prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: W Warszawie plus dziesięć

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.06.2020 10:20

(akt. 12.06.2020 13:02)

Piątkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Arką. Legia dominatorem, Legia przejechała się po rywalu niczym walec - w ten sposób dziennikarze opisują styl w jakim legioniści odnieśli zwycięstwo. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - W Warszawie plus dziesięć, Dominatorzy z Warszawy; Gazeta Polska Codziennie - Legia na piątkę; Dziennik Polski - W ekstraklasie wszystko wiadomo; Gazeta Wyborcza - Legia uczy się na własnych błędach; Super Express - Wszołek zrobił show dla żony.

Przegląd Sportowy - Gdyby jednak zapytać trenera Aleksandara Vukovicia, czy w Warszawie już mrożą szampana, to – w najlepszym razie – tylko by się uśmiechnął. W przypadku złego humoru – zrugał. Były selekcjoner reprezentacji Polski, Leo Beenhakker, powtarzał, że zwycięstwa z reprezentacją Niemiec można być pewnym dopiero, gdy autokar z ich drużyną odjedzie spod stadionu. Przykładając podobną miarę do szkoleniowca Legii, to uwierzy on w mistrzostwo swojej drużyny pewnie dopiero wtedy, gdy podczas fety na Starówce na kolumnie Zygmunta zawiśnie szalik w klubowych barwach. A przecież Legia może zapewnić sobie tytuł już po 33 kolejce. Pierwszy raz od końcówki 2015 roku lider ma o dziesięć punktów więcej od wicelidera – wtedy, po 17 kolejce Piast miał 40 pkt., a Legia 30. Dziś to zespół z Warszawy ucieka gliwiczanom.

Takiego dominatora, jakim teraz jest Legia, dawno w lidze nie było. W trzech ostatnich sezonach losy tytułu ważyły się do ostatniej kolejki. Teraz warszawianie dobili do 60 punktów i 63 goli jeszcze przed końcem rundy zasadniczej. Odkąd istnieje ESA37 tylko raz się zdarzyło, by zwycięzca miał więcej niż 80 punktów (Legia w 2014 roku). Architektem obecnego sukcesu jest trener Vuković. – Przez cztery lata, jak tu jestem, nigdy nie było tak zwartego i zżytego zespołu. Tworzymy silny kolektyw, może wcześniej – żebym nikogo nie obraził – mieliśmy w Legii większe indywidualności, ale takiego zgranego zespołu jak teraz, nie – opisuje sytuację bramkarz Radosław Cierzniak.

W tym sezonie gdynianie nie przegrali, jeśli pierwsi trafiali do siatki (pięć wygranych, trzy remisy). Ale od rywali ze stolicy dzieliła ich przepaść i nie było mowy o kontynuowaniu serii. Gol Dancha ani nie dodał im wiary, ani nie wpłynął na postawę legionistów. Ci, nawet przegrywając, wiedzieli, czego chcą i jak mają osiągnąć cel. Kapitalnie funkcjonowała prawa strona, gdzie błyszczeli Marko Veśović z Pawłem Wszołkiem - wyglądało, jakby od pierwszej minuty rywalizowali, kto jest lepszy. Wręcz deklasowali bezradnych momentami gdynian. Okazji było wiele, ale wyrównujący gol padł dopiero po wrzutce Czamogórca i strzale Polaka, który zaraz po tym pomknął w kierunku ławki rezerwowych po okolicznościową koszulkę z serduszkiem, napisem „KOCHAM CIĘ” i datą 7.06.2014. W ostatnią niedzielę minęła szósta rocznica ślubu skrzydłowego, który trafienie zadedykował żonie. Po przerwie Arka została zdemolowana w kwadrans. Każdy, kto chciał, miał swoją chwilę radości. I mniej skuteczny ostatnio Luquinhas, i Mateusz Cholewiak, który w środę pierwszy raz zagrał w Legii w lidze od początku spotkania, a na koniec do siatki gości trafił nawet Vamara Sanogo.

Gazeta Polska Codziennie - Legia już przed tym spotkaniem miaia zapewnione pierwsze miejsce w fazie zasadniczej, a wobec remisu wicelidera Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze we wtorek mogła powiększyć przewagę nad nim do 10 punktów przed ostatnią kolejką. Wydawało się, że na własnym stadionie nie będzie miała problemu z przedostatnią w tabeli Arką. Tymczasem jeszcze przed upływem pierwszej minuty Gruzin Dawit Schirtladze zgrał piłkę głową do Adama Dancha, a ten precyzyjnym uderzeniem posłał ją do siatki obok Radosława Majeckiego i goście niespodziewanie objęli prowadzenie. Jak się okazało, był to jedyny strzał gdynian w pierwszej połowie, a jeden z dwóch w całym meczu. Legia miała ich... dwadzieścia siedem. Przez praktycznie całe spotkanie Arka miała problem z opuszczeniem własnej połowy. Gospodarze konstruowali akcję za akcją, ale na efekty musieli poczekać. Pierwsze ostrzeżenie goście otrzymali w 39. minucie, kiedy po uderzeniu głową Czecha Tomaś Pekhart piłka odbiła się od poprzeczki. Drugiego nie było. Legii udało się wyrównać przed przerwą - w 44. minucie po dośrodkowaniu Czarnogórca Marko Veśovicia mocną główką bramkarza gdynian Pavelsa Śteinborsa pokonał Paweł Wszołek. W drugiej połowie gospodarze w końcu pokazali swoją wyższość, nie pozostawiając żadnych wątpliwości.

Dziennik Polski - Na górze tabeli sytuacja jest jasna. W idealnej pozycji znajduje się Legia, która wykorzystała potknięcie Piasta (0:0 z Górnikiem) i dzięki zwycięstwu 5:1 nad Arką ma już 10 punktów przewagi nad wiceliderem. Dzięki temu cztery spotkania w grupie mistrzowskiej, w tym z Piastem, zagra u siebie. W ośmiu ostatnich meczach legioniści mogą pozwolić sobie nawet na trzy porażki. Trener Aleksandar Vukovic nie ma jednak zamiaru dopuścić do rozluźnienia. Jego drużyna jest w dobrej formie, po powrocie na boiska zaliczyła komplet czterech zwycięstw (2:1 z Miedzią w Pucharze Polski, 1:0 z Lechem, 3:1 z Wisłą Kraków i 5:1 z Arką). - Musimy grać swoje bez względu na wynik i okoliczności. Powiedziałem zawodnikom, że niedzielny mecz będzie najważniejszym w naszym życiu. Tak go musimy potraktować. Teraz trzeba się zregenerować i wrócić do pełni sił, by na trudnym terenie w Zabrzu z wymagającym, fizycznym przeciwnikiem, wypaść dobrze i wygrać. Nie możemy sobie pozwolić na myślenie, że już jesteśmy mistrzami. Wciąż jeszcze dużo przed nami - zapewniał w środę serbski trener.

Gazeta Wyborcza - Od wznowienia rozgrywek po przerwie wywołanej pandemią drużyna z Warszawy wygrała wszystkie (cztery) mecze, w tym trzy wyjazdowe: z Miedzią w Legnicy w Pucharze Polski, a potem w lidze z Lechem w Poznaniu i z Wisłą w Krakowie. Niewiele wskazuje na to, by sensacyjny scenariusz sprzed roku, gdy Piast sprzątnął Legii tytuł sprzed nosa fenomenalnym finiszem, był i tym razem realny.

Wydaje się, że trener Vuković dojrzał. Zachowywał spokój, gdy tracił ważnych piłkarzy - jesienią właściciel Dariusz Mioduski sprzedał trzech napastników. Już po przegranej walce o fazę grupową Ligi Europy odszedł Sandro Kulenović, niedługo po nim Carlitos, a zimą najskuteczniejszy piłkarz ekstraklasy Jarosław Niezgoda. Legia musiała być osłabiona, gdy trzeci kolejny sezon odcięła się od pieniędzy z europejskich rozgrywek. W lutym do zespołu przyszedł niedoceniany Czech Thomas Pekhart, który nie mógł się przebić w drugoligowym hiszpańskim Las Palmas, ale już w debiucie z Jagiellonią zdobył bramkę. W niedawnych meczach z Wisłą i Arką zastąpił kontuzjowanego José Kanté i w Krakowie zdobył dwa gole. W Warszawie zmienił go wracający po kontuzji Vamara Sanogo i z miejsca trafił do siatki. Vukovicia ucieszyło to chyba najbardziej. Trener Legii myśli już nawet o grze dwoma napastnikami, co niedawno wydawało się nierealne. Świetnym ruchem okazało się przygarnięcie wracającego z Anglii Pawła Wszołka. Skrzydłowy nie miał już miejsca w Queen Park Rangers z Championship, w ekstraklasie znów jest jedną z gwiazd.

Super Express - Przewaga Legii była miażdżąca. Broniącym się rozpaczliwie gościom do 44. min i wyrównującego gola Wszołka pomagało jeszcze szczęście. Potem nawet fart ich opuścił. Legia przejechała się po nich jak walec. Kapitalny mecz rozegrało kilku legionistów, ale najbardziej imponujące statystyki miał Wszołek, który w drugiej połowie wypracował jeszcze trzy bramki. Prawdziwy show zrobił po strzelonym golu. Złapał za koszulkę z napisem „07.06.2014. Kocham Cię" i długo pokazywał ją operatorom kamer. - To dedykacja dla mojej żony z okazji szóstej rocznicy ślubu. Oby więcej tak pięknych momentów - wyjaśniał Wszołek. - Szybko straciliśmy gola, ale byłem spokojny. Wiedziałem, że się podniesiemy, a bramka wyrównująca przed przerwą dodała nam skrzydeł. Później poszliśmy za ciosem i po raz kolejny pokazaliśmy charakter - dodał bohater meczu. Legia po tym efektownym pokazie siły ma już 10 pkt przewagi nad broniącym tytułu Piastem. Jeżeli utrzyma formę, to emocje w wyścigu o złoto skończą się na długo przed metą.

Co wiesz o zimowym oknie transferowym?

Mateusz Cholewiak
1/10 Kto był najdroższym zakupem transferowym Legii?

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.