Przegląd Sportowy: Szalony futbol i kosmiczne emocje
15.09.2014 09:21
Przegląd Sportowy - Nieco ponad 16 tysięcy kibiców opuszczało stadion przy Łazienkowskiej z wypiekami na twarzach i podwyższonym ciśnieniem. Nieczęsto nasi ligowcy raczą nas spektaklami, w których do ostatniej sekundy spotkania nie można być pewnym wyniku. Piłkarze Legii i Śląska za wartość artystyczną dostaliby maksymalną ocenę, ale od trenerów muszą dostać burę, bo radosny futbol, jaki zaprezentowali w sobotni wieczór, nie ma prawa się powtórzyć. - Gdyby przyprowadzić kogoś, kto nigdy nie był na meczu, a jeszcze powiedzieć, że na Legii jest tak co dwa tygodnie, musiałby połknąć bakcyla - komentowali działacze mistrzów Polski. Tak samo szczęśliwi, jak szczęśliwe było zwycięstwo nad Śląskiem. W kuluarach często padało nazwisko kontuzjowanego Marco Paixao, z zastrzeżeniem, że gdyby portugalski napastnik mógł wystąpić, wynik mógł być zupełnie inny.
Gazeta Wyborcza - Legii brakowało w meczu ze Śląskiem płynności w atakach pozycyjnych. To była gra rwana, opierająca się na szybkich akcjach po odebraniu piłki w środku pola lub na połowie rywala. Kluczem były prostopadłe podania, których Legia szukała. Oczywiście znów można było słyszeć narzekania na brak klasycznego napastnika w wyjściowej jedenastce Legii, ale i Miroslav Radovic w tej roli może dać mistrzom Polski coś, czego Orlando Sa i Marek Saganowski mogą mu zazdrościć. Chodzi oczywiście o przyspieszenie - w sobotę strzelec dwóch goli był po prostu za szybki dla obrońców Śląska. Co ważniejsze, w jego ruchu można dostrzec pewien automatyzm. Bardzo odważnie wychodzi na prostopadłe podania, podobnie jak Michał Żyro. Ta dwójka Legii sporo ryzykuj e, balansuj ąc na granicy spalonego - w sobotę każdy z nich był złapany trzy razy -aleto się opłaca. Dzięki temu Radovic strzelił dwa gole, będąc nieuchwytnym dla Tomasza Hołoty. A brak napastnika? Trudno zarzucić Serbowi nieskuteczność, gdy z czterech strzałów uzbierał dwa gole...
Legioniści popełniali skandaliczne błędy; zwłaszcza w ustawieniu. Łukasz Broź oraz Tomasz Brzyski dużo ryzykowali, wysoko podchodząc do ataku i zostawiając sporo miejsca skrzydłowym. Z kolei długimi okresami Machaj był niewidoczny, ale po godzinie gry nagle Mila i inni zaczęli dostrzegać jego ruch poza strefę zwykle przeznaczoną dla napastnika. Znów brakowało asekuracji, a Jakub Rzeźniczak z Dossą Juniorem nie chcieli ryzykować wyjścia poza własną pozycję. Zemściło się to przy dośrodkowaniach - przy drugim golu dla Śląska Machaj wbiegł niepilnowany, a przy trzecim zbyt dużo miejsca miał Paixao. Dwukrotnie spóźniony był Junior, który w sobotę znacznie lepiej spisywał się pod bramką przeciwnika, O dziwo, tam bardzo skutecznie radził sobie w pojedynkach fizycznych z Piotrem Celebanem, dwukrotnie dochodząc do sytuacji strzeleckich.
Polska the Times - Mecz ze Śląskiem był pierwszym z napiętego terminarza Legii. Do przerwy na eliminacyjne spotkania kadry z Niemcami i Szkocją (11 i 14 październik) zagra jeszcze sześć razy. Mniej więcej co trzy, cztery dni. Po potyczce z belgijskim klubem w Lidze Europy, w niedzielę zmierzy się w Krakowie z liderującą i niepokonaną w tym sezonie Wisłą. - Po przerwie na reprezentację potrzebowaliśmy takiego meczu jak ze Śląskiem, aby wrócić do odpowiedniego rytmu. Nie pokazaliśmy pełni naszych możliwości, ale rokowania na spotkanie z Lokeren i kolejne są bardzo dobre - ze spokojem ocenił norweski szkoleniowiec. - Czego ja oczekuję? Chciałbym, żeby Legia wyszła z grupy, ale papier przyjmie wszystko. Spokojnie więc czekam na mecz w czwartek. Po nim będziemy mądrzejsi - ostrożnie podchodzi do tematu Zbigniew Mandziejewicz, który doszedł z Legią do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. - Na pewno nie będę brał pod uwagę tłumaczeń, że piłkarze są obciążeni zamieszaniem z Celtikiem i wykluczeniem z Ligi Mistrzów, bo takie słyszałem opinie - dodaje.
Rzeczpospolita - Kiedy dziennikarz rozmawiający z Tomaszem Brzyskim wyraził opinię, że mecz Legia - Śląsk był najlepszy w tym sezonie, obrońca Legii myślał, że to żart To, co lubią niektórzy kibice i dziennikarze, piłkarzy i trenerów cieszy mniej albo wcale. I odwrotnie. Trenerom się często podoba to, od czego widzów bolą zęby. W meczu Legia - Śląsk (4:3) bramki byty bardziej efektem błędów obrońców obu drużyn niż zasługą strzelców. Wrocławianie, którzy przejęli kontrolę w środku boiska, dwa gole stracili po rzutach rożnych, a kolejne dwa po kontratakach. Oddali znacznie więcej strzałów niż Legia, ale trudno powiedzieć, że przegrali niezasłużenie. Legia wykorzystała prawie wszystkie swoje szanse, a Śląsk zmarnował nawet dwie stuprocentowe okazje. Legia w czwartek na Łazienkowskiej Legia zmierzy się z Lokeren. Jeśli będzie grać tak nonszalancko, jak w sobotę, a wcześniej z Podbeskidziem, opinie o szczęśliwym losowaniu mogą szybko okazać się nieaktualne. W Legii tylko Miroslav Radovic zawsze gra na bardzo dobrym poziomie, nie przeżywa wahań formy. Ten problem mają natomiast najzdolniejsi - Michał Żyro i Michał Kucharczyk. Dossy Juniora nie powinno się oceniać wyłącznie na podstawie goli zdobywanych po rzutach rożnych, trzeba też zwrócić uwagę na to, jak broni własnej bramki. A z tym nie jest najlepiej. Środek pomocy Legii to jakaś skamielina. Tomasz Jodłowiec biega jednym tempem, jakby borykał się z problemami ortopedycznymi, a lvica Vrdoljak nie jest reżyserem gry i nie ma cech kapitana. Na polską ligę to wystarcza, ale nie zawsze.
Fakt - Mecz ze Śląskiem miał być dla piłkarzy Legii testem generalnym przed pierwszym spotkaniem fazy grupowej Ligi Europy z Lokeren (czwartek, godz. 21.05). Piłkarze Henninga Berga wzorowo wywiązali się z zadań ofensywnych, ale dali plamę w obronie. Ostatecznie mistrz Polski pokonał ekipę z Wrocławia 4:3. Do tej pory defensywa Legii była szczelna, ale ostatnie dwa mecze mogą stanowić sygnał alarmowy dla szkoleniowca. W meczu z Podbeskidziem drużyna Berga po raz pierwszy w tych rozgrywkach straciła więcej niż jednego gola (1:2), a w sobotę było jeszcze gorzej. Trzy bramki w meczu ligowym drużyna z Warszawy poprzednim razem straciła we wrześniu zeszłego roku, w starciu z Koroną (5:3).
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.