prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Lider zatrzymany

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.04.2021 13:00

(akt. 12.04.2021 13:07)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Lecha z Legią. Zachwytów jednak nie ma, są krytyka i rozczarowanie. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Zatrzymani, różnica niewidoczna; Fakt - Miał sposób na Legię; Gazeta Polska Codziennie - Legia na remis; Super Express - Skorża nie doczekał się goli; Sport - Zatrzymany lider.

Przegląd Sportowy - Janusz Góra zmienił ustawienie Kolejorza i zneutralizował atuty lidera ekstraklasy. W XXI wieku Legia Warszawa nie miała tak wielkiej przewagi nad Lechem Poznań, jak przed niedzielnym meczem przy ulicy Bułgarskiej. 22 punkty - różnica gigantyczna. Ale na boisku nie było jej widać, z czego liderzy PKO BP Ekstraklasy dumni być nie mogą. Spotkanie w stolicy Wielkopolski zdecydowanie nie było z gatunku tych, w czasie których strach mrugać okiem, by czasem nie przegapić czegoś ważnego. Nie. W trakcie tej rywalizacji przez większość czasu miało się ochotę zamknąć oczy i już nie otwierać, tylko się zdrzemnąć. Wielkiej straty widz by nie poniósł.

Dwa dni przed meczem z Legią tymczasowy trener gospodarzy Janusz Góra za nic na świecie nie chciał powiedzieć, jaki ma plan na rywalizację z mistrzami Polski. Na szczęście dla kibiców Lecha okazało się, że trener nie był tak mało wylewny z tego względu, iż tak naprawdę nie miał nic do powiedzenia. Wręcz odwrotnie. Były reprezentant Polski wymyślił odważną strategię na potyczkę z liderem ligi - po niecałym tygodniu treningów zdecydował się na zmianę ustawienia i zamiast 4-2-3-1, kazał zawodnikom grać 3-5-2. Choć to duże uproszczenie, ponieważ liczebność formacji zmieniała się w zależności od tego, kto i w którym sektorze akurat miał piłkę. Wcześniej Kolejorz ani razu nie ćwiczył takiej strategii choćby w sparingu, a co więcej, Góra nie zamierzał jej konsultować z nowym szkoleniowcem, Maciejem Skorżą. 57-latek dostał od szefostwa obowiązek poprowadzenia zespołu i zrobił to po swojemu. Od a do z.

Legia morderczo zaczyna spotkania, przed starciem z Lechem w pierwszych 30 minutach zdobyła 23 ze swoich 45 bramek. Przeważnie wyprowadza celny cios i potem kontroluje boiskowe wydarzenia. A czasem kilka, jak tydzień wcześniej z Pogonią Szczecin (4:2), kiedy po pół godzinie było 4:0. Kolejorzowi udało się zneutralizować siłę gości. Kiedy stoperzy ekipy z Warszawy próbowali rozgrywać, atakowali ich Mikael Ishak, Pedro Tiba oraz Dani Ramirez i w tym momencie drużyna z Poznania broniła w ustawieniu 5-2-3.

Fakt - Kolejorzowi udało się zneutralizować siłę gości. Legioniści nie wiedzieli, w jaki sposób skorzystać ze swoich atutów. Za to wśród gospodarzy od początku meczu bardzo aktywny był Ishak. Szwed najpierw próbował uderzać po ziemi, następnie z powietrza wolejem, potem także z góry. Kolejorz nie odniósł zwycięstwa od czterech kolejek, ale pokazał, że można zatrzymać Legię. Choć ekipie z Warszawy pewnie wielkiej różnicy to nie robi. I tak ma wielką przewagę nad reszą stawki.

Gazeta Polska Codziennie - W pierwszej połowie niewiele się działo. Groźnie zrobiło się tylko raz, gdy po akcji lewą stroną przed szansą był Luquinhas. Pomocnik Legii nie zmusił jednak bramkarza do większego wysiłku. Więcej działo się po przerwie. Tomaś Pekhart trafił nawet do siatki, zamieniając na gola podanie Filipa Mladenovicia. Bramka nie została jednak uznana, bo sędzia liniowy słusznie podniósł chorągiewkę, a główny odgwizdał spalonego.

Wysilić też się musiał Artur Boruc. Bramkarz Legii mógł się wykazać, gdy głową strzelał Mikael Ishak, albo zatrzymując w sytuacji sam na sam Jakuba Kamińskiego. Trochę wysiłku kosztowała też bramkarza gości interwencja przy strzale tego piłkarza. Mecz skończył się bezbramkowym remisem i trudno stwierdzić, żeby taki wynik krzywdził którąś z drużyn. Podział punktów w Poznaniu oznacza, że przewaga Legii nad Pogonią stopniała o dwa punkty, bo Portowcy wygrali swój mecz z Wisłą Płock.

Super Express - Legia Warszawa po sześciu zwycięstwach z rzędu zgubiła punkty, remisując w Poznaniu 0:0 z Lechem. Maciej Skorża, który dziś rozpocznie pracę jako trener Kolejorza, spotkanie obejrzał na trybunach. Przewaga Legii w tabeli stopniała do 8 pkt. W pierwszej połowie Legia oddała... jeden strzał. Tuż rzed przerwą skiksował Luquinhas, a piłka potoczyła się leniwie w stronę bramki. Poza tym lider w ofensywie raził nieporadnością i był cieniem drużyny, która w ostatnich sześciu spotkaniach strzeliła 19 goli, atakując z rozmachem i ogrywając kolejnych rywali. Mecz nabrał nieco rumieńców po przerwie. Najpierw do głosu doszli gospodarze, ale dobrze bronił Artur Boruc, który zatrzymał między innymi Jakuba Kamińskiego w sytuacji sam na sam. Pod koniec przyspieszyła wreszcie Legia i Tomas Pekhart trafił nawet do siatki, ale był na spalonym.
 
Lech, którego poprowadził tymczasowy trener Janusz Góra (zastąpił zwolnionego Dariusza Żurawia), imponował przede wszystkim dyscypliną w defensywie. Popisy piłkarzy Kolejorza obserwował uważnie Maciej Skorża, były trener i Legii (2010-2012), i Lecha (2014-2015). Nowym szkoleniowcem zespołu z Poznania został ogłoszony w sobotę, ale pierwszy trening poprowadzi dzisiaj.

Sport - Miał być hit, a obejrzeliśmy… kit. Ani Lech, ani Legia nie potrafiły zdobyć choćby jednego gola, choć poznaniacy mogą poszczycić się tym, że przerwali passę rywala 6. kolejnych zwycięstw. Na ten jeden, jakże prestiżowy mecz, tymczasowym szkoleniowcem gospodarzy był Janusz Góra, który zaskoczył… systemem swojego zespołu, tak jak Legia ustawiając piłkarzy w formacji z trzema środkowymi obrońcami. Do tej pory Lech na trzech stoperów jeszcze nie grał, ale przynajmniej w defensywie zdawało się to przynosić dobre skutki. W I połowie warszawiacy tylko raz uderzali na poznańską bramkę, dopiero w 44. minucie, gdy w niezłej sytuacji nieczysto w piłkę trafił Luquinhas. Przez większość czasu gospodarze neutralizowali atuty legionistów, którzy po przekroczeniu linii środkowej nie mieli pomysłu na przełamania defensywy rywala.

Ogólnie rzecz ujmując, mecz był… słaby, co zresztą w ostatnich latach bywa przypadłością spotkania określanego gdzieniegdzie jako derby Polski. Lech rzadziej był przy piłce, a oprócz dwóch średnio groźnych strzałów Mikaela Ishaka nie zagrażał bramce Artura Boruca. Mimo wszystko nieco pozytywniej należało oceniać grę właśnie „Kolejorza” – choć może lepiej pasowałoby tu określenie „mniej negatywnie”, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie ofensywne. Choć mierzyły się ze sobą zespoły oddające najwięcej uderzeń w ekstraklasie, tym razem wiele jakości ofensywnej nie pokazały. Żadna strona nie potrafiła strzelić skutecznie ten jeden jedyny raz, przez co mecz zakończył się bezbramkowym remisem – pierwszym w wykonaniu tych drużyn od września 2014 roku. Legia pozostaje niepokonana od 9. kolejek, natomiast Lech nie wygrał w 4. ostatnich spotkaniach.

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.