Sebastian Szymański: Legia dała mi wiele dobrego
11.07.2020 13:30
Jak zdrowie?
- Dziękuję, wszystko w porządku. Właśnie dobiegła końca moja kwarantanna. Czuję się doskonale. Kolejne testy, wykonane w szpitalu, były już negatywne. Jestem w stu procentach zdrowy.
Kiedy może wrócić pan do grania?
- Trudno powiedzieć. Wiadomo, chciałbym, jak najszybciej... Tyle że na razie trenuję indywidualnie. Po cichutku liczyłem, że może znajdę się w kadrze na czwartkowy mecz wyjazdowy z Uralem, ale nie. A tak chciałem wybrać się do Michała Kucharczyka... Liczę, że wrócę do grania na trzy, cztery mecze tego sezonu. A jak będzie? Dziś nie wiem.
Ma pan kontakt z Michałem Kucharczykiem?
- Jasne! Dzwonimy do siebie, to przecież dobry kolega ze starej legijnej szatni.
Stolica Rosji wciąż pana zachwyca, a pobyt w Dynamie również?
- Tak, nadal twierdzę, że ze sportowego punktu widzenia był to dobry krok. Nie żałuję absolutnie, że tu się znalazłem, choć początek był taki sobie. Nie szło nam w lidze, zaskakująco nisko byliśmy w tabeli. Wtedy część polskich kibiców uznała mój transfer do Dynama za zły wybór. Często rozmawiałem z Mariuszem Piekarskim, który przeprowadził mój transfer. Nie panikowaliśmy. Później podciągnęliśmy się w tabeli, a teraz są widoki na udział w eliminacjach europejskich pucharów, a znalezienie się w nich było przedsezonowym założeniem. Na swoją formę też nie mogłem narzekać. Nie chcę przekonywać nieprzekonanych, bo to bez sensu robota, ale Priemjer-Liga jest bardzo mocna i uważam, że w Polsce niedoceniana. Poza zasięgiem jest Zenit Sankt Petersburg. W każdym zespole ligi rosyjskiej znajdzie pan piłkarza, piłkarzy o wysokiej jakości, o których można się tylko uczyć. Powtórzę: mam wielką nadzieję, że z Dynamem wystąpimy w pucharach. Uważam, że tu rozwijam się piłkarsko, przede wszystkim gram, a to pomogło mi w odnalezieniu się w pierwszej reprezentacji. Ci, którzy marudzili „Eeee, Dynamo...", mylili się. Mam kapitalnych kumpli, a moim – mogę tak powiedzieć – starszym bratem jest Roman Neustadter. Co za człowiek! Nigdy nie odmówi pomocy, częściej sam ją proponuje. Już zapisał świetny rozdział w karierze. Fenerbahce, Schalke, Borussia Moenchengladbach. A tak się złożyło, że drugą, najbliższą mi osobą w drużynie jest inny piłkarz z fajną przeszłością w Bundeslidze – Kostia Rausch. Generalnie jestem osobą akceptowaną w szatni. Nie szukam kłopotów, z każdym mi po drodze.
W szatni Legii też od początku czuł się pan swobodnie?
- Oj nie, przynajmniej na początku. To była inna szatnia od tej dzisiejszej. Jakub Rzeźniczak, Miroslav Radović, Arek Malarz, Igor Lewczuk. Na dzień dobry przygody z Legią uważałem przy nich, by nie palnąć jakiejś głupoty. Z każdym dniem nabierałem pewności, a pod koniec mojego pobytu czułem się zupełnie swobodnie.
Całą rozmowę z Sebastianem Szymańskim można przeczytać tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.