Przegląd prasy: Lekcja pokory od Górali
01.09.2014 10:20
Przegląd Sportowy: Dawno nie byłem tak zdenerwowany - kręcił głową bramkarz Legii Dusan Kuciak. - Nie będę szukał alibi, oba strzały po których straciliśmy bramki, mogłem obronić. Nie możemy tracić takich goli i ja o tym wiem. To powód mojego zdenerwowania. Ale nie umiem też zrozumieć, dlaczego nie potrafiliśmy odrobić strat. Powinniśmy wyjeżdżać z trzema punktami i na pierwszym miejscu w tabeli. Przegraliśmy i to jest powód, by się wstydzić. Podbeskidzie potrafi grać u siebie, to ambitny zespół, o czym jednak dobrze wiedzieliśmy. Nie podjęliśmy walki i dlatego przegraliśmy - dodał Słowak. To pierwsza przegrana Legii na boisku rywala, odkąd prowadzi ją Henning Berg. Zasłużona. Janosiki, jak to mają w zwyczaju, znowu zagrali bogatym na nosach i po raz drugi z rzędu obili Legię na swoim stadionie.
Do wczoraj ligowi rywale mistrzów Polski płacili słony rachunek za walkowera przeciwko warszawskiej drużynie w eliminacjach Ligi Mistrzów. Po zweryfikowanym na 0:3 dla Celtiku meczu w Edynburgu legioniści zmiatali przeciwników z boiska. 5:0, 3:0, 2:0 - to wyniki ostatnich ekstraklasowych spotkań zespołu Berga. Doliczając dwie wygrane do zera z Aktobe w Lidze Europy, bilans był imponujący. Wściekli na wykluczenie z LM warszawianie odreagowywali frustrację na krajowych rywalach. Wychodzili na boisko skoncentrowani, przekonani o sile własnych umiejętności. W niedzielę było jednak inaczej, piłkarze wygladali, jakby myśleli o niebieskich migdałach.
Fakt: Mistrz Polski nie wykorzystał szansy na objęcie prowadzenia w tabeli ekstraklasy i przegrał z rewelacyjnym Podbeskidziem. Legia zagrała w meczu z Góralami w mocno zmienionym składzie w porównaniu z pucharowym meczem z FK Aktobe. Trener Henning Berg dał odpocząć kilku swoim asom. Michał Żyro i Miroslav Radovic usiedli na ławce, a Michał Kucharczyk i Ondrej Duda w ogóle nie pojechali na spotkanie. Szkoleniowiec bielszczan Leszek Ojrzyński nie ma takiego komfortu w żonglowaniu składem. W wyjściowej jedenastce zagrał Pavol Stano, który ledwie w piątek został zawodnikiem Podbeskidzia. Górale zaskoczyli rywala już w pierwszych minutach, kiedy do siatki trafił Anton Sloboda. Legia za sprawą Orlando Sa zdołała wprawdzie wyrównać, ale pod koniec pierwszej połowy aktywny Maciej Korzym wykorzystał kolejny błąd obrony zespołu z Warszawy i po raz drugi pokonał niepewnego Dusana Kuciaka. Na drugą część legioniści wyszli już z Radoviciem i Żyrą w składzie, ale obraz gry nie uległ zmianie. Bielszczanie umiejętnie się bronili i dowieźli wygraną do końca.
Gazeta Wyborcza: Pretensje trzeba mieć przede wszystkim do zawrodników, którzy regularnie grają w Europie. Do tych, którzy trzy dni temu uporali się z Aktobe i wcześniej z Celtikiem. Za mecz z Podbeskidziem największe chyba do Ivicy Vrdoljaka i Tomasza Jodłowca. Obaj nie potrafili zdominować środka pola, nie radzili sobie z odbiorami, a gdy próbowali grać wysokim pressingiem, notowali stratę za stratą. Po jednej z nich już w ósmej minucie gola strzelili piłkarze Podbeskidzia. Najpierw w środku pola piłkę stracił Jodłowiec, po chwili pod bramką skiksował Vrdoljak, a Dusana Kuciaka strzałem z 16 metrów pokonał Anton Sloboda.
Legia z Podbeskidziem wybiegła w ustawieniu 4-4-2. W ataku zagrali Orlando Sa i Saganowski. Dwaj napastnicy nie potrafili jednak ze sobą współpracować. Bardziej rozkojarzony wydawał się Saganowski. Polak momentami mógł kibicom mylić się z Portugalczykiem. To właśnie Sa grał tak, jakby przywłaszczył sobie wszystkie atuty Saganowskiego - był aktywny w powietrznej walce z obrońcami, wracał po piłkę i próbował szybko rozgrywrać ją ze skrzydłowymi.
Rzeczpospolita: Po porażce Górnika ze Śląskiem we Wrocławiu 0:2, szansę na zostanie liderem miała Legia. Trener Henning Berg jak zwykle zastosował rotację w składzie, ale tym razem w zespole znalazło się kilku bohaterów europejskich bojów, m.in. Dusan Kuciak, który popełnił koszmarny błąd przy strzale Macieja Korzyma. Niespodziewanie Podbeskidzie pokonało Legię 2:1 (mimo wprowadzenia po przerwie na boisko zarówno Miroslava Radovica, jak i Michała Żyry). Dzięki temu to Wisła przerwę na mecze reprezentacji spędzi na pierwszym miejscu w tabeli.
Polska the Times: Legioniści mieli powalczyć o awans na pierwsze miejsce w tabeli, a skończyło się na kuble zimnej wody. Gospodarze zaserwowali im swojską wersję popularnej ostatnio nie tylko przy Łazienkowskiej akcji Ice Bucket Challenge.
Nadzieję w serca kibiców z Warszawy wlał Orlando Sa. Portugalczyk, który ma w CV m.in. FC Porto i Fulham, zachował najwięcej przytomności w polu karnym po rzucie rożnym i pokonał Michała Peskovicia. Sa zaczyna potwierdzać, że kiedy tylko jest zdrowy, może być postrachem każdego bramkarza ekstraklasy. W trzecim meczu ligowym tego sezonu zdobył czwartą bramkę (średnio co 51 minut). Z drugiej strony - zmarnował też kilka sytuacji na wyrównanie... Zwalanie winy za porażkę na Portugalczyka byłoby jednak niesprawiedliwe. Cała drużyna zaprezentowała się słabo. Zdecydowanie poniżej swoich możliwości zagrali Bartosz Bereszyński (asystował Korzymowi przy bramce na 1:2), Jakub Rzeźniczak i Ivica Vrdoljak, fatalnie prezentował się Tomasz Jodłowiec, nie popisali się Mateusz Szwoch i Marek Saganowski, których Berg zmienił w przerwie. Miroslav Radovic i Michał Żyro, którzy weszli za nich na boisko, nie odmienili jednak losów spotkania.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.