Przegląd prasy: Nieskuteczna i słaba Legia
31.03.2012 08:32
Gazeta Wyborcza - W maju 2011 r. piłkarze Legii przez pół godziny rozpaczliwie bronili się w dziewiątkę w Białymstoku. Utrzymali bezbramkowy remis, potem wygrali trzy kolejne mecze i wylądowali na podium ekstraklasy, ratując w ten sposób posadę trenera Macieja Skorży. W piątek po raz drugi za kadencji tego samego szkoleniowca dwóch zawodników warszawskiego zespołu wyleciało z boiska - środkowy pomocnik Janusz Gol na początku drugiej połowy i prawy obrońca Artur Jędrzejczyk dziesięć minut przed końcem. Legioniści na kartki zasłużyli, bo nie przebierali w środkach. Tragicznie grającego Gola, który tracił co drugą piłkę, Skorża powinien zmienić w przerwie. Bohater meczu ze Spartakiem w Moskwie (latem strzelił gola dającego Legii awans do fazy grupowej Ligi Europy) oraz lutowego spotkania ze Śląskiem (dwie bramki we Wrocławiu) od tamtego czasu wciąż ma mocną pozycję w drużynie, ale przestał potwierdzać to na boisku. Z Wisłą od początku grał bardzo słabo i nadawał się do zmiany. Tym bardziej że już w momencie, gdy dostawał pierwszą żółtą kartkę, było wiadomo, że trener nie będzie mógł wziąć go pod uwagę na mecz z Ruchem. We wcześniejszych spotkaniach - z Polonią i Bełchatowem - Gol również niczego nie pokazał. Miejsce w jedenastce miał jednak pewne. Paradoksalnie wyrzucenie go z boiska podziałało na Legię otrzeźwiająco. Stwarzała więcej sytuacji, odważniej ruszyła do przodu, przestała się jedynie asekurować, żeby tylko bramki nie stracić.
Rzeczpospolita - W Krakowie nie było goli, ale nie zabrakło emocji. Legia kończyła mecz w dziewiątkę, Maciej Skorża wyrzucony na trybuny Skorży trochę puszczają nerwy, bo czuje, jak bliskie na wyciągnięcie ręki mistrzostwo coraz bardziej mu się oddala. W Legii mogą zaklinać rzeczywistość i cieszyć się liczbą podań do przodu, ale pora powiedzieć głośno i wyraźnie: drużyna przeżywa kryzys. Razem z meczem w Pucharze Polski zremisowała czwarte spotkanie z rzędu. W Krakowie mierzyła się z Wisłą tak słabą, jak nie była już dawno, i mogła jej symbolicznie odebrać mistrzostwo Polski, ale nie potrafiła. Ważną rolę w meczu odegrał sędzia Daniel Stefański z Bydgoszczy. Prowadził zawody skrupulatnie, widział wszystko i za każdym razem odgwizdywał faul. - Czy Legia grała brutalnie? Nie, tak się gra teraz w piłkę, ale czerwone kartki były zasłużone - mówił przed kamerami Canalu Plus kapitan Wisły Cezary Wilk.
Przegląd Sportowy - Oprócz bramek było wszystko. Walka, emocje, czerwone kartki, parady bramkarzy. Piłkarze Legii i Wisły pokazali, że są na dobrej drodze do wyjścia z kryzysu. Choć nie grali jeszcze tak, jakby życzyli sobie tego kibice, w piątkowy wieczór nikt nie wychodził ze stadionu znudzony. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie sędzia Daniel Stefański. Wyrzucił z boiska dwóch legionistów, rozdawał kartki, jak ulotki na ulicy, za faule, których inni nawet by nie odgwizdali. Wyrzucił na trybuny Macieja Skorżę. Dobrego sędziego poznaje się po tym, że nie widać go na boisku. Stefańskiego było i to aż za bardzo.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.