Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:1 (0:1) - Cicha odczarowana!
16.10.2011 16:57
-Zapis relacji tekstowej "na żywo"
- Pomeczowe komentarze trenerów
- Fotoreportaż z meczu
- Doping z Chorzowa - VIDEO
Pierwszą akcję w tym spotkaniu przeprowadzili Niebiescy. Po stracie piłki przez Daniela Ljuboje, w środkowej strefie boiska z piłką popędził Marek Zieńczuk. Były piłkarz Wisły uderzył z 20 metrów, ale piłka znacznie minęła jednak bramkę Dusana Kuciaka. Początkowe minuty były bardzo spokojne, oprócz wspomnianej sytuacji, żadna z ekip nie postanowiła śmielej zaatakować rywala. Podopieczni Waldemara Fornalika grali głęboko na własnej połowie, nastawiając się głównie na kontry. Długo nie udawało się legionistom sforsować obrony gospodarzy i dopiero w 10. minucie spotkania Wojskowi znaleźli się w polu karnym Ruchu. Najpierw Artur Jędrzejczyk, po indywidualnej akcji ładnie zagrał do Daniela Ljuboji. Serb próbował jednak „"kiwnąć" kilku rywali, w konsekwencji czego stracił piłkę. Kilkanaście sekund później świetny strzał z 25 metrów na bramkę Michala Peskovicia oddał Michał Żyro.
Niewidoczny był Miroslav Radović, z kolei w Ruchu odcięty od podań został duet: Arkadiusz Piech - Maciej Jankowski. W 17. minucie ładną akcją popisał się Maciej Rybus, który przebojem wdarł się w pole karne gości. Jego dośrodkowanie zostało jednak wybite poza linię końcową. Kibice zgromadzeni przy ulicy Cichej nie mieli okazji oglądać zbyt wielu sytuacji bramkowych. Kilka stałych fragmentów gry stanowiły największą atrakcje dla oglądających. Po jednym z nich w 25. minucie spotkania okazję do strzału miał Maciej Jankowski. Rodowity Warszawiak jednak przestrzelił.
W 28. minucie spotkania doszło do małego horroru, bowiem w stykowej sytuacji głowami zderzył się Jakub Wawrzyniak i Arkadiusz Piech. Na boisku pojawiła się plama krwi, a mecz został przerwany na kilka minut. "Rumiany" po jakimśczasie podniósł się jednak i wrócił do gry Od tamtej chwili mecz się zaostrzył, kilka minut później brutalnie sfaulowany został "Żyrko". Trzeba przyznać, że Ruch Chorzów to drużyna, która poprzez swoją grę nie może wzbudzać sympatii przeciętnego kibica. Przez pierwsze czterdzieści pięć minut gry bronili się bardzo dobrze, na co niemały wpływ miała pobłażliwość sędziego na faule Niebieskich. Dopiero w doliczonym czasie gry, fantastyczną akcją popisał się Michał Żyro (który na tle Manu wypada fantastycznie). Dwa kółeczka, wrzutka, główka Ljuboji i 1:0 dla Legii.
Drużyna Ruchu zaatakowała śmielej, a Legia z większą swobodą operowała piłką na połowie gospodarzy. Sytuacje stwarzali jednak Niebiescy. Najpierw w 52. minucie z rzutu wolnego uderzał Marek Zieńczuk. Z kolei minutę później z trudnej pozycji groźnie uderzył Wojciech Grzyb. Wojskowi w odpowiedzi oddali również dwa strzały - Borysiuk z 30 metrów trafił w słupek, później Żyro strzelił... Panu Bogu w okno. Piłkarze z Łazienkowskiej przeważali, a szczególnie dobrze wyglądała gra w drugiej linii.
Piłkarskie szachy wciąż trwały. Ruch ewidentnie chciał iść do przodu, ale brakowało zawodnikom Niebieskich umiejętności. Fornalik i spółka mogli liczyć jedynie na stałe fragmenty gry, które od czasu do czasu podwyższały ciśnienie kibicom Legii. Zagrożenie pod bramką Kuciaka stwarzali czasami wprowadzeni na boisko: Paweł Abbott i Jakub Smektała. Wojskowi w obronie kontrolowali sytuację i jakby czekali na ostatni gwizdek w tym spotkaniu. Niezłą zmianę w warszawskiej ekipie dał Janusz Gol, który raz po raz siał ferment w obronie Niebieskich.
Ostatnie dziesięć minut zapowiadało się emocjonująco. Najpierw Piech wyszedł "sam na sam" z Kuciakiem, lecz z dość ostrego kąta przestrzelił. Natychmiast odpowiedzieć chcieli Wojskowi, gdy Radović minął dwóch rywali i próbował oddać strzał z 16 metrów. Uderzenie zostało zablokowane. Podobnie było trzy minuty później, kiedy po rzucie rożnym i strzale Ljuboji, piłkę z linii bramkowej Ruchu wybił Rafał Grzelak. Niemal natychimast odpowiedzieli gospodarze. Na szczęście Abbott w sytuacji "sam na sam" z Kuciakiem przestrzelił. Trochę szczęścia Legia miała też w doliczonym czasie gry. Po sporym zamieszaniu w polu karnym, w znakomitej sytuacji do wyrównania znalazł się Marek Szyndrowski. Obrońca Niebieskich nie trafił jednak w piłkę i sędzia zakończył to spotkanie.
Ruch Chorzów - Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Ljuboja (45+3. min.)
Żółte kartki: Szyndrowski, Lisowski, Abbott i Lewczuk (Ruch) oraz Borysiuk i Gol (Legia)
Ruch: Pesković - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb (65' Smektała), Malinowski, Lisowski (79' Grzelak), Zieńczuk - Piech, Jankowski (72' Abbott)
Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow, Komorowski, Wawrzyniak - Żyro (65' Gol), Vrdoljak, Borysiuk, Radović (84' Manu), Rybus (90+1' Kucharczyk) - Ljuboja
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.