Przegląd prasy: Kto by się przejmował porażkami?
26.08.2013 08:43
Rzeczpospolita - Mistrz Polski przegrał drugi mecz z rzędu, a we wtorek wieczorem może być wychwalany pod niebiosa. Legia jest najlepsza w kraju, ale wciąż szuka swojej tożsamości, a od nowego sezonu, po kilku zmianach personalnych, znaleźć nie może. Kiedy zobaczyłem skład, jaki Jan Urban wybrał na mecz z Lechią, zacząłem się zastanawiać, co trener miał na myśli. I poza tym, że chciał przed rewanżem ze Steauą oszczędzić siły kilku zawodników, innego powodu nie znalazłem. Na boisku ci zawodnicy grali tak, jak sobie mogłem wyobrazić (dawniej mówiło się o takich "skład węgla i papy") i mecz z lepiej zorganizowaną Lechią przegrali. Jan Urban składa się z samych zalet, pamiętam go jako znakomitego piłkarza, jest sympatyczny, nie podnosi głos, nawet kiedy jest ku temu okazja. Nie mówi po zwycięstwie "ja wygrałem", a po porażce: "chłopcy przegrali". Logicznie wszystko uzasadnia. Ale widząc jego wybory składu i taktyki - czasami się dziwię. Ja nie wiem o piłce dziesięciu procent tego co Urban, ale wydaje mi się, że drużyna, której skład zmienia się w każdym meczu, nie może grać dobrze.
Gazeta Wyborcza - W sobotę mistrz Polski przegrał z gdańszczanami 0:1. W Warszawie wszystko podporządkowane jest "operacji Steaua", czyli IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. We wtorek zespół Jana Urbana gra w Warszawie rewanż z mistrzem Rumunii - po remisie 1:1 w Bukareszcie ma szansę na awans do fazy grupowej, dlatego z zawodników, którzy od pierwszej minuty wystąpili w Bukareszcie, w sobotnim spotkaniu ligowym na boisko wyszedł tylko bramkarz Duszan Kuciak. Słowak po raz pierwszy był kapitanem zespołu. Ale i on nie uchronił od porażki - przy golu Pawła Buzały w dziesiątej minucie błąd popełnił Słoweniec Marko Szuler. 30-letnistoper grał po raz pierwszy w tym sezonie.
Polska the Times - W normalnych okolicznościach po dwóch ligowych porażkach z rzędu praca trenera w Legii Warszawa wisiałaby na włosku. Ale w przypadku Jana Urbana nie ma takiej opcji. Na tę chwilę priorytety klubu są inne. Rozgrywki ligowe są traktowane jako coś, co trzeba zagrać, ale nie ma co przykładać do nich większej wagi. Wszyscy myślą o eliminacjach Ligi Mistrzów. Bo spójrzmy prawdzie w oczy. Skoro w 13. min meczu gola dla Lechii strzela przy Łazienkowskiej Paweł Buzała, przez lata synonim ligowego parodysty (w tym spotkaniu kopnął rywala w głowę i sam zwijał się na boisku, trzymając się za swoją), to na zespół powinny spaść gromy. Fatalnie w środku pola po raz kolejny wypadł Helio Pinto. Portugalczyk, o którego dobrej grze świadczą jak na razie archiwa cypryjskich gazet i nagrań z meczów oraz opowieści Jerzego Engela, na razie nadaje się co najwyżej do wyprowadzania psa na spacer. Kibice, z wyjątkiem Żylety, która wypełniona po brzegi przez cały mecz głośnym dopingiem wspierała Legię, pożegnała go gwizdami.
Fakt - Rotacja nie wyszła na dobre Legii. Trener Jan Urban w sobotnim meczu z Lechią (0:1) dał odpocząć dziesięciu zawodnikom, którzy wystąpili w Bukareszcie przeciwko Steaule (1:1). Na boisku pojawili się zmiennicy. Większość z nich zdecydowanie zawiodła szkoleniowca i nie wykorzystała swojej szansy. Jedynie Henrik Ojamaa pokazał się z dobrej strony, dlatego może liczyć na występ w jutrzejszym spotkaniu rewanżowym z mistrzem Rumunii. O ile do gry Ojamy nie można mieć zastrzeżeń, to pozostali rezerwowi spisali się fatalnie. Najgorsi na boisku byli Helio Pinto, Wladimer Dwaliszwili i Łukasz Broź.
Super Express - Paweł "Buzi" Buzała sprawił, że mistrzowie Polski przegrali drugi mecz z rzędu w Ekstraklasie. Jednak z porażki (0:1) z Lechią Gdańsk nikt przy Łazienkowskiej nie robi tragedii. Teraz dla Legii liczy się tylko wtorkowy rewanż ze Steauą Bukareszt, którego stawką jest faza grupowa Ligi Mistrzów. Po awansie do Champions League wszystkie ligowe grzechy zostaną legionistom odpuszczone.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.