News: W sobotę nabór do Akademii Piłkarskiej

Portugalska perła w legijnej akademii

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com

04.10.2011 16:24

(akt. 04.01.2019 13:55)

<p>Trenerem dzieci rocznika 2002 na Legii jest Goncalo Feio - 21 letni Portugalczyk mający za sobą pracę w Benfice Lizbona oraz staże – w Arsenalu Londyn i Romie. Teraz dopisuje kolejny rozdział w swojej karierze. Pracę w Legii Warszawa. Konkretnie w Akademii Legii Warszawa. O swojej pracy oraz o fotbolu rozmawia z serwisem weszlo.com. </p>

- Do Polski planowałem przyjechać tylko na jeden semestr studiów, bo moja uczelnia współpracuje z warszawskim AWF-em. Spodobało mi się jednak na tyle, że zostałem na stałe. Zrobiłem tu licencjat, poznałem dziewczynę, no i znalazłem pracę w zawodzie – zaczyna opowiadać młody Portugalczyk.


- Akurat Legia to najbardziej znany polski klub w Portugalii. Stwierdziłem więc, że spróbuję. Zadzwoniłem do dyrektora Akademii – Jacka Mazurka, umówiliśmy się na spotkanie i tak zaczęła się moja przygoda z warszawskim klubem. Przez pierwsze pół roku byłem wolontariuszem. Wiadomo, trudno żebym przyszedł z ulicy i od razu dostał etat. W klubie musieli zobaczyć czy się nadaję, no i przede wszystkim musiałem podszkolić język polski, bo to było niezbędne do pracy z młodzieżą. Na początku zostałem asystentem Dominika Jarosza, który w Akademii prowadzi dzieci z rocznika 2003. Dawałem z siebie wszystko. Sto procent. Starałem się pokazywać, dużo rozmawiać, ale i uważnie słuchać. Wiedziałem, że to później zaprocentuje. I tak też się stało. Po pół roku wolontariatu okazało się, że rezygnację złożył trener Młodych Wilków z rocznika 2002 i dostałem szansę. Na trzy miesiące przed końcem ubiegłego sezonu rozpocząłem już samodzielną pracę – dodaje.


- Jeśli pracujesz z dziećmi, musisz być otwarty i uśmiechnięty. Choć, co ciekawe, we Włoszech zauważyłem, że trenerzy są bardzo poważni. Już od najmłodszych roczników chcą wzbudzać respekt, mieć posłuch u chłopaków. Ja próbuje dobrać odpowiednie proporcje, wypośrodkować to. Bo na przykład w Anglii jest już zupełnie inaczej. Tam piłka nożna ma być zabawą, a chłopcy powinni podchodzić do gry z uśmiechem. Słyszałem zresztą, że Anglicy przeprowadzili specjalne badania wśród 10-latków, gdzie zapytano, który z dni tygodnia jest dla nich najgorszy. Większość odpowiedziała, że dzień meczu. Konkluzja jest jasna. To ich stresuje, denerwują się, przeżywają. Wolą sobie grać na luzie podczas treningu. To symptomatyczne. I tam wyciągnięto z tego wnioski. My też musimy o tym pamiętać. Nie możesz pozwolić dzieciom na zbyt dużo, bo wejdą ci na głowę, ale i nie wolno ich zrażać do piłki – mówi Goncalo.

- Moją inspiracją był Jose Mourinho. Wtedy sobie pomyślałem: tak, chcę zostać trenerem. Chcę być jak on, chcę być jak „The Special One”. Imponowała mi jego charyzma. No i tak się zaczęło. Na początku chodziłem na treningi pierwszej drużyny Belenenses, gdzie podglądałem jak pracuje Jorge Jesus, obecny szkoleniowiec Benfiki. W wieku 18 lat, kiedy już skończyłem szkołę średnią, poszedłem na studia. Kierunek: nauka o sporcie – trening piłki nożnej. A później po prostu dopisało mi trochę szczęścia – uśmiecha się.

- W Benifice podobnie jak w Legii, zaczynaliśmy od wolontariatu. Opiekowaliśmy się najmłodszymi rocznikami w klubie, czyli chłopcami, którzy mieli po cztery, pięć lat. Ciężko to nazwać treningami. To była raczej forma zabawy, która miała nauczyć tych chłopaków koordynacji, dyscypliny treningowej, współpracy z kolegami, no i tego, żeby się nie bali piłki. Z czasem zaczęto powierzać mi coraz poważniejsze zadania. Pracowałem z drużynami do lat 8 i 10. Przez sezon byłem także asystentem w drużynie u-15. To bardzo dużo mi dało. Łącznie spędziłem w Benfice dwa lata – kontynuuje.



Całość można przeczytać w serwisie weszlo.com

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.