Przegląd prasy: Kasper przerwał męczarnie Legii
31.07.2017 10:20
Przegląd Sportowy - Magiera pracuje w skrajnie trudnych warunkach. Mecz goni mecz, kadra zespołu wciąż nie jest ustabilizowana, problemów nie ubywa. A już w środę Legię czeka najważniejsze, jak dotąd, wyzwanie tego lata: rewanż z Astaną w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Po porażce 1:3 w Kazachstanie sytuacja warszawian nie jest tragiczna, ale o awans będzie piekielnie trudno. Spotkanie może przypominać sobotnie męczarnie z Sandecją – goście z Azji przyjadą nastawieni na kontrataki, zagęszczą środek pola, więc kluczem będzie cierpliwość oraz atak pozycyjny. Te elementy zespół Magiery mógł do upadłego ćwiczyć w sobotę. Nie wyglądało to optymistycznie. Legioniści poruszali się wolno, statycznie, grali na zasadzie: ja do ciebie, ty do mnie. Brakowało elementu zaskoczenia, przyspieszenia gry, kilku podań bez przyjęcia piłki, próby zaskoczenia rywala. O strzeleniu pierwszego gola zadecydowała nie akcja zespołowa, a błysk umiejętności Kaspera Hämäläinena oraz ofi arność i zaangażowanie Armando Sadiku, który chwilę przed strzałem Fina wślizgiem odebrał piłkę na połowie Sandecji.
W doliczonym czasie dzieła dopełnił Michał Kucharczyk, również po indywidualnej akcji. Licząc minione rozgrywki, w dziewięciu ostatnich występach Kucharczyk strzelił osiem goli dla warszawskiej
drużyny. W tym sezonie zdobył już pięć z szesnastu bramek Legii. Powtarza się więc sytuacja z poprzedniego lata, kiedy w trakcie trudnego początku rozgrywek zespół prowadził do zwycięstw, przede wszystkim pucharowych, jeden zawodnik: Nemanja Nikolić.
Sport - Meczowe statystyki nie pozostawiają wątpliwości co do tego, kto w tym spotkaniu był zespołem lepszym i kto zasłużył na premierowy w tym sezonie triumf. Nie wiadomo jednak, jak potoczyłyby się losy tej potyczki, gdyby w odpowiednim momencie na boisku nie pojawił się Kasper Hamalainen. Utrzymywał się wówczas bezbramkowy remis, mimo, że od blisko godziny beniaminek grał w dziesiątkę. Z każdą upływająco minutą presja wyniku zapewne paraliżowałaby mistrzów Polski coraz skuteczniej… Tymczasem Finowi wystarczyły niespełna trzy minuty, by trafić do siatki. Dał legionistom prowadzenie precyzyjnym strzałem po ziemi sprzed pola karnego. Dla Michała Gliwy była to pierwsza kapitulacja w tym sezonie. W sumie czyste konto zachowywał przez 251 minut.
Podopieczni Jacka Magiery notują zatem progres symetryczny – porażka z Górnikiem, remis z Koroną i teraz triumf nad beniaminkiem. Równo z końcowym gwizdkiem nie było jednak przy Łazienkowskiej jednego kibica Legii, którymi myślami nie byłby już przy środzie. Rewanż z kazachskim FK Astana zapowiada się na niezapomnianą batalię…
Fakt - Trzy minuty po wejściu na boisku Kasper Hamalainen, strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza Sandecji Michała Gliwę i oddech ulgi słychać było na trybunie prasowej. Taki rezerwowy, jak fiński pomocnik, to skarb. Na 56 meczów w 33 wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Gol strzelony Sandecji był 13. trafieniem dla klubu z Warszawy, piątym po wejściu na boisko z ławki.
Super Express - Z taką grą jak przeciwko Sandecji Nowy Sącz (2:0) piłkarze Legii nie mają co marzyć o przejściu Astany i awansie do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Wymęczyli pierwsze ligowe zwycięstwo w tym sezonie, ale grali wolno, schematycznie i nieskutecznie. Graczom z Łazienkowskiej pomógł obrońca gości Grzegorz Baran, który już w 20. minucie po brutalnym faulu wyleciał z boiska. Grając w przewadze, Legia dominowała, ale nic z tego nie wynikało. Warszawianie spisywali się słabo, ich akcjom brakowało pomysłu i polotu.
Polska the Times - Sobotni mecz Legii z Sandecją był dla kibiców stołecznego klubu przeprawą rodem z „Boskiej Komedii” Dantego. Po 70. minutach piekła, w którym było tyle samo nudów co cierpienia, bramki Kaspra Hamalainena, a później Michała Kucharczyka przeprowadziły drużynę przez czyściec i dały nadzieję na raj. Do tego wciąż jest jednak daleko. O tym, w którą stronę podąży mistrz Polski, zadecyduje środowe spotkanie z Astaną.
Jeśli legioniści zagrają w nim tak samo, jak z Sandecją, o sukces będzie trudno. Od 20. minuty mieli ułatwione zadanie po tym, jak z boiska za brutalny faul na Michale Kopczyńskim wyleciał Grzegorz Baran. Osłabieni rywale mocno się cofnęli, a drużyna Jacka Magiery długo biła głowami w mur. Szarpali nowi zawodnicy, Armando Sa diku i Cristian Pasquato, ale bez rezultatu. Wynik musieli ratować ci sami gracze, co zwykle.
Gazeta Wyborcza - Legia dzięki sobotniej wygranej odnotowała pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Lotto Ekstraklasy. Przed rewanżowym spotkaniem z FK Astana do poprawy jest jednak bardzo dużo. Mecz z drużyną z Kazachstanu w ramach III rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów już w środę o 20.45 w Warszawie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.