Tomasz Tułacz: Nie obawiamy się Legii, nie czujemy większego strachu
13.08.2023 08:55
Obawia się pan meczu z Legią?
- Nie, niczego się nie obawiam
Pytam dlatego, że trener Ruchu Chorzów, Jarosław Skrobacz mówił przed meczem z Legią, że jego piłkarze mogą odczuwać tremę przed meczem z Legią, otoczka medialna tego spotkania może ich przerastać. Pańskich piłkarzy też to dotyczy?
- Nie, jest wręcz odwrotnie. Trudność tego spotkania związana jest z jakością, jaką dysponuje Legia, nie z problemami natury mentalnej. Moi zawodnicy będą raczej mocno zmobilizowani. Legia to jednak jeżeli nie najlepszy, to jeden z najlepszych klubów w Polsce. Pokazuje swoją jakość w meczach w europejskich pucharach. Trzymamy za nią kciuki, tak jak za pozostałe polskie drużyny reprezentujące nas na arenie międzynarodowej. Nie odczuwamy jednak jakiegoś większego strachu. Czekamy na ten mecz i spokojnie do niego podchodzimy.
A jaki ma pan plan na mecze z Legią? W meczu ze Stalą długo się broniliście, momentami niemal całą drużyną. Czy to jest klucz do tego byście mogli odnieść sukces? Szczelna defensywa i kontrataki?
- Mamy swój pomysł. Wiemy jak Legia prezentowała się na tle innych beniaminków, co robiła, by wygrać te mecze. Stajemy przed swoistym dylematem: zdobyć punkty, czy wykazać się ułańską odwagą. Przemyślimy to jeszcze i podejmiemy decyzję przed samym meczem.
Mecz będzie rozgrywany w Krakowie. Można zatem w ogóle mówić, że zagracie u siebie?
- Wiadomo, że dużym atutem beniaminków, czymś co mocno pomaga, jest możliwość gry przed własną publicznością. Z wielu powodów, niezależnych od nas, zostaliśmy tego atutu pozbawieni. Występujemy jednak jako gospodarz na stadionie Cracovii, gdzie dobrze się czujemy. Gramy tu, gdzie możemy grać i postaramy się dobrze zaprezentować.
Nie obawia się pan zaniżonej frekwencji, z racji tego, że spotkanie będzie rozegrane poza Niepołomnicami?
- Nie, nie obawiam się. Jestem przekonany, że będziemy świadkami historycznej frekwencji, jeżeli weźmiemy pod uwagę mecze Puszczy w roli gospodarza.
Skoro jesteśmy przy Krakowie i kibicach. W momencie, w którym toczyliście rozmowy, związane z tym, gdzie będziecie grali, najbardziej zagorzali fani Wisły wydali oświadczenie, w którym pisali, że nie chcą kibiców Puszczy na swoim stadionie. Sympatycy z Niepołomnic są aż tak problematyczni?
- (śmiech) Wręcz odwrotnie. Fani Puszczy są w Ekstraklasie od niedawna, a już w pewnych aspektach stali się wzorem do naśladowania. Bardzo mnie cieszy, że dają przykład, że są inni, ale w tym pozytywnym sensie. Pokazują pewną ścieżkę normalności, wspierają godnie swój zespół, są pozytywnie nastawieni do wszystkiego, co ich otacza. Jesteśmy dumni z tego, że mamy takich kibiców.
Zechciałby pan podać przykład takich pozytywnych zachowań miejscowych fanów?
- Sprzątają po sobie trybuny po meczu, nikt nie musi ich za nich porządkować. Zrobili tak po spotkaniu z Jagiellonią, Widzewem, czy ostatnio ze Stalą Mielec. Nie jest to nic trudnego, wystarczy wziąć po sobie plastikową butelkę, wyrzucić do kosza i jest super. Nic wielkiego, a tak dużo.
Porozmawialiśmy trochę o teraźniejszości, to pomówmy też o historii. Puszcza miała kilku trenerów, których lokalna społeczność szczególnie ceni. Był Tadeusz Piotrowski, który doprowadził klub na szczebel centralny, był Dariusz Wójtowicz, który wywalczył historyczny awans do 1 Ligi. To pan jednak awansował, jako pierwszy w historii, do piłkarskiej elity. Czuję się pan wobec tego największą legendą klubu? Napoleonem z oprawy kibiców?
- Czuję się dumny, z tego, że jestem w tym środowisku, tak przyjaznym i tak współpracującym ze sobą. Czuję też dużą więź z mieszkańcami tego bardzo urokliwego miasteczka, gdzie sam Kazimierz Wielki spędzał długie tygodnie. Niepołomnice były swego czasu nazywane małą stolicą Polski, z racji na to, że zamek, który tu się znajduje był przez długi czas główną siedzibą ostatniego z Piastów. Wracając jednak do pytania, nie czuję się legendą. Czas przemija, a my zostawiamy po sobie jakiś ślad jako drużyna, jako zespół, jako klub i jako moja skromna osoba. I to mnie bardzo cieszy.
Pracuje pan już w klubie równo osiem lat (w niedzielę wypada rocznica). Jest to rzadko spotykana sytuacja w polskim środowisku piłkarskim, dać komuś popracować aż tyle czasu. Co ciekawe Puszcza jest własnością miasta, mimo to panuje u was stabilizacja. Jesteście zaprzeczeniem opinii, że klub w rękach samorządu równa się bałagan i marnotrawienie pieniędzy.
- My w Polsce zawsze używamy negatywnych stwierdzeń. Nie zaprzeczeniem, jesteśmy wzorcem. Jesteśmy wzorem dla innych do naśladowania, że mimo małego miasta, mimo małego budżetu, mimo niewielkich jak na Ekstraklasę możliwości finansowo – organizacyjnych, dajemy radę, potrafimy utrzymywać się na najwyższym poziomie. To duża zasługa burmistrza Niepołomnic, że miasto funkcjonuje w taki a nie inny sposób, bo nie tylko piłka nożna jest jego atrakcją. Można się od nas uczyć, jak funkcjonować inaczej niż według przyjętych negatywnych standardów. W wielu miejscach niecierpliwość, czy bałagan, rzutują na to, jak jest postrzegany klub w Polsce.
Dzięki cierpliwości wam udało się awansować do Ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej jest pan nową twarzą, więc nasuwa się pytanie, jakim jest pan trenerem? W Puszczy musicie działać przy ograniczonych możliwościach finansowych, jednak puśćmy trochę wodze fantazji. Jutro w Niepołomnicach ląduje arabski szejk, oferuje olbrzymie sumy pieniędzy, tak, że może pan kupić każdego piłkarza, którego chce. Jakby wtedy pan grał? Ma pan jakiegoś idola trenerskiego, na którym się wzoruje?
- Łatwo jest puszczać wodze fantazji i myśleć górnolotnie. Ja dotąd pracowałem jednak w klubach, w których trzeba było twardo stąpać po ziemi i tego się trzymam. Mam jedną zasadę, dobieramy sposób gry do możliwości zawodników, dostosowujemy go pod możliwości organizacyjnych klubu. Nigdy nie stawiamy nikogo pod ścianą, nie zadłużamy się. To też nas wyróżnia, właśnie fakt, że Puszcza nie ma żadnych długów. Funkcjonowanie realne jest więc dla nas kluczowe. Jeżeli pyta mnie pan o marzenia, o to co bym zrobił z nieograniczoną sumą pieniędzy, to wiadomo, że każdy trener chciałby grać w ultraofensywnym ustawieniu, strzelać dużo bramek, jak najmniej ich tracić, cieszyć kibiców efektownością gry. Do takiego stylu gry dążymy też, jeżeli chodzi o ogół piłki nożnej. Zmieniamy przepisy, dobieramy coraz atrakcyjniejsze taktyki. Na koniec dnia jednak najważniejszy jest wynik, skuteczność działań w sporcie jest zasadnicza. Mój długi staż w klubie jest też pochodną dobrych wyników, tego jak rozwijam drużynę. Jak bowiem mówiłem, wyniki są kluczowe.
Wspomniał pan, że każdy trener chce grać ofensywnie i z polotem. Na najwyższej światowej półce, są jednak trenerzy, jak na przykład Jose Mourinho czy Diego Simeone, którzy nawet mając w składzie największe gwiazdy, grają defensywnie, zachowawczo.
- Wszystko to zależy od tego jakich się posiada zawodników. W świecie piłki wszystko da się pogodzić, zbilansować sposób gry do osiąganych wyników. I ja w tym kierunku bym podążał. Jeżeli chodzi o wzorzec trenera, to najbliżej mi do Jurgena Kloppa, nawet z racji na fakt, że miałem kiedyś przyjemność pracować z jego mentorem - Wolfgangiem Frankiem. Wydaje mi się więc, że do myśli szkoleniowca Liverpoolu mi najbliżej.
Mówi pan o twardym stąpaniu po ziemi. Prezes Marek Bartoszek wspomniał w jednym z wywiadów, że wasz budżet może wynosić lekko ponad 10 mln. złotych. Taką kwotę, przy dobrych wiatrach, Lech czy Legia są w stanie przeznaczyć na jednego zawodnika. Nie czujecie się zatem za biedni na Ekstraklasę?
- W ogóle o tym nie myślę. Jakie to ma znaczenie, że Legia ma budżet na poziomie 136 mln. złotych? Boisko wszystko weryfikuje. Oczywiście w Warszawie występują potencjalnie lepsi piłkarze, zarabiający duże pieniądze. Wszystko w piłce nożnej, a w ogóle w sporcie profesjonalnym, uzależnione jest od pieniędzy. Futbol jest jednak bodajże jedyną dyscypliną zespołową, w kótrej ten słabszy, mały może się przeciwstawić wielkiemu, wykorzystując słabszy dzień przeciwnika, swoje mocne strony. Mamy więc szanse i z taką myślą będziemy się przygotowywać do meczu. Co przyniesie boisko? Zobaczymy. Faworytem na pewno nie jesteśmy, jednak będziemy się starali zaprezentować, najlepiej jak potrafimy. Wielu nas skazuje na porażkę. My mamy jednak swoje ambicje, swoje zasady funkcjonowania, zrobimy wszystko, żeby się jak najlepiej do tego meczu przygotować. Jesteśmy dobrej myśli, a co przyniesie dzień, to zobaczymy.
Odnośnie też niedzielnej rywalizacji. Najlepsze kluby w Polsce, mają w swych składach bardzo dobrych zawodników, dysponują szeroką kadrą. Wiąże się to z tym, że wielu graczy nie mieści się w podstawowej „jedenastce”. Czy strategią Puszczy na wzmocnienie zespołu jest może kontraktowanie rezerwowych Legii czy Lecha, czy może wolicie jednak poszukać kogoś młodego w trzeciej, czy czwartej lidze?
- Standard naszego funkcjonowania jest różny. Szukamy i promujemy zawodników z niższych lig. Karol Knap to zawodnik, którego wyciągnęliśmy z Karpat Krosno, a po kilku miesiącach trafił do Cracovii. Takich graczy jest więcej. Staramy się jednak pomóc też zawodnikom , którzy mieli słabszy moment w Ekstraklasowych zespołach, nie mogli się przebić. Przykładem może być Michał Rakoczy, który jest obecne jednym z bardziej wyróżniających się piłkarzy Ekstraklasy, ale też wywodzący się z Legii Jordan Majchrzak, który też ma bardzo duży potencjał.
Czy to jest to DNA Puszczy, promocja tych mniejszych?
- Tak, rozwijanie zawodników, sięganie po młodych, nieoczywistych graczy, po prostu funkcjonowanie na miarę naszych możliwości. Dzisiaj ktoś może narzekać, że jest mu trudno, bo ma 50/60 mln. złotych. Niech taka osoba pochyli się nieco, spojrzy wstecz łańcucha pokarmowego, zobaczy jak funkcjonują inni. Ja nigdy nie narzekałem, nie narzekam i nie będę narzekał. Praca trenera to wspaniała sprawa, najlepszy zawód na świecie, oprócz zawodu piłkarza oczywiście. Bycie piłkarzem znacząco przebija pracę w roli szkoleniowca. Nie powinno się zatem narzekać, tylko cieszyć się każdym dniem funkcjonowania w tej dziedzinie życia i czerpać z tego radość.
Jak pan w ogóle przekonuje piłkarzy, by zechcieli grać dla Puszczy. W samym Krakowie mamy Cracovię, Wisłę, jest niedaleko jeszcze bogata Wieczysta. Jak więc zachęcić piłkarza, by przeniósł się do siedemnastotysięcznych Niepołomnic.
- (śmiech) Mocnym argumentem jest na pewno ścieżka rozwoju, jaką proponujemy poszczególnym zawodnikom. Wiadomo, że my nie sięgamy po zawodników na których nas nie stać, którzy przekraczają nasze możliwości budżetowe. Pieniędzmi więc nikogo nie zachęcimy. Nasze mocne strony to jednak fakt, że gramy w Ekstraklasie, że możemy być dla kogoś oknem wystawowym. Piłkarze mają u nas poczucie, że się rozwijają – indywidualnie, ale też w ramach drużyny. Wymieniłem już paru piłkarzy, którzy u nas grali, ale mogę wymienić jeszcze więcej: Karol Niemczycki, Gabriel Kobylak, który jest w Legii, grał w najwyższej lidze w Radomiaku, a rozwinął się przecież u nas. Tą ścieżką rozwoju, pokazaniem młody zawodnikom, że wiele jeszcze przed nimi, a tym starszym, że nie wszystko w ich karierze jest stracone, zachęcamy właśnie do przyjścia do nas. Do tego dochodzi atmosfera w klubie, bardzo przyjazna, funkcjonowanie w klubie z poczuciem wspólnej pracy, tworzenia wspólnoty, która jest jak rodzina. To są bardzo mocne argumenty.
Traktuje pan sukcesy zawodników, którzy kiedyś grali w Puszczy, a potem robili większe kariery, jak po części swoje własne? Ogląda pan mecz chłopaka, który kilka lat temu był w Niepołomnicach i myśli sobie: to też moja zasługa, że jest tam gdzie jest?
- (śmiech) Nieee, nie jestem takim narcyzem. Czujemy po prostu jako klub, jako sztab, ogromną satysfakcję, że taki zawodnik u nas był, miał okazję się rozwinąć, zrobić postęp w swojej karierze. Mocno kibicujemy wszystkim piłkarzom, którzy kiedyś u nas grali, a teraz funkcjonują na wyższym poziomie.
Zrobił już pan z klubem bardzo wiele, wywalczył historyczny awans. Czy ma pan może jakieś marzenie związane ze swoją obecną pracą?
- Miałem przyjemność pracy z wieloma bardzo dobrymi trenerami w Polsce, nie chcę wymieniać nazwisk, bo nie chcę nikogo pominąć. Bardzo dużo nauczyłem się jako piłkarz od tych trenerów i bardzo dużo nauczyłem się już pracując w roli szkoleniowca, patrząc na ich zachowania, na ich podejście do zawodu, na sposób w jaki budowali relacje. Czerpię od nich i są dla mnie dużym wzorcem, to tak też w nawiązaniu do wcześniejszego pytania o idola trenerskiego. Nic nie stoi na przeszkodzie, bym pracował w Puszczy przez kolejne lata, ale o tym decydować będą wyniki. Mi jest bardzo dobrze w Niepołomnicach, moim współpracownikom też. Myślę, że dobrze się z nami współpracuje ludziom, dzięki którym osiągnęliśmy tak dobre wyniki. Chodzi mi o wspomnianego wcześniej burmistrza Ptaka, prezesa Bartoszka, ale też prezesa Karasińskiego, prezesa Pieprzycę. Chciałbym w ogóle podziękować z tego miejsca mojemu sztabowi. Myślę, że jeżeli wewnątrz klubu będzie panowała tak dobra atmosfera, będziemy osiągali tak dobre wyniki, to moja droga w puszczy się jeszcze nie skończyła.
Mam zatem rozumieć, że jeżeli kiedyś jakiś młody trener zapyta pana o radę o motto życiowe, to odpowie pan, ze należy doceniać to, co polskie i nie czuć się gorszym od Zachodu?
- Tak można by to ująć. Trzeba czerpać z tego, co nasze. My staramy się we wszystkim odwzorowywać rzeczy obce, może przyczyniły się do tego trudne czasy, które przeżyliśmy jako naród. W wielu aspektach życia mamy się jednak czym pochwalić, w naszej kulturze jest z czego czerpać. Oczywiście cały czas się rozwijajmy, bo świat idzie do przodu, ale ceńmy też siebie, doceniajmy to, co potrafiliśmy zrobić my, jako Polacy, my jako trenerzy, zawodnicy, kluby, dążąc do tego, by być coraz bliżej klubów zachodnich. Musimy jednak pamiętać, że we współczesnym futbolu, jak już mówiliśmy dużą rolę odgrywają pieniądze. My zrobiliśmy w Polsce gigantyczny postęp. Wybudowaliśmy ładne stadiony, ładnie opakowaliśmy naszą ligę medialnie. Zachód nam jednak ucieka, jeżeli chodzi o infrastrukturę, pracę z młodzieżą i w wielu jeszcze aspektach. Oni nam uciekają, my musimy ich gonić, jeżeli chcemy myśleć o grze w Lidze Mistrzów lub innych europejskich rozgrywkach.
Czy jeżeli Puszcza pokona w niedzielę Legię, zaprosi pan całą drużynę rywali na zwiedzanie Niepołomnic?
- Darmowe bilety na zwiedzanie zamku i Niepołomnic piłkarze Legii mają zapewnione (śmiech). A tak na poważnie trzymam za nich kciuku, by jak najdalej zaszli w europejskich pucharach. Myślę, że kibicuję nie tylko ja, ale i cała rzesza naszych kibiców. Wspieramy też oczywiście wszystkich innych pucharowiczów.
Kończąc, podejmie się pan wytypowania wyniku.
- Nieee (śmiech). Nie mam z tym dobrych wspomnień i nie znam się na tym. Kibicuję swojej drużynie i liczę na dobry rezultat.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.