w hierarchii zespołu. Piłkarz brał udział ze swoją reprzentacją w Pucharze Narodów Afryki. Zawodnik z Gwinei wznowił zajęcia z Legią w połowie lipca, ale startował z niskiego pułapu - był czwartym napastnikiem za Carlitosem, Sandro Kulenoviciem i Jarosławem Niezgodą. Gdy z klubem pożegnali się Chorwat i Hiszpan, wciąż nadrabiał zaległości. Gdy ta sztuka mu się udała, a na treningach pokazał, że zasługuje na grę, zaczął stopniowo otrzymywać szanse od trenera Vukovicia. Szkoleniowiec wpuszczał napastnika przeważnie z ławki, aby łapał rytm meczowy i był gotowy do zwiększania obciążeń. Przełomowa dla Jose była końcówka września. Zawodnik pokonał golkipera Puszczy Niepołomice, wypadł na tyle dobrze, że później grał już regularnie tak w ekstraklasie jak i w Pucharze Polski. Początkowo szwankowała skuteczność, ale z czasem poprawił się i w tym elemencie. Dał koncert w meczu z Wisłą (7:0), ustrzelił hat-trick, pierwszy w karierze. Nie zwalniał tempa, strzelił cztery gole w czterech spotkaniach z rzędu mając ogromny wkład w serię zwycięstw. Robił na boisku różnicę, dobrze czuł się w pojedynkach siłowych, walczył z dużym zaangażowaniem na całej długości i szerokości boiska, wygrywał wiele pojedynków w powietrzu. Potrafi też przetrzymać piłkę będąc tyłem do bramki i odegrać do lepiej ustawionego partnera. Często oglądamym obrazkiem było, jak Kante biegał w pressingu, pomagał w defensywie. Cechowały go ambicja, waleczność i serducho do gry. Co ważne, bardzo dobrze współpracował z Jarosławem Niezgodą, gdy przyszło mu grać w duecie z Polakiem. Oglądanie Kante w akcji w drugiej części rundy było czystą przyjemnością. Jego liczby to 9 goli i 2 asysty. Oby wiosna nie była gorsza w jego wykonaniu.

Jose Kante

Aleksandar Vuković  przed sezonem wcale nie był wielkim fanem talentu Sandro Kulenovicia. Chorwat błysnął w sparingu z Radomiakiem, strzelił cztery z pięciu goli. To przekonało szkoleniowca, że warto częściej stawiać na młodego napastnika. Wysoki zawodnik gwarantował duże zaangażowanie w grę w defensywie, potrafił grać piłką będąc tyłem do bramki, skutecznie walczył z rywalami w pojedynkach powietrznych. Był pierwszym zawodnikiem zaskładającym pressing na rywalu. Nie odpuszczał, potrafił przepchnąć obrońcę w polu karnym i dojść do strzału - gorzej było ze skutecznością, jego dorobek strzelecki mógł być znacznie lepszy. Czasem brakowało precyzji, a czasem zawodził wybór, podjęcie własciwej decyzji. Bezbarwnie wypadł w pierwszym spotkaniu z Atromitosem przy Łazienkowskiej. Nieźle wyglądał w dwumeczu z Rangers FC, ciężko pracował, praktycznie nie tracił piłek, dokładnie podawał do partnerów, ale gola nie strzelił. W pewnym momencie wpadł w oko cyklonu i nie do końca ze swojej winy, polaryzował kibiców stołecznego klubu. Jego licznik zatrzymał się w tym sezonie na 2 golach. Ostatecznie wrócił do domu i mógł czerpać nauki z występów Dynama Zagrzeb w Lidze Mistrzów. Kulenović zagrał w krajowych rozgrywkach ledwie przez 24 minuty, pechowo doznał urazu, który na dłużej wykluczył go z gry. Sandro trafił jednak do jednej z najlepszych akademii piłkarskich w Europie. Kto wie czy nie zyska na tym i w przyszłosci nie usłyszymy jeszcze jego nazwiska oglądajac fazy grupowe europejskich pucharów. Legia zarobiła na jego transferze 2 miliony euro.

Sandro Kulenović

Carlitos nie będzie najlepiej wspominał ostatnich miesięcy 2019 roku. Najpierw stracił miejsce w Legii, pożegnano go bez żalu, a potem umowę z nim rozwiązało arabskie Al-Wahda. W Warszawie wystąpił w tym sezonie w ośmiu meczach. Zaczynał rozgrywki na pozycji numer "dziesięć", strzelił dwa gole meczu z Europa FC pomógł "Wojskowym" w postawieniu pierwszego kroku w eliminacjach Ligi Europy. Później przeciętnie wyglądał w dwumeczu z Kuopionem Palloseura. Po tych spotkaniach na boisku zaczął pojawiać sie coraz rzadziej, gdy wchodził na końcówki, nie robił wielkiej różnicy. Pojawił się na murawie w drugiej połowie obu starć z Atromitosem, gdzie poruszał się na pozycji wysuniętego napastnika. Sprawiał jednak wrażenie obrażonego, myślami był przy rozmowach transferowych. Publicznie deklarował chęć pozostania w klubie, ale ostatecznie odszedł do Arabii Saudyjskiej. Sezon w Legii zakończył z dwoma bramkami na koncie. Sprzedaż zawodnika poprawiła stan finansów klubu - Al Wahda zapłaciła około 2 milinów euro, ale i oczyściła atmosferę w szatni. Legia skończyła jesień z największą liczbą goli w lidze.

Carlitos

Vamara Sanogo zagrał w tym sezonie tylko raz. W spotkaniu z Europa FC zerwał wiązadło krzyżowe i został zniesiony na noszach przed końcem pierwszej połowy meczu. Francuz pomyślnie przeszedł zabieg rekonstrukcji, rehabilitację i rozpoczął proces powrotu do gry. Na ostatnich zajęciach stołecznego klubu w 2019 roku już truchtał wokół boiska. Były piłkarz Zagłębia Sosnowiec uda się z drużyną na zimowe zgrupowanie do tureckiego Belek. Informowaliśmy o tym w tym miejscu.

Vamara Sanogo

Debiut Macieja Rosołka smakował wybornie. Młody zawodnik wszedł na murawę na ostatni kwadrans w starciu z Lechem Poznań. I zaraz po wejściu na murawę strzelił gola na wagę trzech punktów. Napastnik dopadł do podania od Domagoja Antolicia, przyjął piłkę na udo i będąc w polu karnym pokonał golkipera „Kolejorza”. Trafienie "Rosiego" okazało się później przełomowym momentem jesieni, zespół zaczął piąć się w górę tabeli i prezentował coraz lepiej. Po występie z poznaniakami, na ekstraklasowych boiskach Rosołek pojawiał się jeszcze cztery razy, za każdym razem wchodził z ławki rezerwowych. Na ogół był ustawiany na pozycji skrzydłowego, ale w starciu z Zagłębiem w Lubinie był ustawiony tuż za plecami napastnika. W tym sezonie Rosołek ma na swoim koncie również piętnaście występów w trzecioligowych rezerwach, w tym dwa mecze w ramach Pucharu Polski z Wigrami Suwałki oraz Piastem Gliwice. Dla "dwójki" strzelił 7 goli i miał 4 asysty. Ambitny, charakterny, silny fizycznie, dobrze czuje się w grze tyłem do bramki. Wiosną z pewnością otrzyma kolejne szanse na grę. Czy je wykorzysta, zależeć będzie tylko od niego.

Maciej Rosołek

Kacper Kostorz ma za sobą trzy występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dał dobrą zmianę w meczu z Wisłą Płock. Najdłużej zagrał w ostatniej kolejce z Zagłębiem Lubin, gdy przebywał na boisku przez ponad dwadzieścia minut. W ostatnim czasie sztab szkoleniowy rozpatrywał Kostorza głównie w roli napastnika. Wcześniej piłkarz często pojawiał się na bokach pomocy. Trzeba też odnotować, że grając w pięciu meczach rezerw, zdobył 3 bramki. Szybki, grający twardo i z pomysłem. Można się spodziewać, że wiosną też dostanie swoje okazje do pokazania umiejętności.

Kacper Kostorz

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.