Przegląd prasy: Legia na dnie
02.11.2021 09:20
Super Express - Tak źle w Legii nie było od dawna. Teraz mistrz Polski został upokorzony na Łazienkowskiej przez Pogoń, która wygrała 2:0. Dla warszawskiej drużyny to już ósma porażka w rozgrywkach i piąta z rzędu. Na domiar złego Legia wylądowała w strefie spadkowej. - Sytuacja nie jest ciekawa, wygląda to dramatycznie, patrząc na wyniki w lidze - mówi Marcin Mięciel, były napastnik warszawskiego klubu. Wydaje się, że Legia z tego wyjdzie, bo ma i jakość i piłkarzy, z którymi powinna być w czubie. Wszystko tkwi w głowach: jak nie idzie, to nie idzie. Z Pogonią próbowali, ale nic nie wpadało. Zaciął się Emreli, któremu też ostatnio nic nie siedzi. Kryzys się pogłębia. Wcześniej skuteczność była na dobrym poziomie, teraz zanikła. Poza tym szwankuje gra obronna całego zespołu. Każdy z rywali stwarzał sytuacje, ale wtedy szczęście było po stronie Legii. Fart się skończył i niemal każda sytuacja kończy się stratą gola. Nie można tracić tylu bramek! - analizuje Mięciel.
Pogoń zaskoczyła Legię w końcówce pierwszej połowy, gdy trafił Luka Zahovic. Drugi błąd przydarzył się zaraz po przerwie, a wykorzystał go Rafał Kurzawa. W obu przypadkach fatalnie zachował się Lindsay Rose. - Moim młodym podopiecznym wysłałem filmik z tą pierwszą bramką - opowiada Mięciel, który pracuje jako trener młodzieży. - Pokazałem, że właśnie tak nie mogą się zachowywać w obronie.
Rzeczpospolita - Legia Warszawa po zmianie trenera przegrała u siebie z Pogonią Szczecin. Mistrzowie Polski są w strefie spadkowej. Degradacja zespołowi z Łazienkowskiej raczej nie grozi. Legia ma silny skład oraz dwa zaległe mecze, ale osiem porażek w jedenastu spotkaniach przekreśla raczej jej szansę na obronę tytułu. Trener Marek Gołębiewski, który pierwszy raz poprowadził stołeczną drużynę w ligowym meczu, nie wychodzi z szatni w trakcie rozgrzewki. Podobno woli w tym czasie przejrzeć notatki, pograć w szachy. Nie pomogło to jednak jego podopiecznym. Mistrzowie Polski na początku drugiej połowy dostali mata w trzech ruchach.
Piłkarze Pogoni wymienili dziesięć podań pod polem karnym rywali, celny strzał Rafała Kurzawy poprzedziła jedna z najbardziej efektownych akcji ligowej jesieni. Taką mogła przeprowadzić tylko drużyna budowana w spokoju. Trener Kosta Runjaić pracuje w Szczecinie od listopada 2017 roku i mógł nadać Pogoni swój sznyt. Legia miała w tym czasie sześciu szkoleniowców z czterech krajów, co dowodzi, że w „klubowe DNA" najwyraźniej wdrukowana jest niestałość. Pogoń wygrała i odrobiła część strat do lidera.
Przegląd Sportowy - Pogoń powinna być drogowskazem dla władz Legii. Nie w tym znaczeniu, że mistrz Polski ma próbować sprowadzić na Łazienkowską trenera Kostę Runjaica, bo kolejne przykłady zatrudnianych jesienią i następnej jesieni zwalnianych szkoleniowców pokazują, że nie w nich leży największy problem. Pora na wizję i budowę, która zawsze wymaga czasu oraz cierpliwości. W Szczecinie wiedzą to najlepiej. Runjaic w niedzielę już po raz dziesiąty mierzył się z Legią i choć teoretycznie jest to rywal zdecydowanie wyżej notowany, wrócił do Szczecina z piątą wygraną. Odkąd jesienią 2017 roku objął drużynę Portowców, warszawski zespół trzykrotnie został mistrzem Polski. A jednak to w nim następowały kolejne rewolucje. Runjaic wprowadzał w Pogoni nowe pomysły, trudne doświadczenia zamieniał w siłę swojej drużyny, miał szansę wydostać się z kryzysów, w które szczecinianie wpadali. Tymczasem w Warszawie następowało odcinanie kolejnych osób i wiara w cud po zatrudnieniu następców. Efekt: Marek Gołębiewski jest już piątym szkoleniowcem, z którym w ciągu czterech lat mierzył się Runjaic. I trzecim, którego pokonał.
Na celowniku kibiców znalazł się dyrektor sportowy Radosław Kucharski, festiwal wyzwisk dotyczył najczęściej jego. To główny architekt tej drużyny, osoba, która miała bardzo duży wpływ na to, że Legia znów jest cudzoziemska, że drużyna, która od lutego tego roku grała systemem z wahadłowymi na wahadle ma Lirima Kastratiego – skrzydłowego bez umiejętności bronienia. Wszyscy w Dinamie Zagrzeb wiedzieli, że gra defensywna jest jego piętą achillesową (nieprzypadkowo oddali go za 1,3 mln euro). Że jednym ze środkowych obrońców jest Lindsay Rose, który w niedzielny wieczór po raz kolejny pokazał, że nie nadaje się do gry na wysokim poziomie. Legia jest zlepkiem ludzi może z nie najgorszym CV, ale dobranych przypadkowo, których łączy niewiele poza wspólnym pracodawcą.
Polska the Times - Mecze Legii Warszawa z Pogonią Szczecin od wielu lat miały wyjątkową atmosferę. Choć zgoda pomiędzy kibicami została zerwana, wiele przyjaźni i wzajemny szacunek pozostały. Podczas niedzielnego spotkania przy Łazienkowskiej trudno było spodziewać się jakichkolwiek uszczypliwości. Przynajmniej pomiędzy fanami gospodarzy i sektorem gości. Żyleta używała sobie w najlepsze, ale na... prezesie Dariuszu Mioduskim, dyrektorze sportowym Radosławie Kucharskim i piłkarzach.
Nieco w cieniu mocnych haseł z trybun odbywał się mecz, który - przynajmniej przez pierwszy kwadrans - oglądało się znakomicie. W tym czasie mieliśmy cztery świetne sytuacje bramkowe. Po błędach gości dwóch szans nie wykorzystał Mahir Emreli, Dante Stipica uratował też Pogoń przed stratą bramki po efektownym strzale Luquinhasa. Portowcy odpowiedzieli uderzeniem Jeana Carlosa, na posterunku był jednak Cezary Miszta. Później tempo wyraźnie spadło, ostatnie słowo należało jednak do Pogoni, która strzeliła gola do szatni autorstwa Luki Zahovicia. Legioniści schodzili do szatni w akompaniamencie przeraźliwych gwizdów. Na drugą połowę nie wyszli jednak zmotywowani jak Komisarz Ryba przez Nadinspektora w „Kilerze". Już po kilkudziesięciu sekundach gry kolejne błędy w obronie przyniosły trafienie Rafała Kurzawy. Sędzia Damian Sylwestrzak pierwotnie bramki nie uznał, ale po analizie VAR nakazał rozpocząć grę od środka.
Fakt - Legia ma gigantyczne problemy, na które nie pomogła zmiana trenera. Nowy szkoleniowiec Marek Gołębiewski wyglądał po niedzielnej porażce z Pogonią na człowieka, do którego zaczyna docierać, jak trudnej misji się podjął. Drużyna jest w jakimś małym dołku... Dziś mógłbym już nawet powiedzieć, że nie małym - stwierdził po ósmej porażce legionistów w tym sezonie ligowym. Nie chciał wiele mówić o przyczynach i składać deklaracji. - Jestem realistą, wiem, że z takich dołków nie wychodzi się w dwa dni. W czwartek udało się przepchnąć mecz (Legia wygrała w Pucharze Polski z trzecioligowym Świtem Skolwin 1:0), bo też nie był on z naszej strony taki, jak sobie wyobrażaliśmy. Dziś zawiedliśmy, ale w czwartek kolejne rozdanie i zrobię wszystko, by piłkarze uwierzyli, że są w stanie wygrać z Napoli.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.