Przegląd prasy: Wszyscy niezadowoleni
21.03.2022 08:55
Przegląd Sportowy - Jesteśmy trochę rozczarowani wynikiem, bo zrobiliśmy wystarczająco dużo, by wygrać - to słowa trenera Rakowa Marka Papszuna. - Czujemy niedosyt, bo prowadząc 1:0, mieliśmy okazje, by strzelić drugiego gola - ocenił z kolei Paweł Wszołek zdobywca bramki dla Legii.
Starcie byłego lidera (częstochowianie prowadzili do piątkowego meczu Pogoni) z aktualnym mistrzem nie rozczarowało. Od początku roku Legia przyzwyczaja się do nowych realiów - w potyczkach z kandydatami do tytułu (niedługo zagra w Poznaniu i w Szczecinie) nie dość, że nie będzie faworytem, to jeszcze przewaga posiadania piłki oraz inicjatywa będą po stronie rywala. Tak było w Częstochowie, choć do przerwy Cezary Miszta interweniował głównie po strzałach Iviego Lopeza zza pola karnego. Legia trenera Vukovicia stała się poukładana i pragmatyczna, czasem wręcz przewidywalna. Ale to nie zarzut. Walkę o utrzymanie szkoleniowiec oparł na solidnej, szczelnej obronie i przekonaniu, że z przodu - mimo ograniczonych możliwości, które skurczyły się jeszcze bardziej po zejściu kontuzjowanego Tomaśa Pekharta - ma taki potencjał, że zawsze jest w stanie strzelić gola. Wystarczy jeden błąd, jedna okazja, by prowadzić. Tak było w sobotę. Bramka padła po akcji zawodników niewidocznych przez ponad pół godziny. Jurgen Celhaka odebrał piłkę w środku pola, Maciej Rosołek, który wcześniej odbijał się od obrońców Rakowa jak od ściany, minął i wygrał pojedynek biegowy z Andrzejem Niewulisem, zagrał wzdłuż bramki i Wszołek nie spudłował. Raków miał inicjatywę, ale nie-wiele z tego wynikało. Zabójcze jesienią stałe fragmenty (w Warszawie zespół Papszuna strzelał Legii gole po karnym, wolnym i rożnym) tym razem nie działały. - Kontrolowaliśmy mecz, ale niewiele z tego wynikało. Legia strzeliła prostego gola po naszym błędzie, co wybiło nas z rytmu i wypuściliśmy dwa punkty z ręki - to słowa skrzydłowego Rakowa Patryka Kuna.
Fakt - W setnym ligowym meczu w koszulce Legii Mateusz Wieteska spowodował rzut karny, po którym Raków zdobył wyrównującą bramkę w spotkaniu w Częstochowie. Trwająca pięć meczów zwycięska passa stołecznej drużyny skończyła się na boisku dotychczasowego lidera ligi. Raków stracił z Legią nie tylko dwa punkty, ale i pierwsze miejsce w tabeli. Mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie sytuacja z 70. minuty spotkania. Wówczas legioniści przynajmniej trzy razy mieli okazję wybić piłkę spod własnego pola karnego. Seria kilku błędów technicznych skończyła się faulem Wieteski na Giannisie Papanikolaou, choć legionista nie zrobił ruchu w kierunku przeciwnika, a ten przewrócił się o jego nogi. Słabo prowadzący mecz sędzia Szymon Marciniak nie skorzystał z pomocy VAR i wskazał na jedenasty metr. Powołany do reprezentacji Polski na mecze ze Szkocją oraz Szwecją lub Czechami Wieteska nie zagrał źle, podobnie jak cała Legia, ale spotkanie mistrza z ekipą walczącą o mistrzostwo Polski skończyło się podziałem punktów.
Gazeta Polska Codziennie - Rozegrany w Częstochowie pojedynek Rakowa i Legii Warszawa, czyli aktualnych wicemistrzów i mistrzów Polski, zakończył się remisem 1:1 (0:1). Gospodarze co prawda przerwali serię zwycięstw legionistów, ale nie zdołali powtórzyć sukcesu z pierwszej rundy, kiedy to zwyciężyli w stolicy 3:2. W efekcie stracili pozycję lidera na rzecz Pogoni Szczecin.
Częstochowianie w pierwszej połowie zepchnęli gości do defensywy i raz po raz na polu karnym Legii dochodziło do groźnych sytuacji. Najbliżej zdobycia prowadzenia był w 23. min Ivi Lopez, ale jego mocny strzał z dystansu zdołał obronić Cezary Miszta. Gdy wydawało się, że do przerwy nie padnie żaden gol, Maciej Rosołek wykorzystał niezdecydowanie częstochowskich obrońców, pognał lewym skrzydłem niemal do linii końcowej i posłał piłkę wzdłuż bramki Rakowa, zaś nabiegający z przeciwnej strony Paweł Wszołek z bliska pokonał Vladana Kovacevicia. Drugą połowę lepiej zaczęli mistrzowie Polski i między 48. a 49. min egzekwowali trzy rzuty rożne, lecz bez efektu. Przeprowadzili też kilka groźnych akcji, po których mogli podwyższyć prowadzenie, ale nie wykorzystali swoich szans. W pierwszym kwadransie drugiej części meczu Raków wypracował tylko jedną sytuację strzelecką — w 51. min. zmarnował ją Mateusz Wdowiak, któremu przeszkodzili Miszta i Mateusz Wieteska. Gospodarze odżyli po wejściu na boisko byłego piłkarza Legii — Waleriana Gwili, który w 60. min. zastąpił kontuzjowanego Andrzeja Niewulisa, a trener Marek Papszun dokonał zmian w ustawieniu drużyny. W 69. minucie Wieteska sfaulował Giannisa Papanikolaou, a Lopez w 71. min. pewnie wykorzystał „jedenastkę". W 72. min. Raków powinien wyjść na prowadzenie, ale Wdowiak strzelił tuż obok słupka. W 77. min. kolejnej okazji nie wykorzystał Deian Sorescu. Od 83. min. częstochowianie musieli grać w dziesiątkę, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Papanikolaou. Mimo to częstochowianie nadal atakowali i byli bliżsi zwycięstwa. Mógł je dać zaskakujący strzał Lopeza w 2. min czasu doliczonego przez arbitra, lecz piłka trafiła w poprzeczkę.
Super Express - 19 marca w Hiszpanii obchodzony jest Dzień Ojca. Ivi Lopez przed spotkaniem zapowiadał, że w starciu z mistrzem będzie chciał strzelić gola właśnie dla taty Jose Luisa. „Szczęśliwego Dnia Ojca, dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i za to, co nadal robisz. Jesteś najlepszy. Dziś jedna brameczka dla grubaska" - napisał lider Rakowa w mediach społecznościowych. Ivi Lopez słowa dotrzymał, bo to on w drugiej połowie wykorzystał „11" podyktowaną za faul Mateusza Wieteski. Dla Hiszpana to 14. gol w rozgrywkach, co zapewnia mu pozycję lidera (wspólnie z Mikaelem Ishakiem z Lecha) w wyścigu o koronę króla strzelców. Co ciekawe, lider Rakowa do dedykacji dla taty dorzucił jeszcze serduszko, które po golu pokazał sympatii Sheyli. To po strzałach Lopeza w pierwszej połowie skutecznie interweniował bramkarz Cezary Miszta. W dramatycznej końcówce Hiszpan mógł zostać bohaterem Rakowa. Po jego kapitalnym uderzeniu z prawej strony piłka wylądowała na poprzeczce warszawskiej drużyny.
Sport - Legia od początku spotkania miała duży problem z rozgrywaniem swoich akcji. Wysoki pressing i nacisk ze strony Rakowa sprawiał, że podopieczni Aleksandara Vukovicia często mylili się w podaniach, co chcieli wykorzystać częstochowianie. Problem w tym, że poza rzutem wolnym Ivana Lopeza, kilkoma dośrodkowaniami Deiana Sorescu oraz jednym uderzeniem z dystansu nie tworzyli realnego zagrożenia pod bramką Cezarego Miszty. Kolejne minuty to dalsza dominacja gospodarzy. Coraz częściej Legia musiała wręcz rozpaczliwie wybijać piłkę poza swoje pole karne. Na domiar złego kontuzji doznał Tomasz Pekhart. Napastnik musiał opuścić boisko. Mimo tych wszystkich problemów wynik spotkania otworzyli goście z Warszawy. Akcję z lewej strony boiska przeprowadził Maciej Rosołek. 20-latek dograł do Pawła Wszołka, który tuż przed przerwą wyprowadził gości na prowadzenie.
Trener Rakowa, Marek Papszun reagował na sytuację boiskową wprowadzeniem do gry Waleriana Gwili w miejsce Andrzeja Niewulisa. Poprzez tę zmianę w drużynie częstochowian na boisku został ledwie jeden nominalny środkowy obrońca. Częstochowianie do 69 minuty, pomimo ofensywnej zmiany, bili głową w mur. Wówczas w polu karnym faulowany był jeden z zawodników Rakowa, a Szymon Marciniak wskazał na „jedenastkę”. Ivan Lopez pokonał Misztę i doprowadził do wyrównania. Częstochowianie minutę później mogli wyjść na prowadzenie, jednak Wdowiak uderzył obok bramki. Ostatecznie Raków zremisował z Legią i stracił pozycję lidera ekstraklasy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.