Relacja z trybun – Co wy robicie?! Wy naszą Legię hańbicie!
25.03.2012 10:20
W sobotę na Łazienkowskiej pojawiło się w sumie 16 237 widzów, co i tak jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę wtorkowy „wyczyn” naszych zawodników. Jak zwykle najwięcej kibiców zebrało się na Żylecie, na której już ponad godzinę przed meczem siedziała spora grupa widzów. W tym samym czasie po drugiej stronie stadionu, na sektorze gości znajdowało się tylko… 4 stewardów. Kibice z Bełchatowa weszli na sektor dopiero ok. 30 minut przed meczem, a do Warszawy przybyła raczej skromna ich reprezentacja. Przywieźli ze sobą kilka klubowych płócien, a najbardziej w oczy rzucała się flaga „Brunatna Stolica”.
Przed rozpoczęciem spotkania w ramach rozgrzewki kibice Wojskowych „wybuczeli” i wygwizdali przyjezdnych z Bełchatowa. Mimo tego, że przed meczem nie rozgrzano specjalnie gardeł, po pierwszym gwizdku arbitra doping był naprawdę głośny – zwłaszcza wtedy, gdy legioniści zbliżali się do bramki oraz wtedy, gdy kibice z Łazienkowskiej pytali bełchatowian „Co was tak mało?”. W pierwszej połowie spotkania z kibicowskich gardeł wyrywało się m.in. „Glory, glory alleluja” czy „W tramwaju jest tłok”, pozdrowiono również klubowe zgody Legii. Doping dla Wojskowych wzmagał się z każdą poważniejszą akcją i rożnym w wykonaniu naszych – trybuny domagały się gola i wygranej. Jako jedyny apele o bramkę usłyszał Rafał Wolski, który ku wielkiej radości kibiców skierował piłkę do bramki, zaostrzając ich apetyty na kolejne gole, a nowa wersja „Ole, Ole, Ole, Ola”, wykonana zaraz po zdobytej bramce brzmiała naprawdę rewelacyjnie!
W dobrych humorach doczekaliśmy przerwy. Zgodnie z tradycją na murawie pojawiło się pięciu śmiałków, którzy zmierzyli się w pojedynku rzutów karnych. Tym razem zabrakło co prawda pana Konrada Ciejki, weterana konkursu karnych, jednak w zmaganiach wziął udział jego brat. Do zwycięstwa niósł go „doping” (w postaci gwizdów) płynący z Żylety - i to tak go poniósł, że w końcowych zmaganiach ostatecznie trofeum, czyli torbę legijnych gadżetów zdobył ktoś inny.
„Do boju Legio marsz” rozpoczęło drugą połowę. W oczekiwaniu na kolejnego gola kibice z Łazienkowskiej odśpiewali „Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina” oraz „Czarna eLka w kółeczku się mieni”. No, i się doczekaliśmy, tyle że piłka wpadła nie do tej bramki, do której byśmy sobie życzyli. Radość tym razem wybuchła na trybunie gości – przyjezdni zdjęli koszulki i wymachiwali nimi na wszystkie strony. Po straconym golu z Żylety poszło głośne „Legia grać, k…a mać!” oraz „Gola, gola, gola…”, a zaraz potem przyśpiewka, że kibice z Łazienkowskiej się nie poddają i są z Legią na dobre i na złe. Chwilę potem miał miejsce mały „przegląd” przyśpiewek, w których pada słowo „gol” – niestety, pomimo momentami naprawdę głośnego dopingu Legia nie zdołała już podwyższyć wyniku.
Tym razem po raz kolejny stanęło na remisie, nie zadowalającym w sumie nikogo… Tuż po ostatnim gwizdku arbitra legioniści zostali wygwizdani przez wszystkie trybuny, a także usłyszeli kilka gorzkich słów, m.in. „Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie!” czy też w żołnierskich słowach "Legia grać, k... mać". Jeśli chłopaki naprawdę poważnie myślą o tytule mistrzowskim to w najbliższych meczach muszą zmienić bardzo wiele. Już za tydzień, w piątek czeka ich wyjazdowy mecz z Wisłą, natomiast 7 kwietnia na własnym boisku podejmą Ruch Chorzów. A póki co należy mieć nadzieję, że Śląsk po niedzielnym meczu nie zepchnie nas na drugie miejsce w tabeli…
Do zobaczenia na Ł3!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.