Przegląd prasy: Zatańczyli krakowiaka
19.03.2018 13:20
Przegląd Sportowy - Legia nie miała nic do powiedzenia w meczu z Białą Gwiazdą. W roli nauczyciela futbolu wystąpił Carlitos. tym sezonie w zespole mistrza Polski wystąpiło aż 20 zagranicznych piłkarzy. Żaden z nich nawet nie zbliżył się, ani umiejętnościami, ani klasą, do Carlitosa z Wisły. Hiszpan zabawił się wczoraj z zawodnikami warszawskiego zespołu. Niepodzielnie panował na boisku. – Mam w drużynie wielu piłkarzy klasy Carlitosa – mówił przed spotkaniem trener Legii Romeo Jozak. – Słyszałem, słyszałem. Lubię ludzi, cenię szkoleniowca Legii, ale Carlitos jest tylko jeden – uśmiechnął się bohater niedzielnego spotkania. Hiszpan pierwszego gola strzelił, drugiego wypracował.
W poprzedniej kolejce mistrzowie Polski łatwo pokonali Lechię (3:1). Jednymi z najlepszych zawodników w Gdańsku byli Jarosław Niezgoda i Michał Kucharczyk – w niedzielę obaj zaczęli jako rezerwowi. Trener Jozak, podobnie jak dwa tygodnie temu w spotkaniu z Lechem, kosztem młodego Polaka wybrał do ataku Eduardo. Niezgoda narzekał na uraz i miało go nie być nawet w meczowej osiemnastce. Nie zmienia to faktu, że Brazylijczyk z chorwackim paszportem, który został sprowadzony do ekstraklasy z nadzieją, że zostanie jej gwiazdą, na razie nie pokazuje niczego wielkiego, raz za razem zawodzi, nie strzela goli, jest bezproduktywny i nawet nie dochodzi do sytuacji strzeleckich. W niedzielę ośmieszył się w drugiej połowie, próbując wymusić rzut karny.
Fakt - Nie tak wyobrażano sobie świętowanie w mieście mistrza Polski 422. rocznicę przeniesienia przez króla Zygmunta III Wazę stolicy z Krakowa do Warszawy. Legia w marnym stylu przegrała z Wisłą 0:2. Wydawało się, że Legia nie może zagrać gorzej, niż w przegranym spotkaniu z Jagiellonią. Okazuje się, że może. Nieobecni – Byliśmy słabi i wolni. Jestem bardzo zawiedziony meczem. Nasze głowy nie były na boisku i będę musiał sprawdzić, gdzie – zastanawiał się trener Legii Romeo Jozak. Wiśle wystarczyło szybko pobiegać w Warszawie i mieć w składzie Carlitosa (28 l.), który wykorzystał rzut karny i asystował przy drugim golu.
Super Express - Przed przerwą każdy ofensywny wypad krakowian pachniał golem. Legia odpowiadała szarżami najlepszego w jej szeregach Sebastiana Szymańskiego, ale albo jego strzały blokowali obrońcy, albo podań młodego pomocnika nie miał kto wykończyć. W polu karnym rywali zupełnie bezproduktywny był Eduardo. Tym bardziej trudno było zrozumieć decyzję Jozaka o posadzeniu na ławce najlepszego strzelca warszawian – Jarosława Niezgody (11 goli). Bramkostrzelny napastnik wszedł na boisko dopiero w 62. min. Za późno. Eduardo na chwilę przebudził się w 50. min, kiedy groźnie uderzył głową obok prawego słupka. Potem jeszcze w 75. min sprzed pola karnego huknął Remy i to wszystko, na co było stać wczoraj mistrzów Polski.
Sport - Gościom wystarczyło pół godziny, by rozstrzygnąć losy spotkania. Carlitos z 20 bramkami na koncie od wczoraj jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. o pierwszej groźnej akcji gości wydawało się, że to nie będzie dzień Carlitosa. Hiszpan zmarnował bowiem znakomitą okazję bramkową. Gdy jego strzał został zablokowany wślizgiem przez Michała Pazdana, w drugiej próbie próbował lobować Arkadiusza Malarza, ale uczynił to nieudolnie i ostatecznie gospodarzom nie stała się najmniejsza krzywda. Lepiej w tej sytuacji ustawiony był Jesus Imaz, który nie krył swojej irytacji po tym, jak nie doczekał się podania od rodaka. Najlepszy snajper Wisły szybko jednak odkupił swoje winy. Zanim do tego doszło William Remy wytrącił z równowagi Tibora Halilovicia. Arbiter Bartosz Frankowski skorzystał z systemu VAR, by po chwili podyktować „jedenastkę”. Do piłki podszedł Carlitos i znakomitym uderzeniem w górny róg bramki otworzył wynik spotkania. Decyzję sędziego warszawscy kibice uznali za kontrowersyjną, ale faul na Haliloviciu był ewidentny, choć nie w obrębie, lecz na linii pola karnego, a to na jedno wychodzi. Legioniści nie zdążyli przegrupować szyków, a otrzymali kolejny cios. Z bocznego sektora boiska w stronę bramki Legii pognał Carlitos, nic sobie nie robiąc z przeszkadzającego mu Eduardo. Mięciutko zacentrował z linii końcowej, a z najbliższej odległości piłkę głową do siatki skierował Fran Velez. Fatalnie w tej sytuacji zachował się Miroslav Radović, noszący na ramieniu kapitańską opaskę. Tylko imitował
Polska the Times - W piłce, zwłaszcza polskiej, Dawidowi zdarza się pokonać Goliata. Tym razem w rolę pogromcy mierzącej w tytuł i Ligę Mistrzów Legii wcielił się Carlitos, który strzelił Wojskowym gola i zanotował asystę przy drugiej bramce. Gospodarze nie zrobili jednak zbyt wiele by pokonać bijącą się o awans do czołowej ósemki ligi Wisłę.
W drugiej połowie Jozak zmienił ustawienie na znane z rundy jesiennej 4-2-3-1, ale piłkarze i tak atakowali głównie korzystając z maksymy Piotra Świercze wskiego. Czyli „Gramy na chaos, to już trzeba walić!”. Ładowanie piłki w pole karne nie przyniosło jednak żadnego skutku wobec mądrze broniącej się drużynie gości. Ze zwycięstwa cieszyli się krakowiacy.
Gazeta Wyborcza - Niemożliwe staje się coraz bardziej możliwe. Dziewięć kolejek przed końcem ligi białostoczanie wypracowali – w niesamowitych okolicznościach – trzy punkty przewagi nad obrońcami tytułu, którzy w niedzielę niespodziewanie ulegli Wiśle Kraków. To był bardzo zły weekend dla Legii. Zaczęło się w piątek, gdy ścigający ją Lech pokonał Lechię i zbliżył się na dwa punkty. Na wyjeździe ekipa z Poznania nie wygrała od sierpnia. Ale u siebie rozbiła już Legię (3:0), a tydzień temu – Jagiellonię (5:1). Sobota z punktu widzenia obrońców tytułu ułożyła się jeszcze gorzej. Ekipa z Białegostoku – jakby wciąż oszołomiona po nokaucie w Poznaniu – przegrywała z Arką 0:1 i 1:2. Przegrywała jeszcze, gdy zaczynała się 94. minuta. A później Łukasz Burliga wyrównał, a zwycięstwo zapewnił Jagiellonii Jakub Wójcicki. Dla 29-letniego obrońcy to pierwsza bramka w tym sezonie.
Wszystko co najgorsze zdarzyło się jednak dla Legii w niedzielny wieczór. Ekipa z Warszawy padła nie tyle pod naporem starającej się utrzymać miejsce w ósemce Wisły Kraków, ile pod naporem Carlitosa. Lider klasyfikacji strzelców (20 goli) najpierw wykorzystał rzut karny, a potem dośrodkował na głowę Frana Veleza. Było 2:0 i choć do końca została jeszcze godzina, Legia nie była w stanie odrobić strat. Był to trzeci z rzędu słaby mecz mistrzów kraju przy Łazienkowskiej. Legia w trzech ostatnich meczach u siebie strzeliła dwa gole i straciła pięć. W ten sposób o trzecie mistrzostwo będzie niezwykle trudno.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.