Prawnik Emrelego: Mahir nie negocjuje z żadnym klubem
12.01.2022 09:08
Piłkarz nie zamierza wracać do Polski po incydencie z kibicami. Jest nawet gotowy do złożenia podania o to do FIFA. W wywiadzie dla azerskiego Reportu, prawnik Emrelego, Anil Dincer, ocenił ostatnią sytuację między Legią a graczem, a także szczegóły incydentu.
Od jak dawna współpracujesz z Mahirem Emrelim?
- Nastąpiły zmiany agentów przed i po przejściu Mahira do Legii. Zawsze obserwowałem go z daleka, bo w tym czasie byłem też prawnikiem polskich agentów, którzy sprowadzili Emrelego do Warszawy. Jestem również prawnikiem obecnego agenta. Brałem udział w przeprowadzeniu tego transferu od strony formalnej, jako prawnik Mahira. Ale nie znałem go osobiście aż do stycznia. Pierwsze ostrzeżenie wysłaliśmy do polskiego klubu 4 stycznia.
Czego dotyczyło to ostrzeżenie?
- Wyjaśniliśmy klubowi, dlaczego zawodnik nie chciał przylecieć do Polski. Powiedzieliśmy, że powrót Mahira to ryzyko dla jego życia. Myśleli, że szukamy innego klubu, dlatego zawodnik nie chce trenować w Legii. W prasie krążą różne wiadomości. Mahir nie negocjuje jednak z żadnym klubem, nadal jest zawodnikiem Legii. Nie spotka się z przedstawicielami żadnej drużyny, dopóki umowa nie zostanie obustronnie lub jednostronnie rozwiązana. Kto rozpowszechnia takie wieści, szkodzi Mahirowi. Nie ma takich rozmów. Powiedzieliśmy Legii, że chcemy wyjaśnić ten problem za obopólną zgodą. Poinformowaliśmy klub, że możemy jednostronnie rozwiązać umowę. Posiadamy niezbędne dokumenty. Po pierwsze, uzyskany w Polsce raport medyczny dotyczący pobicia Emrelego, a po drugie – opinię psychologa uzyskaną zarówno w Azerbejdżanie, jak i w Turcji. Zdaniem psychologa, zawodnik nie będzie mógł skoncentrować się na piłce nożnej i nie wróci do Polski na treningi. Najważniejsze, żeby to udowodnić. Mamy argumenty, jesteśmy przygotowani.
Jaka była odpowiedź drugiej strony?
- Legia również szykuje się do złożenia wniosku do FIFA. Po prostu stara się udowodnić, że ma rację, okazując uczciwość i życzliwość. Napisali do nas: „Tak, jesteśmy bardzo rozczarowani, że takie wydarzenie miało miejsce”. Dodali, że skontaktowali się z policją po incydencie i otrzymali zapewnienia, że zostaną podjęte środki bezpieczeństwa. Powiedzieli nawet, że gdyby Mahir chciał, to – jak wyląduje na lotnisku w Polsce – zapewnią mu ochroniarza, który będzie z nim w mieście. W rzeczywistości celem powiedzenia tego jest pokazanie się z dobrej strony. Jednak nic nie zrobią. Ponadto nie mogą zapewnić bezpieczeństwa Mahirowi w postaci ochroniarza, bo ich fani wciąż grożą graczowi poprzez portale społecznościowe. Moja odpowiedź dla drugiej strony była następująca: „Mówicie, że w dniu zdarzenia eskortował was policyjny radiowóz. Policja powiedziała, że w tym czasie jej tam nie było”. Nie wiadomo, kto ma rację, a kto się myli. Chodziło o to, że policja była tam nie dlatego, że zadzwoniła do niej Legia, ale dlatego, że musiała tam być.
Jak to się stało, że kibice zatrzymali autobus i poturbowali zawodników w obecności policji?
- Zadałem klubowi to pytanie: „Jak zatrzymano autobus eskortowany przez policję?” W rzeczywistości policja miała broń i mogła temu zapobiec. Ale nic nie robiła, tylko patrzyła. Po drugie, kto otworzył drzwi autobusu? Kibice mogli z łatwością wejść do niego i uderzyć graczy. Po trzecie, Mahir jest na 16. miejscu – oznacza to tylne siedzenie. Dlaczego fani nie zrobili nic piłkarzom siedzącym w pierwszym rzędzie i zranili siedzących z tyłu Emrelego i Luquinhasa? Poza tym, dlaczego zaatakowali tylko dwóch obcokrajowców, nie robiąc nic miejscowym? Co by się stało, gdyby fani weszli do autobusu z nożem? Jeśli zdarzy się to po raz drugi, życie Mahira będzie w niebezpieczeństwie. Mówi, że to nie dotyczy tylko jego, ale także matki i siostry. Jak w takim razie wrócić do Polski? Jeśli czułby się bezpiecznie, to mógłby wrócić i trenować. Z Polski dochodzą do nas głosy, że może otrzymać zakaz gry w piłkę. Uwierzcie mi, nie obchodzi go to. Przede wszystkim ważne jest ludzkie życie.
Z tego, co wspomniałeś wynika, że sam klub był zainteresowany zorganizowaniem tego ataku…
- Nie mamy w tym zakresie konkretnych dowodów. Ale bieg wydarzeń daje podstawy do tego. Policja mówi, że jej tam nie było, klub uważa odwrotnie, przez co obwiniają się nawzajem. Po przyjściu do FIFA zadam pytanie: „Jeśli była tam policja, to jak kibice weszli do autobusu? W Polsce kibice są lepsi od stróżów prawa?”. Niestety myślę też, że ta akcja była organizowana przez klub. Czemu? Historia Legii jest mroczna. Udowodniłem swoją rację przykładami. Wyjeżdżają do Holandii i atakują fanów Ajaksu. Ranią angielską policję podczas meczu z Leicester. Poza tym, wchodzą na teren klubu i atakują asystenta trenera oraz zawodników. To nie pierwszy raz. Taki system został ustanowiony między klubem a kibicami. Ktoś musi dać dobrą lekcję kierownictwu stołecznego klubu. Nikt z Legii nie odezwał się od ostatniego incydentu. To właśnie najbardziej wpływa na Mahira. Mówi, że dał z siebie wszystko, wciąż jest jej najlepszym zawodnikiem, ale nikt nie zareagował w autobusie podczas incydentu. Wymaga tego również odwaga, męskość, duch zespołowy.
Mahir Emreli jest obecnie najlepszym zawodnikiem Legii, strzelił 11 goli. Jak myślisz, dlaczego kibice zaatakowali najlepszych piłkarzy?
- Ani my, ani kierownictwo klubu nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Chciałbym zapytać o to kibiców. Jestem pewien, że też nie znajdą odpowiedzi. Moim zdaniem, powodem jest niedawny wzrost rasizmu w Polsce. Obaj zaatakowani są obcokrajowacami. Może jest jakaś niechęć lub ukryty powód.
Czy może istnieć ormiańska prowokacja?
- Być może, ale nie jestem pewny na 100 procent. Pewną rolę może również odegrać narastający rasizm przeciwko obcokrajowcom w Europie. Może stało się to dlatego, że jest muzułmaninem. Na pewno jest jakiś powód.
Kiedy zgłosisz się do FIFA?
- W rzeczywistości z FIFA należało się skontaktować natychmiast po incydencie. Ale Mahir działał uczciwie i próbował rozwiązać problem w klubie. Choć chciał, wraz z agentem, porozmawiać z Legią, były dyrektor sportowy zawsze to przekładał. Nic nie zostało rozwiązane. Zmienili zdanie po rozpoczęciu postępowania sądowego, ponieważ rozumieją, co ich czeka. Dwa dni temu spotkaliśmy się z zarządem w formacie wideokonferencji. Naszym celem było osiągnięcie wzajemnego zrozumienia. Uważamy, że możemy jednostronnie rozwiązać umowę. Ale z szacunku zrobiliśmy to po to, żeby rozstać się w przyjazny sposób. Niestety nie mogliśmy uzyskać od klubu odpowiedzi, której szukaliśmy. (...) Codziennie pojawiają się doniesienia, że Mahir prowadzi negocjacje z klubem. Tak jednak nie jest. Obecnie naszym głównym celem jest rozwiązanie problemu. W każdym razie Emreli jest aktualnie piłkarzem Legii i nie będzie grać w żadnej innej drużynie, dopóki kontrakt nie zostanie rozwiązany.
Czy można sądzić, że obecna sytuacja jest na korzyść Mahira?
- Trudno powiedzieć. Wykonujemy tę pracę, ponieważ wierzymy, że mamy rację. Ale prawnik żadnej ze stron nie może obiecać na 100 procent wygrania sporu, bo to rzadkie wydarzenie na świecie i zdarza się 1-2 zawodnikom, a nie całej drużynie. Wyobraź sobie fana, który zatrzymuje autobus eskortowany przez policję i uderza Mahira. Oznacza to, że na świecie nie ma wielu przykładów tego wydarzenia. Kilku piłkarzy Sportingu spotkało się z takim incydentem, później sześciu z nich rozwiązało kontrakty z klubem. To samo wydarzyło się w Bułgarii. Mamy kilka przykładów, które mogą nam pomóc. Byli też tacy, którzy złamali umowę i wygrali proces. Dlatego uważamy, że jesteśmy silni. Ale jak powiedziałem, nie ma nic na 100 procent.
Czy Emreli może być bez klubu przynajmniej do lata?
- Nie, nie ma takiego niebezpieczeństwa. Po rozwiązaniu kontraktu zyska status wolnego agenta, a następnie będzie mógł przenieść się do dowolnego zainteresowanego nim klubu. Sprawami tymi zajmie się agent. Po opuszczeniu Legii będzie wiele drużyn, które będą chciały go u siebie.
Jak myślisz, kiedy można rozwiązać ten problem?
- Sprawa może zostać wyjaśniona w tym tygodniu. Wszystko będzie zależało od tego, czy umowa zostanie rozwiązana, czy nie. Należy jak najszybciej podjąć konkretne kroki. Jest to sprawa, która w FIFA i Sportowym Sądzie Arbitrażowym (CAS) może trwać co najmniej 2-3 lata. Powiedziałem polskiemu klubowi, że jesteśmy do tego dobrze przygotowani. Sam nasz dokument ma około 100 stron. Do FIFA zostanie przesłanych łącznie 200 stron. Nadal zamierzamy rozwiązać ten problem w drodze wzajemnego porozumienia z klubem. Chciałbym, żeby Legia nas przeprosiła i stanęła za zawodnikiem albo zgodziła się rozwiązać umowę na nasze pierwsze żądanie. Powrót Mahira do Polski nie jest obecnie przedmiotem dyskusji.
Czy Legia może dogadać się z zawodnikiem z wyprzedzeniem, biorąc pod uwagę ryzyko?
- Oczywiście FIFA, CAS czy jakikolwiek sąd, to duże ryzyko dla Legii. Ale nie wiemy dokładnie, jakie krok podejmą. Robimy dla klubu wiele dobrego. Ale nie widzimy możliwości powrotu. Legia stara się obecnie udowodnić, że ma rację. Jeśli będzie to konieczne w przyszłości, chce to udowodnić w FIFA.
Czy Legia jest winna pieniądze Mahirowi?
- Nie pytałem o to gracza. O ile wiem, płatności są dokonywane na czas. Myślę, że nie będzie problemu z wypłatą pensji. Bo jak powiedziałem, klub stara się pokazać z dobrej strony. Może płaci pensję z jednodniowym wyprzedzeniem (śmiech).
Zagraniczne media donoszą, że Emreli pozwał klub…
- Nie. W tej chwili nie ma czegoś takiego. Ostateczną decyzję o rozwiązaniu kontraktu podejmie sam zawodnik. Powtarzam, odmowa powrotu gracza do Legii jest spowodowana incydentem i otrzymanymi groźbami. Nie jedzie do Polski, bo jego życie jest w niebezpieczeństwie.
- Relacje z przygotowań Legii do rundy wiosennej - informacje, foto i wideo
Ankieta
Co Legia powinna zrobić w sprawie Mahira Emrelego?
36.40% Dogadać się i wydać zgodę na transfer
58.33% Złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy zawodnika
5.27% Rozwiązać umowę
Oddane głosy: 2030
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.