Przegląd prasy: W stolicy ubyło trzy
15.06.2020 09:50
Przegląd Sportowy - Warszawscy piłkarze chyba nie bardzo wzięli sobie do serca słowa trenera Aleksandara Vukovicia, który po środowym 5:1 z Arką mobilizował swoich piłkarzy, mówiąc, że najważniejszy mecz w ich życiu czeka ich w niedzielę w Zabrzu. Przed przerwą katastrofalny błąd popełnił Radosław Majecki, w drugiej połowie Marko Vesović niepotrzebnie faulował przy linii bocznej i po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Górnik zdobył drugą bramkę. Przewaga nad Piastem stopniała z dziesięciu do siedmiu punktów.
Tym razem legioniści nie potrafili odpowiedzieć i odwrócić wyniku. W meczach z Wisłą Kraków oraz Arką rywalom Legii wystarczył pierwszy celny strzał, by Majecki wyjmował piłkę z siatki. W Zabrzu było identycznie. Ale tym razem Jimenez nie miał prawa trafić do siatki – uderzenie było lekkie, niemal w środek bramki. Takie uderzenia 21-letni legionista łapie z zamkniętymi oczami. W Zabrzu popełnił błąd, jaki zdarza mu się raz na rundę. Zdecydowanie częściej ratuje zespół.
Ale Legia – nawet, przegrywając w Zabrzu, miała ogromną przewagę nad Górnikiem. Przede wszystkim w pierwszej połowie, jednak wtedy piłka nie chciała wpaść do bramki strzeżonej przez Martina Chudego. Najbliżej celu byli Luquinhas i Mateusz Wieteska, jednak uderzali minimalnie niecelnie. Po przerwie, wracający do składu po pauzie spowodowanej czerwoną kartką oraz kontuzję Jose Kante trafił w poprzeczkę i piąta w sezonie porażka na wyjeździe stała się faktem.
Polska the Times - W Zabrzu Legia zaczęła dużo lepiej niż w poprzednich dwóch kolejkach, kiedy szybko tracili bramkę. Efekt był jednak taki sam jak przeciwko Wiśle Kraków i Arce - Wojskowi stracili bramkę jako pierwsi. Prezent Górnikowi sprawił Radosław Majecki, który był chyba już myślami w Monte Carlo (AS Monaco prawdopodobnie ściągnie go z wypożyczenia l lipca, przez co nie dokończy sezonu w Polsce). 20-latek popełnił szkolny błąd, przepuszczając lekki strzał Jesusa Jimeneza z dystansu. Była to pierwsza próba zabrzan w meczu, przy dziewięciu Legii. Do przerwy w statystyce strzałów było 1:15. Ale w tej najważniejszej Górnik prowadził 1:0... Kibice ze stolicy mogli być dość spokojni, bo ich drużyna ostatnio wyspecjalizowała się w odrabianiu strat. Nie tym razem. Po stałym fragmencie gry na 2:0 podwyższył Igor Angulo. Hiszpan powinien zdobyć kolejną bramkę, Majecki zrehabilitował się jednak za błąd broniąc w sytuacji sam na sam. Legioniści rozpaczliwie próbowali odrabiać straty, ale nie potrafili znaleźć drogi do siatki. Na ich drodze stawał świetnie broniący Martin Chudy, brakowało też trochę szczęścia - Jose Kante w końcówce obił poprzeczkę. Skończyło się na 0:2, dzięki czemu Piast (2:0 w Białymstoku) skrócił dystans do lidera do siedmiu punktów.
Gazeta Polska Codziennie - Nie brakowało ostatnio słów zachwytu, którymi obdarzano postawę Legii Warszawa. I słusznie, bo gra ekipy Aleksandara Vukovicia mogła się podobać. Zespół z Łazienkowskiej imponował przede wszystkim w ofensywie. I tak też było w pierwszych minutach meczu w Zabrzu. Już w drugiej minucie po dośrodkowaniu Michała Karbownika problemy miał Martin Chudy, a kilka chwil później Paweł Wszołek, będący w dobrej sytuacji, by strzelić gola, trafił w jednego z obrońców. Defensorzy blokowali też próby Luquinhasa i dośrodkowanie Domagoja Antolicia. Legia domagała się wtedy podyktowania rzutu karnego, ale gwizdek sędziego Szymona Marciniaka milczał. A że podczas meczu nie wykorzystywano technologii VAR, nikt nie mógł nakłonić najlepszego polskiego arbitra do zmiany decyzji. Legia jednak cały czas grała z polotem. Podobać się mogły zwłaszcza dwójkowe akcje Karbownika i Luquinhasa. Po jednej z takich kombinacji piłka trafiła pod nogi Tomaśa Pekharta, ale Czech uderzył zbyt słabo. Górnik bodaj pierwszy raz połowę przekroczył po 30 minutach. I od razu wyszedł na prowadzenie. Jesus Jimenez nie bardzo wiedział co zrobić z piłką, więc zdecydował się na strzał z blisko 30 metrów. Uderzenie nie było zbyt mocne, Radosław Majecki szykował się już do interwencji, a wtedy... piłka przeleciała między jego rękami i nogami i leniwie wtoczyła się do siatki. Stracona bramka zbiła legionistów z tropu.
Fakt - Okazuje się, że można ich pokonać! Kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa i pewnie zmierzający po mistrzostwo Polski piłkarze Legii Warszawa przegrali z Górnikiem w Zabrzu 0:2. Ich przewaga w tabeli wciąż jest jednak spora - wynosi siedem punktów nad Piastem Gliwice. Piłkarze z Warszawy ruszyli od pierwszej minuty na przeciwnika. Tworzyli okazje do zdobycia bramki, ale mieli pecha, bo po strzale z dystansu Hiszpana Jesusa Jimeneza fatalny błąd popełnił bramkarz Radosław Majecki i piłka wturlała się do bramki gości. W drugiej połowie Górnik wciąż był skuteczny - pięknym strzałem głową popisał się rodak Jimeneza Igor Angulo.
Super Express - Rozpędzona Legia od pierwszej minuty wściekle ruszyła na Górnika. Pachniało golem dla atakujących z rozmachem gości, ale nagle kuriozalną bramkę strzelili gospodarze. W 29. minucie Jimenez zdecydował się na uderzenie z daleka i wydawało się, że ta próba kompletnie mu nie wyszła. Kopnięta lekko piłka leniwie toczyła się po murawie, a na dodatek leciała w sam środek bramki. Jednak najpierw przeleciała między rękami Majeckiego, potem między jego nogami, po czym wturlała się do siatki. Młody bramkarz Legii został już sprzedany do AS Monaco za 7 mln euro, co jest rekordem ekstraklasy. Błąd każdemu się może zdarzyć, ale fakty są takie, że legioniści w tym sezonie przegrali już drugie spotkanie po kuriozalnym klopsie Majeckiego. Wcześniej transferowy rekordzista zawalił mecz w Płocku (0:1 z Wisłą).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.