Sparing: Mazur Karczew - Legia 0:2 (0:0)

- Zapis relacji na żywo
- Pomeczowy komentarz trenera Jana Urbana
- Opinie piłkarzy Legii
- Skrót meczu - VIDEO

fot. Mateusz Kostrzewa (legia.com)

Mazur Karczew - Legia Warszawa 0:2 (0:0)
Czarnecki 52', 90'

Legia: Skaba – Rzeźniczak (42' Bogusławski), Jędrzejczyk, Choto, Kiełbowicz – Kopczyński (80' Gąsior), Gol – Salinas, Radović, Mizgała (46' Turzyniecki) - Kosecki (46' Czarnecki)

Mazur: Pusek (46' Dutkowski) - Lewicki (46' Trzaskowski; 70' Olszewski), Krystosiak (46' Rotuski), Filipczak (46' Bednarczyk), Wójcik (46' Żurawski) - Trzpil (46' Sielski; 70' Graczyk), Sochocki (46' Słomka), Zieliński (46' Iwan), Wojciechowski (46' Zubowski), Wielądek (46' Herman) - Jagodziński (46' Słocki)

W pierwszej połowie legioniści idealnie przystosowali się do atmosfery, jaka towarzyszyła pojedynkowi z Mazurem. Na trybunach rodziny z dziećmi, podrygujące w rytm lokalnej orkiestry, za jedną z bramek grill, natomiast z głośników – co jakiś czas – przemawiał spiker, któremu jednak bliżej było do weselnego wodzireja, niż do naszego Wojciecha Hadaja. Z boiska, niestety, wiało nudą. Dość powiedzieć, że najbardziej pozytywne wrażenie pozostawił po sobie… Dickson Choto.

Jako pierwsi okazję bramkową stworzyli sobie gospodarze. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, groźnie główkował Daniel Iwan, były młodzieżowy reprezentant Polski, który mógł kiedyś trafić z Ursusa do Młodej Legii. Dobre uderzenie 21-latka – po koźle – odbił jednak Wojciech Skaba. Po kilku minutach identyczna sytuacja miała miejsce po drugiej stronie boiska, kiedy to strzał Janusza Gola ponad poprzeczką przerzucił bramkarz Mazura.

Co oprócz tego? Z obu skrzydeł atakowali Przemysław Mizgała oraz Jorge Salinas. Ich akcje dobrze wyglądały do pewnego momentu, czyli do chwili kontaktu z przeciwnikiem. Parę razy do gry pokazał się Jakub Rzeźniczak, choć większość jego wrzutek była albo blokowana, albo szerokim łukiem omijała pole karne drużyny z Karczewa. Na domiar złego, „Rzeźnik” nie dotrwał do przerwy. Po starciu z rywalem doznał kontuzji, a zmienił go - debiutujący w pierwszym zespole – Łukasz Bogusławski.

Po zmianie stron do bardziej zdecydowanych szarż przystąpili piłkarze Legii. Już pierwsza szybsza wymiana podań zakończyła się zdobyciem bramki. Wprowadzony w przerwie Bartłomiej Czarnecki najpierw z trzech metrów obił poprzeczkę, by po chwili – nie będąc przez nikogo nie atakowanym – przyjąć piłkę i posłać ją do siatki.

Warszawianie – za sprawą wielu odbiorów Michała Kopczyńskiego – całkowicie zdominowali środek pola i, co chwila, gościli w polu karnym karczewian. One man show urządził sobie Salinas, który namiętnie upokarzał każdego zbliżającego się rywala. Na zmianę zakładał siatki lub efektownie dryblował. Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko gola. Paragwajczyk, co prawda,  miał kilka sytuacji strzeleckich – w tym sam sam z bramkarzem – ale za każdym razem na wysokości zadania stawał golkiper Mazura.

W samej końcówce wynik na 2:0 ustalił Czarnecki. Znów posłał piłkę do siatki z najbliższej odległości, po tym, jak zgrał mu inny z wprowadzonych w drugiej połowie – Marcel Gąsior. Legioniści zagrali przeciętnie, ale i tak nie dali rywalom dojść do słowa. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że uraz Rzeźniczaka nie okaże się zbyt groźny…