Roman Kosecki: Dajmy szansę naszym trenerom i zawodnikom
05.10.2020 19:10
- Trzeba wpuścić trochę wiatru do szatni, trzeba dać szansę swoim zawodnikom – z legijnej akademii. Tak, jak robi to od dwóch lat Lech Poznań i dzięki temu zarobia na polskich zawodnikach miliony. Trzeba też zmienić sposób sprowadzania zawodników – na Łazienkowską powinni trafiać tacy gracze, jaka w zamyśle ma być Legia. Miałem nadzieję, że to wszystko będzie nadal prowadził „Vuko” – legionista, z charakterem, twardy i mądry facet. Ale tu też nastąpiło lekkie zagubienie i patrzenie, że ci dobrzy gracze, są jedynie na Bałkanach.
- Prezes Dariusz Mioduski ma ludzi, którzy mu doradzają. Powinien się zastanowić nad tym, czy na pewno dobrze mu doradzają i czy się znają na futbolu. W Lechu mamy Tomka Rząsę, Jarka Araszkiewicza – byłych piłkarzy. Być może w Legii też te kluczowe funkcje powinni pełnić byli zawodnicy tego klubu. Nie brakuje ich, a ci ludzi czują szatnie, potrafią spojrzeć głęboko w oczy zawodnikowi i wiele wyczytać z tego spojrzenia. Ale przede wszystkim tacy ludzie dobierają sobie zawodników razem z trenerem.
- Dobór trenerów to osobna kwestia. Kiedyś we Freiburgu zrobiono konkurs na trenera, zgłosiło się kilku kandydatów, również takich z pierwszych stron gazet. Człowiekowi z nazwiskiem potrafiono powiedzieć – dziękujemy, ale to niestety nie jest nasza filozofia. Ja nie wiem czy kluby w Polsce mają swoją filozofię. Legia ma fantastyczne warunki do tego by odnieść sukces – stadion, kibiców i ośrodek treningowy. Ale wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Gdy zasadzisz roślinę lub dobre pnącze wina trzeba poczekać na efekty, czasem nawet dwa lata, trzeba to robić z głową. W Legii jest rzucanie się od ściany do ściany i to mi się nie podoba. Wspomniany już Freiburg przez dwadzieścia lat miał czterech trenerów. A Legia… ponoć trzydziestu pięciu. To mówi wszystko. Sam grałem w wielkim klubie mającym szalonego prezesa – Jesusa Gila. Gdy byłem w Atletico zmienił dziewięciu trenerów w ciągu dwóch lat. W pewnym momencie postawiono na Radomira Anticia, a syn prezesa poprosił ojca by nie wypowiadał się w mediach krytycznie o sędziach, władzach ligi i rywalach. Prezes został odsunięty nieco w cień i dało to dla klubu efekt w postaci dubletu – mistrzostwa i pucharu króla. W Polsce można zrobić to samo, tylko dajmy szanse trenerom, i dajmy szansę chłopakom z akademii. Obcokrajowiec jak przyjeżdża do polskiej ligi to powinien być gracz pokroju Odidji-Ofoe, Ljuboi czy Tiby. To muszą być gracze, którzy wnoszą jakość. Jak wyjeżdżałem zagranicę, musiałem być lepszy od miejscowych zawodników. U nas obcokrajowcy często dostają miejsce w składzie za darmo – są układy, można pohandlować i zarobić. I tak wszystko się kręci. Tylko zdecydujmy się. Albo budujemy polską piłkę nożną, albo nie?! Czy trenerem, dyrektorem sportowym i człowiekiem zarządzającym akademią powinien być obcokrajowiec? Czemu nie doceniamy swoich? Ktoś powiedział, że nie ma polskiej myśli szkoleniowej. A skąd się biorą młodzi zawodnicy Lecha czy Legii? Kto ich wyszkolił? To właśnie jest polska myśl szkoleniowa! Mamy fajnych ludzi, nawet byłych piłkarzy jak Marcin Mięciel czy Tomek Frankowski, którzy szkolą dzieciaki w akademiach. Dajmy tym ludziom szansę lub zadajmy sobie pytanie, po co my tą młodzież szkolimy...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.