News: Rafał Makowski: Trzeba mierzyć wysoko

Rafał Makowski: Trzeba mierzyć wysoko

Marcin Szymczyk, Robert Kuligowski

Źródło: Legia.Net

27.06.2016 11:43

(akt. 07.12.2018 14:23)

- Przede wszystkim poprawiłem się mentalnie, dojrzałem. Szatnia seniorska różni się od szatni juniorskiej. Fizycznie też dużo się zmieniło, wszedłem na poziom, którego się ode mnie wymaga. W seniorskiej piłce bardzo ważnym aspektem jest budowa ciała. Poza tym zdecydowanie szybciej myślę na boisku. Dużo dały mi treningi z pierwszym zespołem, z piłkarzami najlepszymi w naszym kraju. Dzięki temu mogłem podwyższyć swoje umiejętności. Stałem się więc lepszym piłkarzem, ale mogę być jeszcze lepszym - opowiada w rozmowie z Legia.Net chwalony często przez Besnika Hasiego, Rafał Makowski. Poniżej rozmowa w formie tekstowej pisanej i wideo.

Za tobą trudny sezon, trudny ze względu na uraz. Długo trwało to leczenie.


- Niestety tak się stało, że wypadłem w rundzie wiosennej przez kontuzje. Leczenie miało trwać od 2 do 2,5 miesiąca, ale przedłużyło się do 4. Kontuzja była na tyle poważna, że rehabilitacja musiała przebiegać zgodnie z planem, krok po kroku, wytrwale i cierpliwie. Dysproporcja w mięśniu lewej i prawej nogi po 3 miesiącach była bardzo duża. Wzmocnienie tej partii mięśni było więc niezwykle ważne. Chodziłem na siłownie i wszystko chyba wyszło z korzyścią dla mnie. Teraz nie muszę się zastanawiać kiedy będę gotów, ile potrzebuję czasu by dojść do siebie. Jestem gotowy na 100 procent, mogę dawać z siebie wszystko każdego dnia, na każdym treningu.


Dużo czasu spędziłeś na siłowni by wyrównać dysproporcję pomiędzy mięśniami obu nóg ?


- Dużo. Dzień w dzień conajmniej po trzy godziny. Noga była jak napuchnięta (śmiech). Paweł Bamber jak i reszta sztabu medycznego zajmowali się mną i jestem im za to bardzo wdzięczny. Wykonali super robotę, ja również się do tego przyłożyłem.


Jesteś jeszcze młodym piłkarzem, ale możesz już teraz powiedzieć, że najgorsze dla zawodnika jest leczenie i brak kontaktu z piłką i boiskiem? 


Zdecydowanie tak. Zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym czułem się fatalnie. Jestem ogólnie osobą, która lubi coś robić w życiu, lubię jak coś się dzieje wokół. A kontuzja wyłączyła mnie ze wszystkiego na cztery miesiące.


Skoro jesteś naładowany energią to chyba dobrze dogadujesz się z kolegą z pokoju 


Pewnie, że tak. Kuchy jest świetnym gościem. Mamy bardzo dobry kontakt, znamy się kilka lat. Nie mamy problemów z tym aby się zrozumieć.


W sumie uzbierało się 13 meczów w pierwszym zespole, kilka w rezerwach. Zadowolony z tych liczb? 


Z rundy jesiennej jestem zadowolony, choć oczywiście mogło być lepiej. Miałem apetyt aby poprawić statystyki wiosną, ale niestety nie było mi to dane. Teraz kontuzja jest już przeszłością, staram się o niej nie myśleć.


Zadebiutowałeś od razu w meczu Ligi Europy z Kukesi. Duże przeżycie?


- Ogromne. Przez 11 lat w Akademii Piłkarskiej Legii dążyłem do tego, aby znaleźć się w meczu pierwszej drużyny. Pracowałem systematycznie i spokojnie. To przyniosło efekt, przeniosłem się z juniorów do drugiej drużyny, a z czasem także do pierwszej. Na początek było to zgrupowanie, udało mi się po nim zostać w szerokiej kadrze drużyny. Trener Henning Berg docenił moje starania na treningach, dał mi szansę gry. Cieszę się. Chyba pokazałem też na co mnie stać. Choć potrafię grać na wyższym poziomie.


Ty jesteś jednym z niewielu graczy, który może poszczycić się tym, że przeszedł wszystkie szczeble akademii. Gra w pierwszym zespole to dodatkowy powód do dumy dla wychowanka? 


- Tak, jak najbardziej. I chciałbym aby to był przykład dla innych młodych chłopaków z akademii, że jednak da się pokonać wszystkie szczeble i awansować do kadry pierwszego zespołu.


Jesteśmy na zgrupowaniu w Austrii. Nowy trener, nowe nadzieje. Można powiedzieć, że na nowo wchodzisz do gry?


- Tak, jak wszyscy. Każdy ma czystą kartę i stara się na treningach pokazać z jak najlepszej strony. Teraz jest na to czas, podczas drugiego zgrupowania - są treningi, będą jeszcze sparingi.  Wszyscy więc zasuwamy, a wkrótce zapewne wszystko już się wykreuje.


Nowy trener Besnik Hasi jako jedynego pochwalił cię po meczu z AEK Larnaka. Zdziwiłeś się? 


- Jasne, że tak. Cieszę się, że trener docenił to, co zrobiłem w tym meczu. Razem ze Stojanem Vranjesem wytrzymaliśmy trudy spotkania. Obóz w Warce nie należał do łatwych, mieliśmy za sobą tydzień ciężkiej pracy. Sądzę, że szkoleniowiec cieszył się przede wszystkim z tego, że fizycznie dobrze wytrzymaliśmy to spotkanie. Pod względem piłkarskim też najgorzej to nie wyglądało.


Odchodzi Ariel Borysiuk, to zwiększa twoje szanse? Myślałeś o tym? Zawsze jeden rywal mniej.  


- Jeden konkurent do gry mniej, jasne. Ale miałem już sytuacje, gdzie na mojej pozycji rywalizacja była bardzo duża, więcej defensywnych pomocników było gdy wchodziłem do zespołu. I jakoś udało mi się przebić. Po prostu muszę wykorzystać swoją szansę, gdy taka się nadarzy. Muszę być w pełni gotowym na ten moment, by otrzymać kolejną możliwość gry. Tak było w rundzie jesiennej poprzedniego roku i mam nadzieję, że tak będzie też teraz.


Trener powiedział w jednym z wywiadów, że nie potrzebuje w swoim zespole typowej "szóstki". To jak widzisz swoją rolę w drużynie? Obok Jodłowca? 


- Wydaje m się, że trenerowi chodziło to, że nie potrzebuje w zespole typowego przecinaka. Czyli takiego piłkarza, który odbierze piłkę, odda ją i dalej nie uczestniczy w akcji. U naszego nowego szkoleniowca cały czas trzeba być pod grą, trzeba być skoncentrowanym, nie można się wyłączyć nawet na chwilę. Trzeba być łącznikiem między lewą i prawą stroną, szybko przenosić ciężar akcji.


Co poprawiłeś odkąd trenujesz z jedynką? Na ile stałeś się lepszym piłkarzem? 


- Przede wszystkim poprawiłem się mentalnie, dojrzałem. Szatnia seniorska różni się od szatni juniorskiej. Fizycznie też dużo się zmieniło, wszedłem na poziom, którego się ode mnie wymaga. W seniorskiej piłce bardzo ważnym aspektem jest budowa ciała. Poza tym zdecydowanie szybciej myślę na boisku. Dużo dały mi treningi z pierwszym zespołem, z piłkarzami najlepszymi w naszym kraju. Dzięki temu mogłem podwyższyć swoje umiejętności. Stałem się więc lepszym piłkarzem, ale mogę być jeszcze lepszym.


Wspomniana fizyczność od lat była największym problemem przy przejściu z juniorskiej drużyny do seniorskiej. Pracowałeś nad tym byś zmężniał? 


- Tak, pracowałem razem z trenerami Sebastianem Krzepotą czy Piotrem Zarębą. Trzeba odpowiednio wzmacniać wszystkie partie mięśni, nie ominie się tego. Chyba, że ktoś jest mega wybitny technicznie - wtedy można sobie radzić przy fizycznym kontakcie z rywalem. Ja jednak potrzebowałem tego by zmężnieć, zbudować siłę. Ta praca nie jest zakończona, cały czas staram się to poprawiać.


A co musisz poprawić, jaki masz największy mankament? 


- Cały czas trzeba wszystko poprawiać. Wszystkie umiejętności trzeba doskonalić aby wejść na jeszcze wyższy poziom. Na pewno mam spore rezerwy i daleka droga przede mną by osiągnąć ten topowy poziom. Myślę jednak, że wszystko przede mną. Chciałbym regularnie grać, to dużo daje. Te 13 meczów dało mi naprawdę bardzo dużo. Chcę by było jeszcze lepiej, jestem bardzo ambitny.


Forma już optymalna? 


- Na początku obozu było ciężko, mieliśmy chyba nawet pewien kryzys. To jednak minęło i fizycznie czuję się dobrze. Ale ja ciężko na to pracowałem przed rozpoczęciem sezonu, by od razu wejść w treningi bez szoku dla organizmu, by nie mieć problemów mięśniowych, nie czuć się zmęczonym po każdych zajęciach. Po treningach dużą uwagę zacząłem przykładać do odnowy biologicznej, by być przygotowanym na 100 procent do kolejnego treningu.


Cele na nowy sezon? Ile meczów byś chciał zagrać byś był zadowolony? Meczów będzie dużo więc będą okazje do gry.  


- Nie mam jakichś określonych liczb, ale wiadomo, że jak najwięcej. Chciałbym zapracować sobie na zaufanie u trenera, by grać regularnie w pierwszej jedenastce. To jest moje marzenie.


Wspomnieliśmy o tym, że mieszkasz z Kuchym? On cię pozytywnie nakręca do pracy, wspiera w trudniejszych momentach? 


- Na treningach jesteśmy razem z parze, gdy nie mogę czegoś zrobić i brakuje mi sił, wtedy Kuchy mnie mobilizuje i podkręca. Nie wiem czy działa to tak samo w drugą stronę, bo Michał ma stalowe płuca i wszystko może robić podwójne lub nawet potrójnie. Dobrze się dogadujemy i współpracujemy, a to jest najważniejsze.


Przyjaźniłeś się z Michałem Żyro. Utrzymujecie jeszcze kontakt? Wspierałeś go podczas kontuzji? 


- Jasne, że tak i wspieram go w dalszym ciągu. Po zgrupowanie będziemy się widzieć, ma przylecieć do Polski. Na pewno spędzimy ze sobą chwilkę. Przed nim jeszcze trudny okres, ale to twardy człowiek, da sobie radę. To też jakieś doświadczenie, z którego na pewno wyciągnie odpowiednie wnioski. Wierzę, że się zrehabilituje i jak wróci będzie jeszcze mocniejszy i lepszy. Życzę mu tego jak i szybkiego awansu do Premier League.


Trwa Euro 2016. Masz możliwość oglądania wszystkich meczów? 


- Pewnie. Każdy mecz Polaków oglądamy, trzymamy kciuki. Mam nadzieję, że koledzy zajdą na mistrzostwach jak najwyżej.  


Gratulowaliście Niko, Dudiemu, Pazdkowi, Jędzy i Jodle dobrych występów? 


- Z Ondrejem sms-ujemy po każdym spotkaniu, dla niego to super sprawa i ogromne przeżycie by grać w pierwszym składzie Słowacji z takimi graczami jak Hamsik, Weiss czy Skrtel. Takie doświadczenie z pewnością zaprocentuje. Jest to też dla niego forma promocji. Nie wiem czy zostanie z nami, czy przejdzie do innego klubu. Chciałbym by został, bo to świetny zawodnik i fajny człowiek.


Znamy już kolejnego rywala Polaków. Na co nas stać? Poprzestaniemy na ćwierćfinale, będziemy w półfinale? 


- Finał, oczywiście, że finał. Trzeba mierzyć jak najwyżej. Mamy zawodników w świetnych klubach, którzy mają taki bagaż doświadczeń, że spokojnie mogą się bić o ten finał. Z Niemcami graliśmy jak równi z równym, momentami nawet byliśmy lepsi. Nie ma się czego bać, trzeba mierzyć bardzo wysoko.


A Legia? Mistrzostwo zawsze jest celem, a Liga Mistrzów? To realny projekt? 


- Wierzę, że jest realna i to jest nasz cel na ten sezon. Znamy już pierwszego rywala. Mam własne doświadczenia, grałem na tym stadionie z reprezentacją młodzieżową. Fajnie by było tam wrócić, choć temperatura będzie bardzo wysoka. Również na trybunach, ale spokojnie damy sobie radę. 

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.