Przegląd prasy: Warszawa znów stolicą futbolu
27.05.2013 09:22
Rzeczpospolita - Legia z dubletu cieszy się po raz piąty, ostatnio udało się to wielkiej drużynie prowadzonej przez Pawła Janasa. Obecną drużynę trudno nazwać wielką. Sposób, w jaki przypieczętowała mistrzostwo - mimo remisu z broniącym się przed spadkiem Widzewem, dzięki porażce drugiego w tabeli Lecha z ostatnim Podbeskidziem - najlepiej podsumowuje ten sezon. W Warszawie marzyli o zbudowaniu drużyny, która zdominuje rozgrywki. Między Legią a resztą stawki nie było jednak takiej przepaści, jaką sugeruje tabela. Nowi mistrzowie w niektórych spotkaniach mieli dużo szczęścia. To była ciężka harówka, a nie styl, który porwałby tłumy. Przy Łazienkowskiej piłkarze mieli cieplarniane warunki. 80 milionów złotych budżetu, od rundy wiosennej - trybuny pełne kibiców, którzy zakończyli wojnę z zarządem. Legia tym razem wytrzymała ciśnienie.
Polska the Times - "To sprawiedliwe, skoro inni fetują mistrzostwo, śpiewając o Legii, niech w końcu o Legii zaśpiewa Legia!" - skomentował na Twitterze Aleksandar Vuković. Były kapitan warszawskiej drużyny nawiązywał do radości piłkarzy Śląska, którzy w poprzednim sezonie po zdobyciu tytułu śpiewali piosenki obrażające zespół ze stolicy. Tym razem wrocławianie będą musieli przełknąć gorzką pigułkę. Mało tego, że dawno już odpadli w walce o tytuł. W ostatniej kolejce będą musieli przywitać nowych mistrzów honorowym szpalerem.
Przegląd Sportowy - Po piątkowym remisie z Widzewem Łódź prawie nikt nie zakładał, że Kolejorz przegra z ostatnim zespołem ekstraklasy. Tym wyjątkiem był Michał Kucharczyk. Po sobotnim rozruchu usiadł w szatni i powiedział: "Podbeskidzie wygra z Lechem 2:0". Okazał się prorokiem. Miroslav Radović po wydarzeniach sprzed dwóch tygodni, czyli najdroższej imprezie w jego życiu, grzecznie został w domu. Telewizor włączył dopiero w końcówce spotkania Lecha. - Taaaaaaaaak! - wydarł się po ostatnim gwizdku sędziego i na cały regulator włączył serbską muzykę. Sąsiedzi nie byli szczęśliwi, ale on tak. W domu państwa Vrdoljaków z tytułu najbardziej cieszył się syn Ivicy, Marino. - Nie mogę rozmawiać, bo młody ciągle tańczy - śmiał się Chorwat. - Możemy świętować, choć szkoda, że niektórzy z zawodników wyjechali z Warszawy, bo mamy wolne aż do poniedziałkowego popołudnia. Chciałbym, aby drużyna spotkała się w jednym miejscu, coś muszę zorganizować - dodał.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.