Sebastian Szymański: Czuję się bardzo dobrze

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Canal+

11.03.2019 12:00

(akt. 11.03.2019 12:18)

- Z moim zdrowiem wszystko w porządku. W poniedziałek przejdę ostatnie badania. Jeśli ich wyniki będą tak samo dobre jak się czuję, to od razu zacznę trenować razem z drużyną – powiedział w studiu Ligi+ Extra piłkarz Legii, Sebastian Szymański.

- Oglądałem mecz Arki z Legią, ciężkie boisko, ciężkie spotkanie. Fajnie, że udało nam się wygrać i dopisać trzy punkty. Zespół wygrał, więc chyba mnie nie brakowało na boisku (śmiech). Na „dziesiątce” dobrze zagrał Carlitos. Zobaczymy jak trener będzie to dalej ustawiał. Jeśli drużyna będzie wygrywała beze mnie, to będzie dobrze. Mnie fajnie gra się za placami każdego z napastników, z każdym mam jakiś wspólny język. Na treningach wygląda to bardzo dobrze.

- Trener pokazał w meczu z Arką, że liczy na każdego zawodnika. Od początku tygodnia trenujemy to, co będziemy grać w następnym spotkaniu. Treningi w mikrocyklu dobrane są pod rywala, zajęcia są różne ale mają wspólny mianownik – trenujemy ciężko. Każdy trener ma swój pomysł na drużynę. Legia jest najlepszym klubem w Polsce i chcemy grać piłką. Nie zawsze się jednak da, nie zawsze nam to wychodzi. Na treningach próbujemy jednak utrzymywać się przy piłce i konstruować akcje skrzydłami czy środkiem.

- Każdy trener ma inne spojrzenie na każdego zawodnika. Od Ricardo Sa Pinto usłyszałem, co muszę poprawić, czego ode mnie wymaga. Na treningach są takie ćwiczenia bym mógł te swoje minusy doskonalić. Moje liczby i statystyki? W Legii jest trochę inny poziom niż w innych zespołach. Strzelanie goli rozkłada się na wielu graczy. Trener mi powtarza, bym był cierpliwy, doskonalił wiele elementów na treningu. Ostatnio asystowałem przy golu Artura Jędrzejczyka z rzutu wolnego i to też są właśnie efekty pracy, jaką wykonujemy. Przydałoby się trochę te statystyki podkręcić, ale myślę, że to przyjdzie z czasem. Póki co wolę trzy punkty, mistrzostwo niż statystyki. Trener podkreśla, że są sytuacje, kiedy muszę iść do pressingu i sytuacje, kiedy muszę odpuścić bo zdarzają się akcje, gdy biegnę sam na przebój przez 30 metrów i żadnej korzyści dla zespołu z tego nie ma. A potem brakuje sił czy precyzji na dogranie dobrej piłki. Ale zespół też wie, że zrobię wszystko by drużyna nie straciła gola, że będę tym pierwszym obrońcą i zrobię co w mojej mocy, aby piłkę odebrać. Dla mnie ważne jest by gola nie stracić, a mamy zawodników, którzy mogą się wcielić w moją rolę i dobrze rozegrać futbolówkę, zrobić przewagę, a dla mnie zostawić pracę w defensywie.

- Moja droga do kadry I zespołu była dość szybka. Pół roku w zespole CLJ, pół roku w rezerwach. Besnik Hasi dał mi szansę na zgrupowaniu z polecenia Aleksandara Vukovicia. Nie myślałem nigdy o wypożyczeniu, nie musiałem. Wiedziałem, że będzie mi łatwiej łapać minuty na boisku niż młodemu obrońcy, wiedziałem też jaki klub ma na mnie plan. Samo wejście do szatni miałem dobre, od razu porozmawiał ze mną Miro Radović, wziął mnie pod swoje skrzydła, dało mi to kopa. Potem były momenty gdy nie grałem, ale były też fantastyczne chwile jak mistrzostwo Polski czy Puchar Polski. Trudną sytuacją było dla mnie to, gdy trener Romeo Jozak powiedział na konferencji prasowej o mojej wartości w dziesięciu milionach euro. Ta łatka tych pieniędzy była do mnie przyczepiona przez jakiś czas, nie każdy dobrze zrozumiał słowa trenera. Potem wiele osób patrzyło na moje podania przez pryzmat tego, ile jestem wart. Miałem to w głowie i myślałem o tym. Dla młodego zawodnika nie jest to potrzebne, bardziej przeszkadza niż pomaga. Trochę to trwało, zanim się z tym uporałem.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.