News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Dwa ciosy młodego Kosy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

06.10.2012 09:03

(akt. 21.12.2018 15:24)

Dzisiejsza prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Wisłą. Podkreślane jest przede wszystkim to, że legioniści wygrali dzięki dwóm trafieniom Jakuba Koseckiego oraz fakt pustej Żylety i obecności 14 tysięcy fanów na pozostałych trybunach. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Dwa ciosy młodego Kosy; Gazeta Wyborcza - Kosa raz, Kosa dwa; Rzeczpospolita - Legia liderem; Fakt - Kosa poszczerbił Białą Gwiazdę.

Gazeta Wyborcza - "Sagan, czekamy na ciebie" - w Tshirtach z takim napisem wyszli na rozgrzewkę piłkarze Legii. Dodali otuchy koledze, który z powodu złych wyników badań kardiologicznych nie został włączony do meczowej kadry. Marek Saganowski to serce i płuca zespołu, mimo 34 lat imponował walecznością, a przy tym był skuteczny - strzelił cztery gole w sześciu meczach, tyle co Danijel Ljuboja. Po spotkaniu z Wisłą o Saganowskim rozmawiano w kontekście Jakuba Koseckiego. 22-letni skrzydłowy może denerwować swoim chaotycznym ustawianiem się, błędami taktycznymi, ale jedno-dwa dobre zagrania powodują, że nabiera wiary w siebie. W derbach błyskotliwymi rajdami siał popłoch w obronie Polonii, aż wywalczył rzut karny dający Legii remis. Z Wisłą w pierwszej połowie oddał dwa celne strzały i strzelił dwie bramki. Tak się zostaje bohaterem miasta!


Choć wojewoda mazowiecki zamknął tylko połowę trybuny, to na drugiej połowie było ledwie kilkaset osób. Pozostałe trybuny były prawie pełne i bardzo głośne. Na meczu było ok. 2 tys. dzieci w ramach programu "Kibicuj z klasą" - ze szkół, domów dziecka, klubów kibica. Bawiły się doskonale. 


Rzeczpospolita - Wisła tonie. Na  mecz z  Legią przyjechała jako 11. drużyna w tabeli, teraz będzie jeszcze niżej. Pierwsze 15 minut mogło napędzić piłkarzom Jana Urbana  trochę strachu, goście grali bardzo ambitnie, szybko i wydawali się mieć więcej pomysłu na  grę. Czasami efekt nowej miotły działa motywująco, piłkarze Wisły ponoć nie chcieli już w  klubie trenera Michała Probierza i na początku meczu w  Warszawie wyglądali, jakby chcieli udowodnić, że w  poprzednich meczach tylko udawali, że są zupełnie bez formy. - Wisła nas zdominowała, to prawda. Goście świetnie rozpoczęli i strzelili gola, którego nie powinniśmy stracić. Duszan Kuciak popełnił błąd, Łukasz Garguła strzelał z  daleka, z  ostrego kąta. Bardzo bałem się, że na Wisłę motywująco zadziała nowy trener - mówił Jan Urban. Tomasz Kulawik, który zastąpił Probierza, postawił na piłkarzy, których jego poprzednik wysyłał ostatnio na trybuny albo ławkę rezerwowych. W pierwszym składzie pojawili się i Garguła, i Ivica Iliew. Pary wystarczyło im jednak tylko na  15 minut. Wisła prowadziła po  rzucie wolnym, kiedy Garguła zaskoczył Kuciaka, decydując się na strzał. Legia źle rozpoczęła mecz ligowy czwarty raz w  tym sezonie, ale znowu potrafiła świetnie odpowiedzieć na cios rywala.


Fakt - Przez resztę meczu na boisku niepodzielnie rządzili już Wojskowi, którzy po dwóch bramkach Jakuba Koseckiego zasłużenie wygrali z Wisłą 2:1. Zwycięstwo nad odwiecznym rywalem piłkarze Jana Urbana zgodnie zadedykowali chorującemu na serce Markowi Saganowskiemu. Po kilku z rzędu nudnych jak flaki z olejem meczach Legii z Wisłą starcie dwóch najbardziej rozpoznawalnych polskich klubów wreszcie było pełne emocji i zaskakujących zwrotów. Już pierwszy strzał legionistów na bramkę Siergieja Pareiki przyniósł im wyrównanie. Do bezpańskiej piłki dopadł w 16. minucie Jakub Kosecki i zdobył bramkę.  Chwilę później "Kosa" zadał wiślakom kolejny cios, posłając piłkę między nogami reprezentanta Estonii. Z dwóch bramek Kuby najbardziej cieszył się jego ojciec Roman, który z trybun oklaskiwał występ syna. 


Przegląd Sportowy - Ten mecz dało się oglądać pomimo bojkotu grup kibicowskich. Reszta stadionu próbowała dopingować, nie było tak głośno jak zawsze, ale lepsze to niż cisza. Momentami odnosiło się wrażenie, że spotkanie jest niezłe właśnie przez... słabości zawodników. Za dużo było łatwych strat, złych zagrań, dzięki czemu akcje szybko przenosiły się z jednej na drugą połowę. Więcej działo się pod bramką Pareiki, bo z wiślaków zeszło powietrze. Rządził Radovic, jego gra mogła się podobać. Gdyby Jorge Salinas umiał dobrać buty do warunków panujących na murawie, nie zmarnowałby dobrych podań Serba.


Im bliżej końca, tym Wisła chciała mocniej zaatakować, ale chyba nie miała na to pomysłu. Nie wyglądała na zespół, który z determinacją dąży do zdobycia choćby jednego punktu. Ivica Iliev chodził po boisku bez sensu, w końcu i Tomasz Kuławik nie wytrzymał i go zdjął. Kiedy Cezary Wilk obejrzał drugą żółtą kartkę, właściwie było już po meczu. Legia kontrolowała grę, ale mimo kilku okazji nie zdołała podwyższyć rezultatu.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.