News: Spartak - aksamitny rywal bez ofensywy

Spartak - aksamitny rywal bez ofensywy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

19.07.2018 03:47

(akt. 12.12.2018 18:33)

Gdy ostatnim razem mistrz Słowacji stanął na drodze Legii Warszawa w eliminacjach Champions League, stołeczna drużyna awansowała do fazy grupowej rozgrywek. Teraz "Wojskowi" zmierza się z zespołem, który po raz pierwszy w historii zdobył pierwsze miejsce w Fortuna Lidze. Spartak Trnawa prowadzony przez Radoslava Latala, byłego szkoleniowca m.in. Piasta Gliwice, nie bez problemów pokonał w pierwszej rundzie Zrinjski Mostar. Faworytem dwumeczu ze Słowakami będzie Legia. Czy warszawiacy powinni się obawiać Spartaka?

Na drodze Legii Warszawa w eliminacjach europejskich pucharów ponownie staje słowacka drużyna. Spartak Trnawa to zespół, który największe sukcesy odnosił w czasach, gdy krajem rządziła partia komunistyczna. Wtedy ekipa z miasta oddalonego o 45 kilometrów od Bratysławy, pięć razy z rzędu zdobyła mistrzostwo Czechosłowacji (1968-1973). Po Aksamitnej rewolucji i podziale na dwie republiki, klub stał się jednak jedną z najbardziej stabilnych drużyn na Słowacji. Spartak nieprzerwanie od 1993 roku występuje na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Od dawna zespołowi towarzyszy dość niecodzienny hymn, Il Silenzio. To włoski utwór Niniego Rosso, któremu trudno o przedmeczowy optymizm pojawiający się zazwyczaj wśród kibiców.  - Dobranoc, kochanie. Zobaczę cię w moich snach. Dobranoc tobie, która jesteś daleko - głosi krótki, acz sugestywny tekst. 

 

 

Legia w przeszłości mierzyła się ze Spartakiem. W 2012 roku na zgrupowaniu w Turcji "Wojskowi" wygrali ze Słowakami 3:1 po golach Bartosza Żurka, Michała Żyry i Artura Jędrzejczyka. Ostatni z wymienionych nie jest jedynym graczem z obecnej kadry mistrzów Polski, mogącym pamiętać spotkanie z ekipą z Trnawy. Na boisku pojawili się także Inaki Astiz oraz Michał Kucharczyk

 

 

Krok w przód:

 

Od spotkania w Turcji minęło sześć lat, wiele pozmieniało się w obu klubach, co najdobitniej pokazują roszady kadrowe. Spartak zdołał w tym czasie zdobyć pierwsze w swojej 95-letniej historii mistrzostwo Słowacji. W ostatnich latach, poza sezonem 17/18, klub z Trnawy regularnie występował w eliminacjach europejskich pucharów, lecz ani razu nie zakwalifikował się do fazy grupowej. W poprzednich edycjach walki o Ligę Europy Spartak kończył przygodę na FK Sarajewo (09/10), Łokomotiwie Moskwa (11/12), Steaule Bukareszt (12/13), FC Zurich (14/15), PAOK-u Saloniki (15/16) oraz Austrii Wiedeń (16/17). 

 

Obecna drużyna Spartaka składa się w dużej mierze z doświadczonych piłkarzy. Średnia wieku wynosi ponad 27 lat. Do mistrzostwa kraju zespół z Trnawy doprowadził Nestor Jevtić. Po sezonie władze klubu zmieniły szkoleniowca i postawiły na znanego z pracy w Piaście Gliwice Radoslava Latala. Czeski trener ma w kadrze pięciu graczy, którzy w przeszłości występowali w Ekstraklasie. W tej grupie znajdują się obecny kapitan zespołu Boris Godal (Zagłębie Lubin), Jan Vlasko (Zagłębie), Anton Sloboda (Podbeskidzie) oraz Dobrivoj Rusow (Piast) i Erik Grendel (Górnik Zabrze), którzy trafili do Spartaka latem. 

 

Po sezonie Spartak nie stracił praktycznie żadnego gracza, który mocno przyczynił się do zdobycia mistrzostwa kraju. Jedynym wyjątkiem jest Austriak Yasin  Pehlivan, który zagrał w 27 spotkaniach, a po sezonie odszedł do Genclerbirligi. Kłopotem drużyny wciąż pozostaje wręcz aksamitna ofensywa mająca problemy ze skrzywdzeniem rywali w ataku. Najwięcej trafień zanotował Austriak Marvin Egho - siedem. Drugi pod tym względem był 20-letni Erik Jirka z sześcioma golami, a za nami w klubowej klasyfikacji strzelców uplasował się stoper Godal z pięcioma bramkami. Spartak zdobył tytuł głównie za sprawą defensywy. Ta w 32 spotkaniach straciła tylko 28 goli i pozwoliła na zdobycie pięciu punktów przewagi nad drugim w tabeli Slovanem Bratysława.

Słowacja nie jest krajem piłki:

 

Słowacja w swoich szeregach ma zawodników znanych na arenie europejskiej. Największym ambasadorem kraju wśród graczy jest Marek Hamsik z Napoli. Dla większości kibiców anonimowymi graczami nie są także Martin Skrtel czy Norbert Gyomber. Coraz większą karierę robi Stanislav Lobotka. Piłka ligowa na Słowacji, w odróżnieniu do Czech, przeżywa zapaść. Na stadionach brakuje kibiców, kluby popadają w marazm. 50 tysięcy widzów na spotkaniu Spartaka Trnawa to tylko wspomnienie sprzed lat. Tylu fanów potrafiło się jednak pojawić na spotkaniu najbliższego rywala legionistów 50 lat temu. Spartak grał wtedy w europejskich pucharach z AS Roma i wygrał. Zainteresowania futbolem nie mąciły polityczne rozgrywki toczące się dookoła. Wielkim skandalem była ucieczka z komunistycznego państwa zawodnika trnawskiej ekipy, Juraja Kadleca, który przy okazji pobytu w Rzymie, zbiegł do Watykanu, w którym rozpoczął potem studia. 

 

To tylko wspomnienia, gdyż w ostatnim sezonie średnia widzów na domowych meczach Spartaka wyniosła nieco ponad 6,5 tysiąca osób. W poprzednich rozgrywkach średnie była na ogół mniejsze. W odróżnieniu od wielu konkurentów, drużyna z Trnawy dysponuje najnowocześniejszym i póki co największym stadionem w kraju. Takie miano obiekt będzie nosił do momentu oddania do użytku obiektu w Bratysławie. Ten ma się stać z czasem stadionem narodowym. Zastąpi przy tym wysłużony obiekt Slovana, który został mocno nadgryziony przez ząb czasu. 

 

Na stadionie Spartaka zasiąść może obecnie 19 200 widzów. Fakt, że piłka nie jest najważniejszą rzeczą na w Tnawie i na Słowacji pokazuje sytuacja, do której dojdzie w sierpniu. "Białe Anioły", bo taki przydomek nosi rywal "Wojskowych", będą musiały zagrać domowy mecz w 4. kolejce Fortuna Ligi na neutralnym obiekcie w Zlatych Moravcach. Wszystko przez koncert Anastacii, który zaplanowano na 12 sierpnia w Trawie. Jak widać, są rzeczy ważne i ważniejsze. Na czołówkach słowackich gazet piłka również nie pełni przewodniej roli. Na stronach sportowych znacznie wyższe miejsce zajmuje Peter Sagan walczący w kolarskim wyścigu Tour de France i zakładający aktualnie zieloną koszulkę dla najlepszego sprintera.

 

 

Obiekt w Trnawie nosi imię Antona Malatinskiego, legendy lokalnej piłki. Zmarły już były zawodnik i trener odcisnął piętno na historii  klubu. To właśnie on stał za pięcioma mistrzostwami Czechosłowacji z rzędu. Do Malatinskiego należy również rekord, gdyż jako szkoleniowiec poprowadził Spartak w 538 spotkaniach! 

 

W trakcie spotkania Spartaka z Legią obiekt w Trnawie będzie już otwarty dla kibiców. To efekt czerwcowej decyzji UEFA, która złagodziła karę dla słowackiego zespołu. Europejska federacja nałożyła sankcje na klub z powodu rasistowskich zachowań kibiców w trakcie spotkania eliminacji Ligi Europy z Austrią Wiedeń w 2016 roku. W kolejnym sezonie Spartak nie grał w pucharach, więc kara zaczęła obowiązywać od trwających rozgrywek. UEFA zmniejszyła liczbę meczów z zamkniętym obiektem do jednego (Słowacy odcierpieli ją w konfrontacji ze Zrinjskim), lecz wciąż musieli zapłacić ponad 80 tysięcy euro. 

 

Legia faworytem:

 

Faworytem dwumeczu będzie Legia Warszawa. Za mistrzami Polski przemawia wszystko: od ostatnich doświadczeń na międzynarodowym szczeblu po finanse. Od 2010 roku słowacki klub na wszystkie transfery wydał mniej niż 150 tysięcy euro. "Wojskowi" mimo początku sezonu i wprowadzania nowego systemu gry, są w stanie pokazywać ciekawe fragmenty gry w ofensywie. Spartak prezentuje się bardzo przeciętnie. W trakcie letnich przygotowań, klub prowadzony przez Latala wygrał ledwie jeden sparing (4:2 ze Slovacko). Trnawianie dwa razy zremisowali (0:0 ze Zbrojovką Brno i 1:1 z Vysocina Jihlava) oraz dwa razy ulegli (0:3 z Sigmą Ołomuniec i 0:1 z Banikiem Ostrawa).

 

 

- Byliśmy lepszym zespołem, który do końca walczył o awans. Nie mogę być zadowolony z wyniku. Mieliśmy znacznie więcej szans, które powinniśmy wykorzystać - stwierdził po środowym spotkaniu w Mostarze Ante Mise, szkoleniowiec Zrinjskiego, który odpadł po dwumeczu ze Spartakiem. Ekipa z Trnawy na Słowacji wygrała 1:0, a w Bośni zremisowała 1:1, ale do ostatnich minut musiała się zmagać z oblężeniem swojej bramki. 

 

Pierwsza odsłona rywalizacji Legii ze Spartakiem 24 lipca na stadionie przy Łazienkowskiej. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:45. Rewanż 31 lipca lub 1 sierpnia na Słowacji. 

Polecamy

Komentarze (181)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.