Rafał Augustyniak

Rafał Augustyniak: Nie chcę spędzić roku w Warszawie, a potem gdzieś wyjeżdżać

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: TVP Sport, sport.tvp.pl

19.08.2022 12:45

(akt. 19.08.2022 12:45)

– Mam za sobą prawie osiem tygodni bez piłki, kiedy trenowałem indywidualnie. To nie to samo, co zajęcia na pełnej intensywności wraz z całą drużyną. Siłownia i bieganie nie oddadzą pracy na boisku. Cieszę się chwilą i coraz lepiej się czuję. Mam poczucie, że jestem już gotowy do walki o pierwszy skład. Fakt jest taki, że wyniki są dobre, a to sprawia, że nie dokonuje się nadmiernej liczby zmian – mówił w rozmowie z TVP Sport nowy zawodnik Legii, Rafał Augustyniak.

– Kluczowe jest dla mnie, by na boisku pokazywać to, co najlepsze. Sądzę, że to najwłaściwszy sposób na zdobycie szacunku pośród kolegów z drużyny. W ten sposób chcę dochodzić do swojej pozycji, a nie przez sztuczne zachowania czy udawanie kogoś, kim nie jestem. Być może jestem typem introwertyka. Cenię własne towarzystwo i czas w samotności. Lubię mieć siebie dla siebie.

– Jednocześnie nigdy nie miałem problemów w grupie, potrafiłem złapać kontakt z kolegami. Nie było jednak tak, że jako dziecko cały dzień spędzałem na osiedlu. Doceniałem chwile, w których wracałem do domu, siadałem przed komputerem i mogłem się na trochę wyłączyć. Nie byłem fanem FIFY. Lubiłem za to RPG, choćby Diablo czy gry internetowe. Tibia? Ją akurat mniej.

Można było już pomyśleć, że być może będziesz tajną bronią Kosty Runjaica na mecz z Widzewem. Przed spotkaniem trenowałeś w duecie z Arturem Jędrzejczykiem na środku defensywy.

– Trener powiedział wprost, że nie planuje wielu roszad w składzie. Byłem wtedy po tygodniu treningów. Miałbym od razu wskoczyć do podstawowego zestawienia? Nie byłoby to uczciwe wobec innych graczy, którzy walczą o swoją pozycję od początku okresu przygotowawczego i są w Legii dłużej. Zdaję sobie sprawę z tego, że byłem po treningach indywidualnych. Trzeba sobie zapracować na miejsce w drużynie.

Mecz z Widzewem mógł elektryzować kibiców. U ciebie dochodziła przeszłość. Jesteś kojarzony jako fan łódzkiego klubu, a dodatkowo grałeś przy Piłsudskiego. Fani RTS-u komentowali twój transfer do Legii?

– Od momentu ogłoszenia transferu otrzymywałem wiadomości. Według niektórych osób nie dokonywałem właściwego wyboru. Taki jest jednak zawód piłkarza. Nie każda decyzja spodoba się wszystkim. Byłem świadomy, że fani Widzewa nie będą z tego zadowoleni. Tak wybrałem i zupełnie tego nie żałuję.

Były też groźby? Kasper Hamalainen, Bartosz Bereszyński czy nawet Arvydas Novikovas mogliby coś o tym powiedzieć…

– Były… Pojawiły się podobne wiadomości. Pisali do mnie nawet ludzie z osiedla, na którym się wychowałem. Twierdzili, że taką decyzją i transferem do Legii przynoszę wstyd. Nie uważam tak. Niektóre słowa były po prostu śmieszne. Nikomu nie odpisywałem, bo po co komuś dawać satysfakcję? Co takim ludziom do mojego życia? Nie będę się sugerował opiniami innych osób. Przestało mnie to interesować. Lata temu czytałem komentarze fanów. Wygraliśmy mecz czy dwa – było super. Potem przegraliśmy? Nagle Augustyniak nie nadawał się do niczego. Wiele osób ma po prostu syndrom chorągiewki.

Z czasem po prostu zacząłem usuwać takie wiadomości, bo nie było sensu ich trzymać. Przed transferem rozmawiałem z najbliższymi, z żoną i z rodzicami. To ludzie, którzy są najbliżej mnie. A osiedle? Byłem na nim nawet ostatnio. Nikt mnie nawet nie zaczepił. Spodziewam się tego, że kiedy spotkam ludzi w Zduńskiej Woli, to po prostu normalnie się ze mną przywitają. Czasem niektórzy chcą być na siłę kozakami w internecie.

Dlaczego zdecydowałeś się na grę w Legii?

– Dużą rolę odegrała ciąża żony. W pewnym momencie trafiła do szpitala, pojawiły się problemy i różne rzeczy mogły się wydarzyć… Widziałem, że przeżywa tę sytuację. W każdym momencie mogłem wyjechać do innego klubu, ale chciała, bym był przy niej. Miałem też opcje zagraniczne, ale wspólnie zdecydowaliśmy, że Legia będzie dobrym wyborem. Na pewno nie traktuję takiej decyzji jak porażki.

Podpisałeś trzyletni kontrakt. Stabilność była istotna?

– Tak. To odegrało bardzo dużą rolę. Zyskuję stabilizację. Nie chcę spędzić roku w Warszawie, a potem gdzieś wyjeżdżać. Zabezpieczyłem swoją strefę komfortu. Jestem tutaj, a to daje mi możliwość bycia blisko rodziny. Jednocześnie był to jedyny temat transferu do Polski.

Mundial w Katarze. To marzenie realne czy nie?

– Na pewno to marzenie. Czy realne? Nie wiem. Nie było kontaktu ze strony Czesława Michniewicz i jego sztabu. Powrót do Polski można jednak uznać za pewien krok.

Całą rozmowę z Rafałem Augustyniakiem można przeczytać w serwisie sport.tvp.pl.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.