News: Cafu dziś ma zjawić się w Warszawie, oczekiwany też obrońca

Radosław Kucharski: Na Mazowszu nikt nam nie umknie

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

30.03.2015 11:07

(akt. 21.12.2018 15:20)

- Są spotkania z klubami, rodzicami, zawodnikami oraz finalizowanie transferów, więc pół roku spędzam poza biurem. Jeżdżę też po Europie, uczę się od klubów silniejszych lig. Wychowujemy innych piłkarzy niż Hiszpanie, Portugalczycy czy Francuzi, a Legia chciałaby się do nich zbliżać. Dzięki temu, że oglądam tamtejszych piłkarzy, inaczej patrzę na polskich. W Legii odpowiadam za wynajdywanie 21-letnich i młodszych, pomagam też dyrektorowi Michałowi Żewłakowowi we wzmacnianiu seniorów. Ostatnio, dwa tygodnie temu, byłem w Anglii na turnieju reprezentacji do lat 16. Potem spędziłem weekend w Hiszpanii - obserwowałem piłkarzy do pierwszej drużyny i odwiedziłem szkółkę Barcelony - opowiada w długiej rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Radosław Kucharski, szef skautingu młodzieżowego Legii.

Gdzie jeszcze byłeś w tym sezonie?


- Klub chce być mocną marką w tej części Europy. Stopniowo poznaję młodych graczy ze Słowacji, Węgier, Czech, Bałkanów i krajów nadbałtyckich, im łatwiej będzie wejść do Legii. Na razie jednak raczkujemy, obserwujemy głównie reprezentacje juniorskie.


Jak wygląda wasza baza danych?


- Tylko wyróżniających się graczy wprowadzamy w arkusze obserwacyjne, w raporty skautów. W każdym roczniku mamy około 200.


Lepiej znacie piłkarzy z Warszawy czy cały kraj tak samo?


- W bardzo młodych rocznikach skupiamy się na Warszawie - nikt nie będzie dowoził na treningi dziesięciolatka z Rzeszowa. Przeczesując stolicę, pamiętamy o późno dojrzewających. Mają umiejętności techniczne, ale by mogli je pokazać, muszą dojrzeć fizycznie, na razie są o dwie głowy mniejsi od rówieśników. Na tym polega sztuka - łatwo wskazać najlepszego na boisku, trudniej - jego kolegę z większym potencjałem niepotrafiącego go jeszcze pokazać. Od 12-13 roku życia wychodzimy poza stolicę. W każdym województwie skaut regionalny pomaga w obserwacjach, później weryfikujemy jego informacje.


Masz pewność, że na Mazowszu nikt wam nie umknie?


- Gdy przychodziłem do klubu, skauting oparty był na trenerach Akademii. Z inicjatywy Jacka Mazurka w 2011 r. powstał dział skautingu, a ja mogłem budować go od podstaw. I dziś mogę powiedzieć: tak, na Mazowszu obejrzymy i ocenimy wszystkich.


Znałeś mentalność Dudy, zanim przyszedł do Legii. Jak się ją bada?


- W obserwacjach meczowych zwracam uwagę na reakcje zawodnika na wydarzenia boiskowe - rozgrzewkę, decyzje sędziego, uwagi od trenera czy choćby zachowanie po stracie bramki. To buduje pełniejszy obraz. Przed transferem przepytujemy trenerów, kolegów z drużyny i szkoły, rodzinę. O Słowaku z kilku źródeł słyszałem, że ma w głowie przede wszystkim piłkę, podchodzi do kariery bardzo profesjonalnie. Potwierdziło się to, po pierwszej rozmowie byliśmy pewni, że to nie lekkoduch.


Gdy porozmawiacie z kolegami i trenerami kandydata do transferu, to...


- Jeśli po wywiadzie środowiskowym jesteśmy przekonani, to zapraszamy go na treningi. Gdy wypadną dobrze, piłkarz spotyka się z psychologiem, który robi testy i wydaje opinię. Nie decyduje o transferze, ale jest przydatna, porównujemy ją z naszymi odczuciami. Trener dostaje tyle informacji o zawodniku, że wie, jak z nim pracować. Jedni 15-latkowie są pewni siebie, aklimatyzują się w Legii błyskawicznie, inni potrzebują czasu. Poznawanie chłopaka "od środka" ogranicza ryzyko transferu, ale czasami bazujemy tylko na obserwacjach boiskowych. Krystiana Bielika nie zapraszaliśmy do Warszawy, bo Lech by się nie zgodził. Wtedy opieramy się na ocenie potencjału i wiedzy, jaką nabędziemy ze środowiska piłkarza.


Legia wie, czego wymaga od kandydatów na lewych obrońców, rozgrywających, napastników itd?


- Tak, mamy profil każdej pozycji. Analizujemy aspekty techniczne, taktyczne, mentalne i motoryczne, każdy zestaw cech składa się z sześciu podpunktów, wszystko oceniamy w skali od jeden do sześciu. W zależności od pozycji różne elementy są ważne.


Macie dolną granicę wieku sprowadzanych do Legii?


- Dla piłkarzy spoza Warszawy to pierwsza klasa gimnazjum, 13 lat. Wyłapujemy ich w wieku 11-12 lat, zapraszamy kilka razy do klubu, by poczuli, że nam zależy, że Legia jest ich miejscem. Przyjeżdżają z rodzicami, mieszkają w hotelu blisko stadionu. Opowiadamy im o klubie, tłumaczymy, na co kładziemy nacisk. Pokazujemy szkoły, z którymi współpracujemy - gimnazjum na Mokotowie i liceum na Bielanach. Organizujemy rodzicom spotkanie z wicedyrektorką gimnazjum, która odpowiada za wszystkich naszych wychowanków.


Co robicie z zaniedbującymi szkołę?


- Jeśli chłopiec z trudem przyswaja wiedzę, to staramy się pomóc, załatwić korepetycje itd. Jeśli idzie na wagary, to odsuwamy go od następnego treningu, meczu i patrzymy, jakie wyciągnie wnioski. Bardzo rzadko się zdarza, że chłopcy nie mają świadomości, jak ważna jest edukacja. Sprawdzamy to zresztą przed transferem, pytamy samego piłkarza, rodziców, widzimy stopnie. Choć były i skrajne przypadki, gdy żegnaliśmy się z zawodnikiem.


Uczycie ich angielskiego?


- Mamy nawet zajęcia dodatkowe w klubie. Już od pierwszej klasy gimnazjum.


Zapis całej i cekawej rozmowy z Radosławem Kucharskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.