Przegląd prasy - Stipica zatrzymał mistrza
26.10.2020 08:55
Przegląd Sportowy - Pięć meczów bez porażki w obecnym sezonie oraz pięć spotkań bez przegranej z Legią Warszawa - oto serie Pogoni Szczecin po sobotniej rywalizacji z mistrzami Polski. Żadna z nich nie trwałaby, gdyby nie bramkarz Dante Stipica, który pozostaje niepokonany od pięciu godzin oraz trzech minut. Chorwat został bohaterem starcia na stadionie przy ulicy Twardowskiego. - Nie byliśmy tak skuteczni, jak w poprzednim meczu ze Śląskiem Wrocław, w którym strzeliliśmy dwa gole. Dzisiaj również nie brakowało sytuacji podbramkowych, ale albo nie potrafiliśmy ich wykorzystać, albo niektóre akcje powinniśmy rozegrać inaczej - komentował trener gości Czesław Michniewicz.
Przede wszystkim nieskuteczny był Tomas Pekhart, któremu po nocach może się śnić Stipica. W drugiej połowie po serii błędów gospodarzy i świetnym kontrataku przyjezdnych Czech miał fantastyczną okazję do strzelenia gola. Po podaniu Joela Valencii napastnik znalazł się sam mniej więcej na 12.-13. metrze pola karnego Portowców, niemal dokładnie na jego środku. Miał tyle czasu, by przyjąć piłkę, poprawić ją i jeszcze żaden z przeciwników mu nie przeszkodził. A mimo to Pekhart kopnął w ten sposób, że Stipica genialną interwencją wybił futbolówkę nad poprzeczką. Chorwat znów pokazał, że pseudonim „Ośmiornica” jest nieprzypadkowy. On faktycznie broni, jakby miał osiem rąk.
Lepszej szansy żadna z ekip nie zdołała sobie stworzyć. Oba zespoły były nieźle zorganizowane w obronie, ale w ofensywie miały duże kłopoty. Legia długo utrzymywała się przy piłce, szczególnie w drugiej części pierwszej połowy zdołała zdominować Pogoń, tyle że nie udało jej się potwierdzić przewagi zdobytą bramką.
Super Express - Legia była bliżej wygranej, ale bramkarz Dante Stipica zatrzymał najskuteczniejszego napastnika ekstraklasy Tomasa Pekharta. Po strzałach czeskiego napastnika popisał się kapitalnymi interwencjami i mistrz Polski zgubił w Szczecinie punkty. O klasie i wysokiej formie Stipicy świadczy fakt, że aż w czterech spośród sześciu meczów tego sezonu zachował czyste konto. Dla Pogoni i trenera Kosty Runjaica był to piąty mecz z Legią bez porażki z rzędu. - Najważniejszy jest brak trzech punktów, które bardzo chcieliśmy wywalczyć - podsumował trener Legii Czesław Michniewicz. - Sytuacji bramkowych nie brakowało, ale nie potrafiliśmy zamienić ich na gole. Często w tych akcjach wybieraliśmy złe warianty.
Kurier Szczeciński - W wieczornym, deszczowym, ale bezwietrznym sobotnim spotkaniu, na pustym stadionie przy Twardowskiego Pogoń bezbramkowo zremisowała na swoim boisku z Legią, a obie drużyny były chyba zadowolone z podziału punktów. Bardzo mało było podbramkowych sytuacji i ostrych starć. Optyczną przewagę mieli goście, atakując przeważnie swoją prawą stroną (na Matynię i Kucharczyka).
W poprzednim sezonie portowcy trzykrotnie wygrywali z wojskowymi, ale w obecnym składzie i po koronawirusowych problemach bezbramkowy remis był chyba szczytem marzeń naszej drużyny, a wybitnie defensywną taktykę można uznać za trafny wybór trenera Kosty Runjaica. Szkoleniowiec warszawian, a były trener Pogoni Czesław Michniewicz, nie był chyba zdeterminowany, by w sobotę grać o komplet punktów, bo gdyby Legia zaatakowała frontalnie, mogłoby jej się niestety udać...
Spotkanie rozpoczęło się obiecująco dla portowców, bo już w 2 minucie, po rzucie wolnym i podaniu Kucharczyka, Zahovic z bliska strzelił tuż nad poprzeczką. Kwadrans później w akcji pod szczecińską bramką Stipica uchronił Pogoń od straty gola. Po kilku minutach indywidualną akcję w warszawskim polu karnym przeprowadził Zahovic, ale bez wsparcia partnerów był bez szans z będącymi w liczebnej przewadze obrońcami. Po pół godzinie gry Stipica po raz drugi obronił groźny strzał, a dziesięć minut po przerwie nasz bramkarz uratował swój zespół brawurową interwencją od, wydawałoby się, niechybnej straty gola, po wcześniejszym błędzie Triantafyllópoulosa.
Głos Szczeciński - Do sobotniego meczu drużyny przystąpiły w dobrej sytuacji. Pogoń walczyła o trzecie zwycięstwo z rzędu, Legia też notowała skuteczną serię. Nic więc dziwnego, że obaj trenerzy nie kombinowali ze składami. Kosta Runjaic w porównaniu z wyjściowym składem na Lechię - dokonał jednej, wymuszonej zmiany. Mariusz Malec w Gdańsku odniósł kontuzję i już tam zastąpił go Benedikt Zech. Za to Czesław Michniewicz wyliczył, że nie mógł liczyć na 14 zawodników, ale trudno mówić o większych osłabieniach, bo wyjściowa „11” była mocna. Wskoczył do niej Joel Valencia, a nie mógł zagrać Luquinhas.
Pierwsze minuty II połowy dawały nadzieję, że mecz będzie wyrównany, ale mistrz był konkretniejszy, szybszy i bardziej pomysłowy. W zasadzie gola powinien szybko zdobyć Pekhart, ale Stipica świetnie obronił jego strzał z 8. metra. Brak odwagi w grze dostrzegł też trener Runjaic, który zdecydował się na ściągnięcie doświadczonych pomocników. Na boisko weszli Kamil Drygas i 17-letni Kacper Kozłowski. Po paru minutach kolejne roszady, ale już zejście Zahovicia było spowodowane nieodpowiednim zachowaniem Igora Lewczuka. Obrońca zderzył się głową ze Słoweńcem, a to on ponosił odpowiedzialność. Niestety, po tych pierwszych zmianach „siadła” też gra. Legia nadal przeważała, ale już jej akcje nie miały polotu, a gospodarze raczej zadowoleni byli z remisu. Składnych akcji było mało, a bramkarze raczej się nudzili.
Gazeta Polska Codziennie - To miał być mecz dwóch drużyn, które w ostatnich dniach imponowały niezłą formą. Niestety, bezbramkowy mecz Pogoń Szczecin - Legia Warszawa rozczarował. Żadnej z drużyn nie udało się przedłużyć serii zwycięstw do trzech. W podstawowej jedenastce Legii wyszedł lider strzelców PKO BP Ekstraklasy Tomas Pekhart, który czuł dolegliwości po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. W pierwszej części meczu zawodnicy Legii częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. W 20. min Dante Stipica uratował Pogoń przed utratą gola, parując na słupek strzał Pekharta z główki po wrzutce z rzutu rożnego. Potem na długie minuty gra przeniosła się w środkową strefę boiska i dopiero tuż przed ostatnim gwizdkiem Szymona Marciniaka Josip Juranović strzałem z dystansu próbował zmienić rezultat, ale nieskutecznie.
W 55. min Pekhart dostał w polu karnym świetnie dograną przez Valencię piłkę. Był na 11. metrze od bramki, ale jego strzał ponownie wybronił chorwacki golkiper Pogoni. W odpowiedzi po rzucie rożnym głową strzelał Alexander Gorgon, ale Artur Boruc pewnie złapał piłkę. Na tym skończyły się sytuacje, które mogły sprawić, by któryś z zespołów zdobył komplet punktów. Tym samym Legia nie wygrała z Pogonią już piątego, kolejnego spotkania. Portowcy są w tym sezonie niepokonani od pięciu kolejek, a bohater meczu Dante Stipica od 13 września nie wpuścił goła.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.