Romeo Jozak: Cały czas pracujemy nad wzmocnieniami
05.02.2018 09:00
Gdyby patrzeć tylko na bilans sparingów, kibice mogliby martwić się przygotowaniami Legii. A jak Pan je ocenia?
- Legia to klub, w którym nie brakuje emocji. Kibice mają ich wiele, zawsze oczekują zwycięstw. Nawet, gdy mowa o sparingach, które mają przygotować drużynę do spotkań ligowych. Spotkaniach kontrolnych, w których często testuje się pewne rozwiązania. Kiedy nad człowiekiem z poważnym problemem zdrowotnym stanie spanikowany doktor, nie będzie dobrze. Trener musi być jak lekarz, ale stabilny i opanowany. Musi zebrać wszelkie informacje i podjąć odpowiednie decyzje.
- Nie zmartwił mnie wynik spotkania z Viktorią Pilzno. Niepokoiła mnie zbyt duża liczba błędów. Inaczej wyglądał wynik w piątek, gdy mierzyliśmy się z Shanghai Shenxin, kiedy zagrali inny gracze, w tym wielu młodzieżowców. Inna była też klasa rywala. Po analizie otwieramy oczy na pewne kwestie. Patrząc na sportowców, zwraca się na ogół uwagę na trzy rzeczy: pierwszą są umiejętności zawodnika, drugą ich pasja, serce do gry, a trzecia to głowa. Jeśli mamy wszystkie aspekty na wysokim poziomie, otrzymamy Rogera Federera. Ma niesamowity talent, wielkie serce i doskonałe przygotowanie mentalne. Jeśli będziemy mieli osobę z jedną lub dwoma umiejętnościami, wtedy pojawiają się trudności.
Legia w trakcie dwóch zgrupowań sprawdziła trzy systemy gry w pięciu meczach. Nie za dużo?
- Gdybyśmy w pięciu meczach sprawdzili pięć ustawień, nadal nie uznawałbym, że jest ich zbyt wiele. Zgrupowania są właśnie po to, by testować takie kwestie. Szybko zrezygnowaliśmy z pracy nad ustawieniem z trzema obrońcami. Miałem obawy czy takie ustawienie pozwoli na dominację, a to jeden z naszych celów w Ekstraklasie. Pojawił się pewien dylemat w kwestii systemu, który byłby dla nas najlepszy. Z kolei w meczu z Viktorią Pilzno popełniliśmy wiele błędów, ale wystąpiliśmy w innym ustawieniu i po raz pierwszy. Inna sprawa, że to nie były kosztowne pomyłki. Byłoby znacznie gorzej, gdyby takie błędy pojawiły się w Lubinie. To był jednak sparing, przeanalizowaliśmy złe zachowania na boisku i wyciągniemy z nich wnioski.
- Rozmawiałem po meczu z Viktorią z Pavlem Vrbą, moim dobrym kolegą. Powiedział mi, że przegrali wcześniej wysoko z Shanghai Grenland oraz FC Salzburg. Tylko to nie były mecze o punkty. Viktoria to poważny rywal, który z nami strzelił cztery gole po kontrach. Ulegliśmy 1:5, ale dostaliśmy bardzo wiele ważnych odpowiedzi. Możemy się nadal rozwijać w kwestii systemu. Zastanawiamy się czy pójść w kierunku systemu 4-3-3 czy 4-2-3-1.
Hiszpańskie zgrupowanie było trudniejsze, było więcej treningów. W USA Legia pracowała mniej.
- To było spowodowane choćby podróżami, lotami. Obóz na Florydzie pełnił rolę wprowadzającego, ale pierwszy sparing graliśmy wcześniej. Trzech graczy doznało urazów, zwłaszcza sytuacja Eduardo da Silvy była przerażają. Krasimir Sos powiedział mi wtedy, że dobrze, że tylko trzech graczy doznało kontuzji. W USA mniej pracowaliśmy z piłkami, a prawdziwa stabilizacja pojawiła się w Hiszpanii. Prawda jest jednak taka, że trzeba sobie radzić z ewentualnymi problemami, szukać odpowiednich rozwiązań.
Podstawowym założeniem, nad którym pracowała Legia na zgrupowaniu w Benidormie jest umiejętność szybszej gry.
- Linia pomocy trochę się zmieniła. Niektórzy odeszli, przyszli nowi gracze, po kontuzji wrócił Miroslav Radović. Zamierzamy grać szybciej, ale to trend światowy. Ważna jest również boiskowa inteligencja, bo samo rozegranie piłki w szybszy sposób nie zmieni wszystkiego.
Co, oprócz szybszego rozgrywania piłki, będzie kluczowe w stylu gry Legii wiosną?
- Chcę, by drużyna była bardziej wydajna. Szybka gra, to nie wszystko. Piast zagrał z nami bardzo szybko. To jednak nie było wydajne, brakowało mądrości w rozgrywaniu. To było wręcz trochę szalone. Zależy nam na tym, by każda decyzja czy ruch gracza były skuteczne i funkcjonalne. Chodzi o to, by zawodnicy podejmowali jak najlepsze wybory, w jak najszybszym czasie. To przyśpieszy całą grę, pozwoli zaskakiwać i eliminować błędy.
Kto jest wygranym zgrupowań?
- Mógłbym powiedzieć, że na przykład William Remy dobrze prezentował się w tym okresie, ale nie chodzi o to, by moi zawodnicy stanęli w szeregu, a ja wskazywał, kto jak wypadł. Szczególnie że niektórzy ćwiczyli indywidualnie, jak choćby Marko Vešović. Jego kontuzja nie okazała się na szczęście poważna, niedługo zawodnik wróci do pełnych treningów z drużyną. Znam go, wiem, że choć nie trenował z nami podczas zgrupowania, szybko nadrobi zaległości. Kiedy wychodzi na boisko, jest jak pocisk. Podsumowując, dla mnie najważniejsze jest to, że widziałem, jak piłkarze walczyli podczas treningów. Dawali z siebie maksimum. Był tylko jeden taki moment, kiedy zauważyłem mniejsze zaangażowanie, dlatego też widzieliście, jak krzyczałem podczas zajęć. Widać, że każdy ma motywację do pracy. Jędrzejczyk, Pazdan i Mączyński są w reprezentacji, przed nimi duży turniej. Mają o co walczyć.
Miroslav Radović wraca do gry to chyba Pana cieszy? Kiedy będzie gotowy do gry w stu procentach?
- To zawodnik, który wprowadza pozytywną energię w zespole. Do tego dobrze czuje się na boisku, zwiększa pewność siebie wszystkich dookoła. Bardzo się cieszyłem, że w sparingu z Chińczykami spędził na boisku osiemdziesiąt minut. Osiemdziesiąt minut! Wytrzymał tyle czasu na boisku, jego kolano wytrzymuje już takie obciążenia. Inni piłkarze dobrze grają nogami, a on nie tylko nogami, ale też sercem i głową. Prawdziwy lider zespołu - na boisku i poza nim. Ma umiejętności, serce do gry i odpowiednią mentalność. Cieszę się, że wraca i jestem przekonany, że będzie dla nas pomocą. Na pewno znajdzie się w kadrze na spotkanie z Zagłębiem. Może nie od razu wskoczy do wyjściowego składu, bo chcemy go wprowadzać na spokojnie, ale za dwa, może trzy tygodnie…
Po odejściu Armando Sadiku, Legia potrzebuje pozyskać napastnika?
- Każdy klub potrzebuje dobrego napastnika. Przede wszystkim cieszy mnie rozwój Jarosława Niezgody. To piłkarz, który bardzo ciężko pracuje, rozwija się na każdej płaszczyźnie. Mam go za nieśmiałą osobę. Bardzo mnie zaskoczył, kiedy ostatnio podszedł, wychylił się zza mojego ramienia i po prostu powiedział: coach, how are you? Byłem wręcz w szoku. Chcemy, by Jarek stawał się lepszym graczem. Nie mam wątpliwości, że wkrótce zadebiutuje w pierwszej reprezentacji Polski. Nie chcę wywierać presji na Adamie Nawałce, ale wierzę, że wkrótce da szansę naszemu napastnikowi. Na pozycji napastnika widzimy także Eduardo da Silvę, który zimą trafił na Łazienkowską. Jeśli znajdziemy doskonałego napastnika, na pewno będziemy chcieli go pozyskać. Ale takiemu piłkarzowi trzeba również płacić spore pieniądze.
Sebastian Szymański jest blisko wyjściowej jedenastki? Taki można wysnuć wniosek, patrząc na skład w trakcie sparingów i treningów.
- To proste pytanie. Faktycznie, jest bardzo blisko pierwszego składu.
Legia zwiąże się z Brianem Iloskim. Jaki macie na niego plan?
- Chcemy się z nim związać. Potem najprawdopodobniej wyślemy Briana na wypożyczenie, a latem zobaczymy, co dalej. To młody piłkarz, któremu warto dać szansę.
Do Legii w trakcie obozu w Benidormie dołączył Mikołaj Kwietniewski. Jakie są pana pierwsze wrażenia?
- To kolejny młody gracz, po którym spodziewam się rozwoju. Wiosną będzie trenował z pierwszym zespołem, a zapewne występował w rezerwach. Jeśli będzie się tam prezentował z dobrej strony, na pewno dostanie szansę w Ekstraklasie.
Chris Phillips pierwsze spotkanie zagrał przeciwko Chińczykom. Wypadł nieźle i można się zastanawiać czy od razu będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz z Zagłębiem.
- Trudno to jeszcze teraz stwierdzić. Oczywiście będziemy mu się dokładnie przyglądać na treningach. To relatywnie młody gracz, który ma już doświadczenie w Ligue 1. Nie mogę powiedzieć czy będzie w wyjściowej „jedenastce”, ale… jest mocnym kandydatem.
Nie ma pan obaw przed meczem z Zagłębiem Lubin?
- Zdecydowanie nie. Jesteśmy gotowi. Po obu zgrupowaniach, piłkarze są obecnie bardzo zmęczeni. Ale do meczu pozostało kilka dni. Będziemy skupiali się na tym, by przywrócić im świeżość. Na pewno nie zabraknie elementów regeneracji. Cały czas możemy także wzmocnić kadrę. Nikt nie powiedział, że do Legii nie przyjdzie jeszcze jeden lub dwóch piłkarzy.
- Pamiętajmy, że to pierwszy mecz, ale nie jedyny, który czeka nas wiosną. Jeśli ogramy Zagłębie, nie zapewnimy sobie mistrzostwa Polski. Kiedy nie zwyciężymy, nie będzie to powód, by uznać, że nie zdołamy jeszcze skończyć sezonu na pierwszym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.