Rafał Wolski: Nie jestem gwiazdą, nie grozi mi sodówa
23.03.2012 09:20
- Mam wokół siebie ludzi, którzy dopilnują, abym twardo stąpał po ziemi - np. Tata. I to mocno. I cały sztab szkoleniowy Legii. Oni całe lata pracują w futbolu, wiedzą, jak to z nami, młodymi bywa, co się dzieje, kiedy wchodzimy do drużyny i gramy coraz więcej. Starają się mnie uspokoić, wyciszyć, odciąć od tego całego zgiełku. Nie spalę się, bo piłka nożna to można powiedzieć moja miłość. Ja po prostu cieszę się, że mogę ją kopać. Każdy trening, mecz, to priorytety mojego życia. Fajnie żyć z taką świadomością.
- Co sobie myślę, słysząc, ile to klubów chce mnie kupić i jakie kwoty wchodzą w grę? Nic nie myślę, bo mnie to mało obchodzi. Od tego są inne osoby. Inna sprawa, czy to w ogóle prawda. Fajnie, że się mną interesują, ale najfajniejsza jest Legia i dla niej gram. Czy dostałem po głowie za opowieści o Barcelonie? Oj, dostałem. Koledzy mieli ubaw, trener stwierdził, że to było niepotrzebne. Rzeczywiście nie przemyślałem tej kwestii. Nie powiedziałem tego z pewnością siebie, ale pod wpływem chwili. Dałem się przyłapać, potem to wykorzystano i musiałem się z tym zmierzyć. Pewność siebie to nic złego. Tak, ale jak się jest zbyt pewnym, to od razu mówią: o, gada o Barcelonie, chłopak odpływa. Ja wolę spokój wokół swojej osoby, chcę cieszyć się piłką, grać, gdy przyjdą niepowodzenia, to stawić im czoła i dalej iść do przodu. To taka moja dewiza.
Rozmawiał: Adam Dawidziuk
Zapis całej rozmowy z Rafałem Wolskim można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.