Przegląd prasy: Nowy trener, stary styl
18.09.2017 09:54
Przegląd Sportowy - Lepszego przeciwnika na debiut nowy trener Legii nie mógł sobie wymarzyć. Warszawska drużyna nie przegrała 24 poprzednich konfrontacji z Cracovią, wygrała dziewięć ostatnich spotkań z tym zespołem. Do tego Legia jest niepokonana na swoim stadionie od dwunastu kolejek, a goście spod Wawelu wygrali w tym roku ledwie pięć z 25 spotkań ligowych. W tym sezonie zwyciężyli tylko w Gdańsku, trzy pozostałe spotkania na obcych boiskach przegrali. W tabeli są na przedostatnim miejscu. Mimo tego męczarnie Legii, by wygrać z Pasami dziesiąty raz z rzędu, trwały ponad 70 minut. Do momentu strzału Thibaulta Moulina na wagę trzech punktów to goście byli bliżej zdobycia bramki. W 72. minucie francuski pomocnik przytomnym uderzeniem z dziesięciu metrów zapewnił wygraną.
Sport - Jeżeli ktoś liczył, że zmiana trenera na Łazienkowskiej odmieni diametralnie drużynę Legii, musi być albo niepoprawnym optymistą, albo wyjątkowo naiwny. Nic takiego nie miało miejsca, bo po prostu nie miało się prawa zdarzyć. Nieporadność mistrzów Polski irytowała do tego stopnia kibiców Legii, ze skandowali oni hasło: „Jacek to nie twoja wina, to chu…wa jest drużyna”. Coś w tym jest… Do przerwy Legia tylko raz poważnie zagroziła bramce strzeżonej przez Grzegorza Sandomierskiego, ale Dominik Nagy swoją kapitalną solówkę w polu karnym rywali zakończył niecelnym strzałem. Rozstrzygająca akcja miała miejsce w 72 minucie. Armando Sadiku zacentrował z prawej flanki na głowę Michała Kucharczyka. Jego uderzenie odbił głową Matić Fink, ale do piłki dopadł Thibault Moulin i z zimną krwią lewą nogą umieścił w siatce.
Fakt - W pierwszej połowie to goście byli bliżej zdobycia bramki, jednak po kapitalnym uderzeniu Krzysztofa Piątka piłka odbiła się od poprzeczki i spadła przed linią bramkową. Legioniści więcej biegali niż ostatnio, starał się przede wszystkim Cristian Pasquato, który nie należał do ulubieńców Magiery. Chciał uczestniczyć w każdej akcji ofensywnej, ale do przerwy niewiele z tego wynikało. W drugiej połowie było więcej emocji, jedni i drudzy chcieli zdobyć bramkę. Blisko był w 62. min rezerwowy Michał Kucharczyk, ale lecącą do bramki piłkę ofiarnym wślizgiem wybił jeden z krakowskich obrońców. Goście nie ograniczali się tylko do obrony własnej bramki, ale gola strzeliła Legia. Z każdą minutą przewaga warszawian rosła, aż wreszcie w 72. min dopięli swego. Dzięki temu zrównali się punktami z Górnikiem, Zagłębiem i Wisłą oraz nie pozwolili uciec Lechowi.
Super Express - Czy randka Romea z Legią będzie pełen miłości i sukcesów? Czas pokaże. W każdym razie nowy szkolenowiec zaczął pracę od pokonania Cracovii 1:0. Piłkarze Legii, jak zawsze po zmianie trenera w tym klubie, rozpoczęli z animuszem. Już w 4. minucie Armando Sadiku niecelnie strzelał głową. Zresztą prowadzący po raz pierwszy w życiu zespół seniorów Jozak zapowiadał, że mistrzowie Polski zechcą od pierwszej minuty zdominować rywala. – Może gdy przyjedzie do nas Barcelona, będziemy dostosowywać styl gry pod przeciwnika. Na razie bardziej mnie interesuje nasza postawa niż to, jak rozgrywają akcje rywale – mówił przed meczem pewny siebie Chorwat.
Przed meczem spiker podziękował za pracę zwolnionemu w środę trenerowi Jackowi Magierze – „Jaaacek Magieeera” i „ Zamiast zmieniać wciąż trenerów, przehandlujcie tych leserów” – odśpiewali kibice, którzy pożegnali „Magika” burzą oklasków.
Polska the Times - Trudno zmienić coś w klubie piłkarskim trenerowi, który pracuje przez pięć dni. Dla piłkarzy zmiana szkoleniowca z Jacka Magiery na Romeo Jozaka miała być przede wszystkim wstrząsem psychologicznym. Dla Legii wejściem w nowy etap. Dla Chorwata – ogromną szansą i spełnieniem marzeń. Wcześniej pełnił wiele odpowiedzialnych stanowisk w futbolu, ale nigdy nie był odpowiedzialny za wyniki pierwszej drużyny seniorów.
Patrząc na skład i taktykę na mecz z Cracovią, trudno było dostrzec rękę nowego trenera. Legioniści wybiegli w ustawieniu 4-2-3-1 z Armando Sadiku na „szpicy”. Już przed pierwszym gwizdkiem kibice z Żylety wyrazili opinię o ostatnich roszadach na ławce. „Jacek, to nie twoja wina. To ch... jest drużyna” i „Zamiast zmieniać wciąż trenerów przehandlujcie tych kelnerów” – skandowali.
Gazeta Wyborcza - Z Jackiem Magierą czy bez - Legia wciąż jeszcze rozczarowuje. 1:0 z Cracovią nikogo nie przekonało. Jeśli Jacek Magiera miał serce, by oglądać mecz swojej do niedawna Legii z Cracovią, miał prawo się wzruszyć. „Magic, dziękujemy ci, legionisto!” – taki transparent wywiesili w niedzielę kibice Legii. Jeszcze zanim piłkarze wyszli na boisko, cały stadion skandował nazwisko zwolnionego trenera. Fani wsparli Jacka Magierę, śpiewając, że złe wyniki Legii to nie jego wina, a zawstydzająco słabo grających piłkarzy. Żaden z byłych trenerów Legii, klubu tak złaknionego sukcesu, w którym każde potknięcie szkoleniowca kończy jego odejściem, podobnie godnego pożegnania się nie doczekał. Nawet Stanisław Czerczesow, który wyjeżdżał z Warszawy jako mistrz Polski. Drugie pożegnanie Magiery Dla Jacka Magiery to drugie pożegnanie z Łazienkowską. Zanim wrócił w roli szkoleniowca pierwszej drużyny, podziękowano mu w 2015 r., po 18 latach pracy w klubie. Pełnił wówczas rolę trenera rezerw, a pożegnano się z nim jedynie krótką, lakoniczną rozmową o nieprzedłużeniu umowy. Tym razem obie strony podały sobie rękę z klasą. – Nie żegnamy się, mówimy do zobaczenia – powiedział spiker, a na telebimach wyświetlono sukcesy Magiery i słowa podziękowań za ostatni, niecały przecież rok pracy. Śpiewom fanów z trybuny honorowej przysłuchiwał się Dariusz Mioduski. Właściciel Legii, mimo zapewnień o zaufaniu do Magiery, ściągnął w zeszłym tygodniu do Warszawy nowego trenera. Romeo Jozak nie będzie miał jednak przy Łazienkowskiej komfortowego startu. Chorwat o propozycji z Legii dowiedział się w poniedziałek, dzień później dogadał się z jej właścicielami, a już w środę prezentował się przy Łazienkowskiej z koszulką warszawskiego klubu. Czasu, by przygotować drużynę do meczu z Cracovią, miał bardzo, bardzo niewiele.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.