Podsumowanie: Wypożyczeni legioniści - jak spisywali się jesienią?
28.12.2018 05:15
Pięciu graczy wypożyczonych z Legii występowało poza Polską. W jednym ośrodku na Słowacji grono trzech muszkieterów z Zemplina tworzyli - Sadam Sulley, Tomasz Nawotka oraz Brian Iloski. Ghańczyk gra tam już od prawie półtora roku, lecz bieżące rozgrywki wyglądały w jego wykonaniu gorzej od poprzednich. Wtedy 22-latek strzelił pięć goli, ale grał regularnie. Teraz atakujący konkurował o miejsce w składzie wypożyczonym z Lecha Poznań Dawidem Kurminowskim oraz Blazejem Zofcakiem. Sulley delikatnie przespał pierwsze dwa miesiące sezonu, lecz później nieco się obudził, na czym zyskały jego statystyki. Napastnik strzelił trzy gole, a na murawie spędził łącznie 934 minuty. Po raz pierwszy w najwyższej klasie rozgrywkowej mógł się za to sprawdzić Nawotka, który trafił na Słowację w końcówce okna transferowego po tym, jak nie doszło do wypożyczenia do Wisły Płock.
Nawotka spędził na murawie łącznie 745 minut we wszystkich rozgrywkach i zanotował zanotował sześć pełnych meczów w lidze oraz dwa w Pucharze Słowacji. Zarówno w jednych, jak i drugich rozgrywkach, strzelił po jednym golu. Dołożył małą cegiełkę do awansu Zemplina do ćwierćfinału krajowego pucharu, właśnie dzięki bramce w drugiej połowie z Odevą Lipany. Po golu i niezłym meczu ze Zlatymi Moravcami, zameldował się natomiast w „jedenastce” kolejki Fortuna Ligi. Pozostaje pytanie, co dalej ze skrzydłowym, gdyż z końcem stycznia wygasa jego wypożyczenie na Słowację. Na ten moment decyzji jeszcze nie ma. Najgorszy wynik minutowy wśród wypożyczonych legionistów zanotował w Zemplinie Brian Iloski. Amerykanin spędził na murawie nieco ponad 500 minut: grał nieregularnie, a tylko dwa razy spędził na murawie całe spotkanie. Często siedział na ławce, lecz z niej nie wstawał. W krajowym pucharze strzelił gola i miał dwie asysty, lecz nie zmieniło to jego pozycji w siódmym zespole Fortuna Ligi. Zemplin zajmuje aktualnie pierwsze miejsce w grupie spadkowej, ale ma tyle samo punktów, co Nitra. Walka o awans do górnej "szóstki" będzie trwała wiosną. Co ciekawe, za ekipą legionistów jest pogromca wojskowych z el. europejskich pucharów, Spartak Trnawa. Drużyna Radoslava Latala zgromadziła trzy "oczka" mniej.
Obiecujący start w NK Zadar zaliczył Tin Matić. 21-latek cztery razy pojawił się na placu gry, zdobył nawet bramkę na wyjeździe z NK Sesvete (3:3), lecz z czasem pojawiły się problemy. Chorwat nie dokończył meczu z NK Lucko z powodu urazu. Trzy tygodnie później, przeszedł operację kolana, a klub zwycięstwo z Kustosiją Zagrzeb, zadedykował właśnie jemu. – Dziękuję wszystkim za wsparcie – napisał wówczas na portalu społecznościowym wypożyczony legionista. Pozostaje wierzyć, iż Matić szybko wróci do zdrowia i wiosną będzie o nim głośniej na poziomie drugiej ligi chorwackiej. Problemy z kontuzją pojawiły się również u Michała Kopczyńskiego. Legionista trafił do Wellington Phoenix i musiał poczekac na start rozgrywek. "Kopa" zaczął od występu w krajowym pucharze, a potem wystąpił w rezerwach. Z czasem pomocnik zadebiutował, rozegrał pięć meczów, ale po tym nie dokończył spotkania z powodu urazu. Aktualnie Kopczyński leczy się, ale przed nim dalsza faza rozgrywek. Na razie zawodnik odciął się od mediów, poznaje kraj, w którym mieszka i ma okazję przeżyć interesującą przygodę. Na rozliczenie poziomu sportowego przyjdzie czas za kilka miesięcy.
Najlepsze recenzje z wypożyczonych legionistów zebrał Vamara Sanogo. Francuz w obecnym sezonie strzelił w Ekstaklasie osiem goli (tyle samo co najskuteczniejszy z legionistów, Carlitos) i wyrósł na kluczowego piłkarza Zagłębia Sosnowiec. Do tej pory 23-latek nie strzelił jeszcze nigdy więcej niż pięciu goli na przestrzeni dwunastu miesięcy. Dwa razy dokonał tego na zapleczu, lecz teraz udało mu się pokonać tę barierę, i to na wyższym szczeblu. Co ciekawe, gdy atakujący zdobywał bramki, jego drużyna nie cieszyła się choćby z jednego zwycięstwa (trzy remisy, cztery porażki). Rosły snajper zaliczył 1239 minut i wniósł mnóstwo jakości oraz siły do ekipy Valdasa Ivanauskasa. - Wie, jak strzelać gole i mam nadzieję, że będzie kontynuował swoją dobrą passę. Wierzę, że wróci do Legii jako znacznie lepszy zawodnik – powiedział Ricardo Sa Pinto. W trakcie jesieni, atakujący dwukrotnie borykał się z urazem stawu skokowego, ale jego absencje nie były długie (łącznie opuścił trzy mecze). Pozostaje pytanie, co dalej. Pojawiały się informacje o zainteresowaniu graczem zagranicznych klubów. Legia ma opcję sprzedaży Sanogo zimą. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, gracz zostanie do końca sezonu w Zagłębiu, które nie musi zwolnić piłkarza zimą, gdyby chciał mu się przyjrzeć portugalski szkoleniowiec.
W podobnych nastrojach do Sanogo, może być Tomasz Jodłowiec. Defensywny pomocnik strzelił trzy gole i dołożył do tego jedną asystę na krajowym podwórku. Pomocnikowi nieco doskwierały urazy, przez które opuścił jesienią osiem spotkań w lidze. Zawodnik pochodzący z Żywca dwukrotnie, w pierwszej części rozgrywek, grał na pozycji numer „dziesięć”, przez co dał sporo jakości drużynie. Efekt? Były reprezentant Polski, przeciwko szczecinianom, został bohaterem. Zdobył dwie bramki i przyczynił się do końcowego triumfu. Co więcej, dla 33-latka był to premierowy dublet w karierze. Wówczas, zapisał na swoim koncie 24 dokładne podania (75%) oraz wygrał 14 pojedynków. Pomocnik nie miał sobie równych w walce o piłkę w powietrzu, gdzie zanotował 80% zwycięskich starć. Gdyby tego było mało, znalazł się także w „jedenastce” kolejki. W kolejnym meczu z Zagłębiem zanotował także ostanie podanie do Jakuba Czerwińskiego. - Chciałbym, żeby Jodłowiec został w zespole. Sprawa jest rozwojowa i musi się rozstrzygnąć pomiędzy oboma klubami. Czekam na końcowy efekt - stwierdził trener gliwiczan, Waldemar Fornalik. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ostatniego dnia grudnia końca dobiega umowa wypożyczenia. Sam Jodłowiec ma jeszcze ważny przez 1,5-roku kontrakt z Legią.
Po przeciwnym biegunie znalazł się Łukasz Moneta. Skrzydłowy biegał po murawie przez 1165 minut. Problem w tym, iż wyśrubował takie liczby… w trzecioligowych rezerwach Zagłębia Lubin. "Monet" zdobył również siedem bramek na tym poziomie, zagrał też w przegranym spotkaniu Pucharu Polski z Huraganem Morąg (2:3), ale w Lotto Ekstraklasie praktycznie nie wystąpił. Pięć razy znalazł się w kadrze, trzykrotnie wszedł na boisko notując raptem 360 sekund. 31 grudnia wygasa jego wypożyczenie do ekipy "Miedziowych" i klub z Dolnego Śląska nie chce go przedłużyć. Przed transferem do Legii, graczem interesowały się kluby z angielskiej Championship. Teraz słyszy się informacje, które łączą "Moneta" z... drugoligowym Radomiakiem Radom, choć w innych wiadomościach pojawia się temat Piasta Gliwice.
Na wypożyczenie do Miedzi Legnica powędrował w ostatnim dniu okna transferowego Mateusz Żyro. Początkowo, rosły defensor wystąpił w dwóch spotkaniach pod wodzą Dominika Nowaka: przeciwko Sandecji w Pucharze Polski oraz Lechowi Poznań w lidze. Od tego momentu „Żyrko” zmagał się z kontuzją, która napsuła mu mnóstwo krwi. Obrońca uszkodził "przywodziciela" oraz miał problemy ze spojeniem łonowym. Po prawie dwumiesięcznej rehabilitacji, 20-latek wrócił do gry, wsparł rezerwy klubu w meczu z Agropolem i znowu zagrał w krajowym pucharze (1:0 ze Śląskiem Wrocław). Stoper potem dwukrotnie siedział jeszcze na ławce, ale uraz odnowił się w trakcie treningów. Zawodnik w styczniu przejdzie operację, a w połowie lutego rozpocznie treningi z zespołem. Pecha nie brakuje.
Plusik przy swoim nazwisku może postawić sobie Michał Góral. Rosły napastnik do strzelenia pierwszego gola na zapleczu Ekstraklasy w barwach Stomilu potrzebował czterech meczów. Później, dorzucił jeszcze dwie bramki w spotkaniach z Chojniczanką i GKS-em Jastrzębie. Dodatkowo, pokonał bramkarza Wigier Suwałki w ramach drugiej rundy Pucharu Polski. Dobrą postawę 19-latka docenił Jacek Magiera, który wysłał mu powołanie do reprezentacji U-20 na turniej Elite League. W tych rozgrywkach atakujący mógł sprawdzić się na tle rówieśników z Czech oraz Szwajcarii. Mimo, iż olsztynianie walczą z problemami finansowymi, które nękają klub od góry do dołu, „Góri” starał się brać ciężar gry w ofensywie na swoje barki. W połowie jesieni doznał urazu – naderwał przywodziciel, przez co pauzował przez trzy tygodnie. Zarówno działacze, jak i sztab szkoleniowy są zadowoleni z postawy łodzianina na półmetku sezonu. Wychowanek Widzewa miał kredyt zaufania zarówno ze strony Kamila Kieresia oraz Piotra Zajączkowskiego, który sięgnął po niego chwilę po tym, gdy wyleczył uraz. Wiosnę raczej spędzi w Olsztynie, choć gdyby klub miał znaleźć się w jeszcze większych tarapatach, może pojawić się opcja rezerwowa na przyszłą rundę.
Mistrzem jesieni w drugiej lidze został Radomiak Radom mający w składzie Mateusza Kochalskiego. W trakcie rundy, "Kochal" otrzymał dwie poważne okazje na zaprezentowanie swoich umiejętności. Najpierw wskoczył do składu, ponieważ czerwoną kartką został ukarany były legionista, Artur Haluch. Po jego powrocie, wychowanek BKS-u Lublin z powrotem zasiadł na ławce. Przełomem dla 18-latka okazał się mecz przeciwko Pogoni Siedlce, w którym z jego usług skorzystał trener Dariusz Banasik. Od tamtej pory, golkiper urodzony w Świdniku bronił – poza jednym wyjątkiem z powodu powołania do kadry – barw klubu do ostatniej kolejki w 2018 roku. W trakcie rundy, z Mateuszem między słupkami, zielono-biali wygrali pięć spotkań, dwa zremisowali i żadnego nie przegrali! – Cieszę się, iż wykorzystałem drugą szansę od sztabu i na dobre zameldowałem się w wyjściowej "jedenastce". Istotną informacją jest dla mnie również fakt, że trzy razy udało mi się zachować czyste konto. Ogólnie, zaliczam rundę do udanych i jestem zadowolony, że zajmujemy pozycję lidera na półmetku rozgrywek – podsumowuje Kochalski rozmowie z Legia.Net.
W trzeciej lidze zaprezentować mogło się dwóch wypożyczonych legionistów – Michał Mydlarz oraz Michał Król. Ekipa pierwszego znajduje się obecnie na miejscu spadkowym w tej samej grupie, w której występują rezerwy "Wojskowych". Sam zawodnik zdołał jednak poznać specyfikę seniorskiego futbolu pod skrzydłami Krzysztofa Dębka. Filigranowy pomocnik zanotował piętnaście występów (dziesięć w pełnym wymiarze czasowym), z czego tylko raz zaczął mecz z ławki. Gracz ze Skarżyska-Kamiennej został pominięty w zaledwie dwóch spotkaniach ze względu na przeziębienie oraz nadmiar żółtych kartek. - Cieszę się, że mam u Krzysztofa Dębka spory kredyt zaufania, co odbiło się na dużej liczbie minut. Dobre mecze przeplatałem z gorszymi, ale miałem jednak więcej lepszych występów. Ciągle się rozwijam, dzięki regularności mierzenia sie z różnymi drużynami na trzecioligowym froncie. Wiosnę pragnę polepszyć statystyki w postaci bramek i asyst oraz starać się wyglądać jeszcze solidniej, bo wiem, że jest to możliwe, poprzez ciężką pracę – wyjaśnia „Mydli”.
Król solidnie wprowadził się do Puław i od inauguracji aż do połowy października, grał niemalże od deski do deski. Boczny defensor zdobył nawet bramkę przeciwko Sokołowi Sieniawa, a następnie otrzymał wolne od trenera, przez co nie znalazł się w kadrze na mecz ze Stalą Kraśnik. W końcówce jesieni 18-latek nieco zwolnił obroty, przesiedział dwa spotkania na ławce rezerwowych, ale widać pozytywy przed drugą częścią sezonu. - Jak na pierwszą rundę w piłce seniorskiej, jestem zadowolony z liczby minut spędzonych na murawie. Nie obyło się bez błędów, na finiszu moja forma spadła i nie wyglądałem tak dobrze, jak na początku czy w środku rundy. Te pół roku nauczyło mnie jednak wielu zachowań boiskowych, które na pewno pomogą mi w przyszłości. Reasumując – pierwsze sześć miesięcy w Wiśle uważam za udane. Cieszę się również, że mam szansę udowadniać swoją wartość w seniorach, jednocześnie nie mogę się doczekać rundy wiosennej – mówi wychowanek Granitu Bychawa. O ile ekipa Mydlarza będzie bronić się przed spadkiem, zespół Króla ma spore szanse na awans do drugiej ligi. – To nasz główny cel – zapowiada prawy obrońca.
Jak grali wypożyczeni legioniści:
Sadam Sulley (Zemplin Michalovce) – 17 meczów, 904 minuty, 3 gole, 3 żółte kartki
Tomasz Nawotka (Zemplin Michalovce) – 9 meczów, 745 minut, 2 gole, 1 żółta kartka
Brian Iloski (Zemplin Michalovce) – 9 meczów, 532 minuty, 1 gol, 2 asysty
Tin Matić (NK Zadar) – 4 mecze, 220 minut, 1 gol
Michał Kopczyński (Wellington Pheonix) – 8 meczów (z czego 3 w rezerwach), 570 minut (z czego 180 w rezerwach), 1 żółta kartka
Vamara Sanogo (Zagłębie Sosnowiec) – 17 meczów, 1239 minut, 8 goli, 3 żółte kartki
Tomasz Jodłowiec (Piast Gliwice) – 14 meczów, 1067 minut, 3 gole, 1 asysta, 1 żółta kartka
Łukasz Moneta (Zagłębie Lubin) – 19 meczów (z czego 15 w rezerwach), 1259 minut (z czego 1160 w rezerwach), 7 goli (wszystkie w rezerwach), 2 żółte kartki (obie w rezerach)
Mateusz Żyro (Miedź Legnica) – 4 mecze (z czego 1 w rezerach), 247 minut (z czego 66 w rezerwach)
Michał Góral (Stomil Olsztyn) – 18 meczów, 1362 minuty, 4 gole, 1 asysta, 2 żółte kartki
Mateusz Kochalski (Radomiak Radom) – 12 meczów, 1046 minut, 4 razy zachował czyste konto
Michał Mydlarz (Victoria Sulejówek) – 16 meczów, 1321 minut, 4 żółte kartki
Michał Król (Wisła Puławy) – 15 meczów, 1188 minut, 1 gol, 1 żółta kartka
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.