Wojciech Kowalewski
fot. Marcin Szymczyk

Wojciech Kowalewski: Apeluję do liderów Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

27.02.2024 12:25

(akt. 28.02.2024 10:55)

- Apeluję do świadomości najbardziej doświadczonych zawodników. Ci, do których się zwracam, wiedzą o kogo chodzi, nie muszę wymieniać nazwisk. Liderzy powinni zgłosić się sami i wziąć odpowiedzialność za to, co się wydarzy do końca sezonu - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były bramkarz Legii Warszawa, Wojciech Kowalewski.

O rywalizacji z Molde

Norwegowie byli do pokonania. Nie wiem, na ile na zespół z Warszawy wpłynęło odejście Bartka Slisza i Ernesta Muciego, ale w Norwegii rzucił mi się w oczy brak koncentracji, zespół stracił spójność w podejmowaniu decyzji, dopiero po przerwie pokazał jakość z jesieni. Druga połowa dała nadzieję na rewanż, ale to co wydarzyło się w Warszawie wykroczyło poza wszelkie scenariusze – nawet najwięksi pesymiści nie przewidywali, że po 20 minutach będzie 0:2. Po dwumeczu pozostał niesmak, Legię było stać na więcej. Potencjał został roztrwoniony, ale mimo odejść dwóch zawodników, drużyna nie nawiązała do dyspozycji z jesieni.

Jesienią Josue miał za plecami Slisza, który ogarniał przestrzeń, z którym się dobrze komunikował, a w wywiadach budował Bartka jak mentor. Za plecami Slisz, przed oczami mający swobodę Muci – mobilny, ruchliwy, szukający przestrzeni, potrafiący utrzymać się przy piłce. Teraz tych punktów orientacyjnych zabrakło. Rozregulowana Legia wpadła na dobrze zorganizowane Molde, popełniła proste, indywidualne błędy i już jej w pucharach nie ma. Teraz musi się szybko pozbierać, odbudować mental, oczyścić i wyrzucić złe emocje.

O zimowych transferach

Do zespołu doszli Morishita i Zyba – będą wzmocnieniem, ale potrzebują czasu do adaptacji. Japończyk szybciej wkomponowuje się w zespół i coraz lepiej sobie radzi. Zyba zadebiutował w Molde, gdzie w pierwszej połowie cały zespół funkcjonował źle. Ze stanowiska komentatorskiego nie dostrzegłem rażących błędów, aktywnie starał się neutralizować rywali, może zbyt często pojawiał się w bocznych strefach boiska. Wszystko przed nim.

O Josue

Mnie przekonuje jako lider, dający drużynie jakość. Ma trudny charakter, ale w tym momencie trzeba postawić pytanie: czy w kadrze jest ktoś, kto będzie w stanie go zastąpić? Na dziś odpowiedź jest negatywna, więc należy zaakceptować to, jakim jest i wykorzystać wszystko, co najlepszego ma do zaoferowania. A ma dużo.

Początkowo mnie nie przekonywał, w tej chwili – także z Molde – potwierdził, że jest liderem, także mentalnym. Ale w takim klubie jak Legia, przy takim zainteresowaniu i stawianych celach, jeden lider to za mało. Nie chcę wyobrażać sobie Legii bez Josue, staram się znaleźć zawodników, którzy mogliby i powinni go wesprzeć. Najgorsze, co teraz może się stać w szatni, to walka o przywództwo. Wtedy przegrają wszyscy.

Apeluję do świadomości najbardziej doświadczonych zawodników – usiądźcie i ustalcie, jak zespół ma funkcjonować do końca sezonu. Jeśli kapitan nie będzie miał wsparcia pozostałych liderów – opaska będzie karą, a nie nagrodą. Osamotniony lider to najprostsza droga do rozczarowującego sezonu i do porażki. Ci, do których się zwracam, wiedzą o kogo chodzi, nie muszę wymieniać nazwisk. To nie jest moment, że trzeba kogoś wywoływać do tablicy, liderzy powinni zgłosić się sami i wziąć odpowiedzialność za to, co się wydarzy do końca sezonu.

Zapis całej rozmowy z Wojciechem Kowalewskim można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Co wiesz o bramkarzach w historii Legii

06legia-wislak33.jpg
1/14 Kto był najmłodszym bramkarzem debiutującym w Legii?

Polecamy

Komentarze (291)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.