prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Josue wybijał się nad mizerię

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

08.03.2022 09:16

(akt. 08.03.2022 09:16)

Wtorkowa prasa sportowa podkreśla, że mecz Legii ze Śląskiem był bardzo słabej jakości, ale zwraca tez uwagę na genialne podanie Josue. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Wspaniała asysta Josue; Sport - Mistrz nad kreską; Super Express - Zwycięskie cierpienia Legii; Fakt - Legia wydostaje się strefy spadkowej!; Polska the Times - Ścisk w walce o mistrzostwo i utrzymanie

Przegląd Sportowy - Dla Śląska to ósme z kolei spotkanie w ekstraklasie bez wygranej. Zespół trenera Jacka Magiery jest coraz bliżej dna. Przed meczem oba kluby były w opłakanej sytuacji punktowej, co odbiło się na jakości poniedziałkowego spotkania.

Przez ponad godzinę mecz mistrza Polski ze Śląskiem stał na poziomie ligi okręgowej, gdy nagle kibice zobaczyli akcję, której nikt się nie spodziewał, ani nie oczekiwał. Oto Josue zupełnie beztrosko, jakby od niechcenia kopnął piłkę wewnętrzną częścią stopy spod linii środkowej. Piłka poleciała pod pole karne Śląska, gdzie był Paweł Wszołek, który przytomnie przelobował Michała Szromnika. Po tym golu Josue spojrzał zadowolony w kierunku ławki rezerwowych Legii i trenera Aleksandara Vukovicia z miną: „Nieźle, co". Jego zagranie i gol Wszołka były ozdobą tego nudnego meczu. W siedmiu ostatnich meczach Portugalczyk zaliczył sześć asyst i strzelił gola. Głównie dzięki niemu drużyna awansowała na 13. miejsce w tabeli - ostatni raz tak wysoko była w październiku. - Ze Śląskiem wygraliśmy dzięki genialnemu podaniu nieprzeciętnego piłkarza. Chwała Pawłowi, że ze spokojem wykorzystał okazję. Do niedawna nie umieliśmy wygrywać takich spotkań - podsumował trener Legii Aleksandar Vuković.

Do pierwszej połowy sędzia Musiał nie doliczył ani sekundy. Skrócił męki i cierpienia tych, którzy oglądali to spotkanie. Pierwsze 45 minut można określić jako starcie słabych ze słabymi. Oba zespoły postawiły na pragmatyzm i wyrachowanie. Czekały na błąd przeciwnika, a kiedy któremuś z piłkarzy zdarzyło się niecelne zagranie - a tych było wiele - to rywal po przechwycie piłki zaraz oddawał ją po kolejnym kiksie.

Sport - Jakkolwiek to brzmi, mecz dwóch drużyn, które reprezentowały nas w tym sezonie na europejskiej scenie, był bardzo ważny dla układu dolnej części tabeli i walki o utrzymanie. Na dobre dołączyła do niej już nie tylko Legia, ale też i Śląsk, który w 7 poprzednich kolejkach zdołał ugrać raptem 2 remisy.– Spokój jest, ale nie ma punktów – przyznawał [Jacek Magiera], który w roli trenera pierwszy raz pojawił się na Łazienkowskiej jako przeciwnik, mierząc się ze swym dawnym współpracownikiem Aleksandarem Vukoviciem. „Magic” został bardzo ciepło przywitany przez „Żyletę”.

To, że grają ze sobą zespoły zamieszane w rywalizację o ekstraklasowy byt, było na murawie widać. Przez 45 minut wrocławianie nie tylko nie dali rady oddać celnego strzału, ale nawet wywalczyć rzutu rożnego. Bliżej objęcia prowadzenia byli mistrzowie Polski. Tuż przed przerwą Josue wypatrzył [Pawła Wszołka], po którego dośrodkowaniu do uderzenia doszedł Tomas Pekhart. Świetną interwencją swój zespół uratował Michał Szromnik, parując futbolówkę na poprzeczkę. To jednak nie zatarło kiepskiego wrażenia, jaka zostawiła po sobie pierwsza połowa. Drugą połowę Śląsk zaczął z nieco większym animuszem, ale nie przełożyło się to na nic konkretnego, bo celnego strzału i tak nie oddał. Na ostatnie dwa kwadranse trener Vuković wprowadził Rafaela Lopesa i Legia przeszła na ustawienie z dwoma napastnikami. Nie potrzebowała wiele, by wyjść na prowadzenie. Śląsk nieporadnie rozgrywał piłkę na własnej połowie, aż ją zgubił, Josue posłał idealną piłkę w stronę Wszołka, a ten ze spokojem przelobował Szromnika.  Josue wybijał się nad mizerię, dlatego Legia dzięki jego podaniu do Pawła Wszołka opuściła strefę spadkową. Sukcesywnie zmierzają tam wrocławianie.

Super Express - Gracze Aleksandara Vukovicia w końcu wydostali się ze strefy spadkowej. Na zakończenie 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy pokonali u siebie Śląsk Wrocław 1:0. Z taką grą jednak nie będą mieć łatwo w dalszej walce o utrzymanie...

Legioniści w swojej naj-nowszej historii na pewno nie mogą powiedzieć, że nie lubią poniedziałku. Choć zagrali przeciętnie, to w pierwszy dzień tygodnia w XXI w. wygrali już trzynaste spotkanie (poza tym dwa razy zremisowali i ani razu nie przegrali). Trudno znaleźć więcej pozytywów, bowiem wczoraj na Łazienkowskiej zobaczyliśmy prawdziwy obraz walki o utrzymanie w elicie. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, w pierwszej połowie na emocje trzeba było czekać do 43. min. Refleksem popisał się Michał Szromnik, parując na poprzeczkę strzał Tomasa Pekharta. Po przerwie wystarczył jeden zryw. W 69. min przytomnym podaniem za głowy obrońców popisał się Josue, a Paweł Wszołek przelobował golkipera Śląska. Na odpowiedź ekipy WKS próżno było czekać. Wrocławianie nie oddali w stolicy ani jednego celnego strzału. Warto dodać, że gol Wszołka był jedynym celnym uderzeniem w całym spotkaniu. To już trzecie ligowe zwycięstwo stołecznego klubu w tym roku. W piątek kolejna ważna rozgrywka, czyli wyjazd do maleńkiej Łęcznej na mecz z Górnikiem.

Fakt - Warszawski zespół po dłuższym pobycie w strefie spadkowej PKO BP Ekstraklasy, może na chwilę odetchnąć. W poniedziałkowym meczu warszawianie pokonali Śląsk Wrocław i powędrowali na trzynaste miejsce w ligowej tabeli. O wygranej zadecydował błąd defensywy wrocławian, którzy w nieudany sposób próbowali złapać Pawła Wszołka na pozycji spalonej.

Najlepszy na boisku był pomocnik gospodarzy Josue. I to on miał kluczowy wpływ na zwycięstwo warszawskiej drużyny. W 69. minucie posłał dobre podanie ze środkowej strefy boiska. Defensorzy Śląska próbowali złapać skrzydłowego Legii, Pawła Wszołka, na spalonym. Jednak obrońcy gości nie utrzymali linii i były reprezentant Polski znalazł się w wybornej sytuacji, którą udanie wykończył lobem. Później wrocławianie nie byli w stanie odmienić losów meczu i wygrana Legii stała się faktem. Po wygranej Legia Warszawa zajmuje trzynaste miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy z jednym meczem zaległym w zanadrzu. Coraz gorzej wygląda natomiast sytuacja drużyny z Wrocławia, która na początku sezonu długo była kandydatem do zajęcia miejsca w czubie tabeli, natomiast po fatalnej serii jest już tylko punkt nad Legią. Ostatnie zwycięstwo drużyna z Dolnego Śląska odnotowała jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, gdy pokonała mielecką Stal (1:2). Od tamtej pory regres wrocławian trwa.

Polska the Times - Nigdy nie grałem w bardziej wyrównanej lidze od polskiej. Każdy może tu wygrać z każdym. I nie są to tylko puste słowa. Ostatni zespół w tabeli ogrywa pierwszy i nie jest to ogromna sensacja. W Portugalii czy Grecji takie sytuacje praktycznie się nie zdarzają, różnica umiejętności pomiędzy czołówką i resztą ligi jest dużo większa - podkreślał niegdyś na naszych łamach Andre Martins, wówczas gracz Legii Warszawa, a dziś Hapoelu Beer Szewa.

Bieżący sezon tylko potwierdza słowa portugalskiego pomocnika. Różnice na szczycie i dole tabeli są minimalne, każdy wynik może okazać się kluczowy dla końcowego układu ligi. Na 10 kolejek przed końcem sezonu trzy drużyny walczące o mistrzostwo dzieli zaledwie punkt (Pogoń uzbierała ich 49, Raków i Lech po 48). Równie ciekawie zapowiada się bój o utrzymanie. Spadną trzy zespoły, a ostatnia (18.) w tabeli Bruk-Bet Termalica traci do 12. Śląska zaledwie cztery punkty. Mało tego, wśród klubów obawiających się o ligowy byt jest broniąca tytułu Legia, która doznała już rekordowej liczby 14 porażek!

Polecamy

Komentarze (35)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.