Rafael Lopes: Całe życie pracowałem na coś takiego

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: legia.com

16.08.2020 19:30

(akt. 16.08.2020 19:33)

- Po finale Pucharu Polski agent powiedział mi, że jest zainteresowanie z Legii. Pomyślałem wtedy, że to trochę niesamowite. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami, ale zrozumiałem, że całe życie pracowałem na coś takiego – zasuwałem non stop żeby w końcu pewnego dnia zagrać w wielkim klubie. Towarzyszyło mi więc mnóstwo emocji – po prostu chciałem skończyć negocjacje i podpisać kontrakt - mówi w rozmowie z legia.com Rafael Lopes, nowy napastnik Legii Warszawa.

Masz 29 lat i nigdy wcześniej nie wykręciłeś takich liczb. To jest twój najlepszy czas?

Mój agent to przede wszystkim mój przyjaciel, znamy się od lat i bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Jakiś czas temu powiedziałem mu, że w końcu znalazłem swoją ligę i swój kraj (śmiech). Czuję się tutaj świetnie, zmieniłem trochę moją mentalność i sposób myślenia. Osiągnąłem też nieco inne parametry fizyczne, co na pewno pomogło mi na boisku. Wiem co mam robić zarówno z nogami jak i z głową. Tutaj także ukłon w stronę trenera Probierza, bo to bardzo doświadczony szkoleniowiec, który wiedział, jak wydobyć ze mnie to co najlepsze.

Do Legii dopiero wchodzisz, ale w Cracovii koledzy podkreślali to, że jesteś wiecznie uśmiechnięty. Skąd się to bierze?

Po prostu jestem człowiekiem, który stara się cieszyć każdym dniem. Już na trening wychodzę szczęśliwy, bo wiem, że robię w życiu to co kocham, a przecież nie wszyscy ludzie mają taką możliwość. Ja mam, więc czuję się szczęściarzem i uważam, że takie rzeczy po prostu trzeba doceniać.

Skoro już znalazłeś swoją ligę, co ci się w niej się najbardziej podoba?

Praktycznie nie ma tu nudnych meczów, bo trudno trafić w kolejce na spotkanie, które skończyłoby się bezbramkowym remisem. I to właśnie jest fajne i dla piłkarzy i dla kibiców – w końcu ludzie przychodzący na stadion chcą zobaczyć gole. Piłkarze zresztą też, ja na przykład nie znoszę schodzić z boiska po meczu bez trafień. W Ekstraklasie na szczęście jest ich bardzo mało, tutaj gra się fajną, otwartą piłkę, co dla mnie – jako dla napastnika – jest świetną sytuacją, bo co mecz mam parę okazji strzeleckich. Nikt nie stawia autobusu w bramce, wszyscy raczej próbują grać w piłkę i naprawdę bardzo to doceniam.

Po wyjeździe na Cypr nie chciałeś zresztą wracać do kraju, ale los zdecydował za ciebie.

W połowie sezonu, w grudniu okazało się, że mój starszy syn ma wadę serca. Miał 1,5 roku gdy doktor stwierdził, że wymaga operacji i zaplanował ją na przyszłą zimę. Najpierw chciałem wracać do Portugalii od razu, ale zdecydowałem, że zostanę do końca sezonu, bo do zabiegu i tak był jeszcze rok. Po sezonie w Omonii poprosiłem o możliwość odejścia z klubu. Początkowo nie chcieli się zgodzić, ale potem poszedłem na spotkanie z zarządem i wytłumaczyłem, że tutaj nie chodzi o wybór klubu, tylko o bycie przy dziecku. Bo chciałem być z rodziną, chciałem chodzić na spotkania z lekarzem, chciałem być przy operacji i potem wspierać synka gdy będzie się rehabilitował. I wtedy zgodzili się na mój powrót do Portugalii bez najmniejszego problemu.

Zapis całej rozmowy z Rafaelem Lopesem można przeczytać na oficjalnej stronie klubu 

Polecamy

Komentarze (75)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.