News: Wypożyczeni: Bramki Sulley’a oraz Monety

Wypożyczeni: Podsumowanie rundy jesiennej

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

03.01.2023 08:00

(akt. 03.01.2023 00:06)

W ostatnich miesiącach wypożyczeni legioniści grali ze zmiennym szczęściem. Jedni występowali częściej, drudzy rzadziej, niektórzy zmagali się z urazami. Zapraszamy na podsumowanie każdego wypożyczonego piłkarza przez stołeczny klub.

Jordan Majchrzak (napastnik; rocznik 2004; AS Roma U-19; Primavera) – Na początku rozgrywek trenował z rezerwami Legii, zagrał 4 mecze, strzelił 1 gola i wywalczył rzut karny, a 1 września został wypożyczony do Romy (U-19) z opcją wykupu. Ma okazję czerpać z włoskiej piłki coś dla siebie, np. taktykę, na którą zwracana jest tam spora uwaga. Uczy się też mądrzejszego poruszania po boisku, oswaja z szybszym graniem. Gdyby po sezonie wrócił do Warszawy, to na pewno z dużo większym doświadczeniem, obyciem z futbolem w innym kraju.

Jedyny minus, to fakt, iż jesienią grał bardzo mało (24 minuty), ale po części można się było tego spodziewać. Najpierw 18-latek musiał się zaaklimatyzować, poznać język, drużynę, przyzwyczaić do pogody, a także podowiadywać paru rzeczy w klubie. Dołączył do zespołu w trakcie sezonu, po 3 meczach. Potem Włosi zagrali jeszcze 9 spotkań, a wypożyczony piłkarz Legii za każdym razem był na ławce, wystąpił łącznie 3 razy i dał pozytywne sygnały.

Napastnik ciężko pracuje, daje z siebie 100 procent na zajęciach. Dostaje szanse w sparingach, pokazuje, że warto na niego stawiać. W grudniu wykazał się w meczach kontrolnych z Realem Madryt (2:6; 45 minut; asysta drugiego stopnia), Rapidem Wiedeń (6:2; 45 minut; 1 gol, 2 asysty) i Casertaną z Serie D (2:3; 45 minut). Co więcej, po świętach Bożego Narodzenia zaczął ćwiczyć z "jedynką" i zagrał w dwóch spotkaniach towarzyskich – z Viterbese (3:1) i kolegami z Primavery (2:1; 2 bramki).

W drugiej części sezonu Romę U-19 czeka sporo meczów, a snajper będzie dążył do tego, by występować jak najczęściej.

Jordan Majchrzak

Joel Abu Hanna (stoper/lewy obrońca; rocznik 1998; Lechia Gdańsk; Ekstraklasa) – Zaczął sezon w Legii, zagrał na wyjeździe z Cracovią (0:3), a w końcówce sierpnia przeniósł się do Gdańska, gdzie natrafił na Tomasza Kaczmarka, z którym współpracował w przeszłości, w Fortunie Koeln. Zadebiutował już przy pierwszej możliwej okazji, czyli domowej rywalizacji z Lechem Poznań (0:3; 68 minut), ale po tym meczu 38-letni trener został zwolniony, a Abu Hanna usiadł na ławce, z kolei na spotkanie z Jagiellonią znalazł się poza kadrą (zatrucie).

Miał lepszy moment w październiku, gdyż wystąpił 3 razy z rzędu (2 w lidze, 1 w PP; od 1. do 90. minuty), później dostał szansę w końcówce ze Stalą Mielec, lecz na początku listopada dopadł go pech. Okazało się, że doznał urazu mięśniowego na starcie meczu z... Legią w Pucharze Polski, co sprawiło, że do końca roku nie pojawił się na boisku.

Gdy grał, to na ogół prezentował się poprawnie, nie popełniał większych błędów, miał trochę udanych interwencji, jak np. z Cracovią (1:0), gdy w 2. minucie znalazł się przed linią bramkową i odbił futbolówkę do boku po strzale Jakuba Myszora (z 12. metra na dalszy słupek). W minionej rundzie ligowej miał 212 podań (188 celnych; 80 do przodu; 1 kluczowe), wygrał 16 z 34 pojedynków, plus 7 z 20 w powietrzu, poza tym 6-krotnie odbierał piłkę (2 razy udanie). W te statystyki wlicza się także 1 spotkanie w barwach Legii z początku rozgrywek.

Joel Abu Hanna

Bartłomiej Ciepiela (środkowy pomocnik; rocznik 2001; Stal Mielec; Ekstraklasa) – Miał być podstawowym piłkarzem, młodzieżowcem, bardzo dobrze wyglądał w sparingach przed sezonem. Znalazł się w wyjściowym składzie na mecz 1. kolejki z Lechem w Poznaniu (2:0), nieźle zaprezentował się w pierwszej połowie (po jego podaniu Maciej Domański trafił w słupek), ale tuż po przerwie opuścił boisko z powodu kontuzji. Doznał złamania piątej kości śródstopia.

Do rywalizacji wrócił w końcówce jesieni, otrzymał krótkie szanse po wejściach z ławki w trzech ostatnich spotkaniach. Solidnie wykorzystał czas spędzony na boisku, zwłaszcza przeciwko Zagłębiu Lubin (3:0), gdyż miał asystę przy bramce ustalającej wynik. Pokazał się do gry, dzięki czemu dostał piłkę w pole karne (od Domańskiego) i sprytnie wycofał na 16. metr, do Pawła Żyry, który skutecznie uderzył w lewy, górny róg.

Jesienią miał 22 podania (15 celnych; 8 do przodu; 4 kluczowe), 8 pojedynków (2 wygrane), plus 2 w powietrzu (0 wygranych), 1 faul, 2 odbiory (2 udane).

Bartłomiej Ciepiela

Gabriel Kobylak (bramkarz; rocznik 2002; Radomiak Radom; Ekstraklasa) – Lepiej być nie mogło, gdyż do składu wskoczył z marszu, w treningach zapracował na to, by być numerem jeden. Oprócz tego, że w trakcie rundy opuścił trzy spotkania z rzędu, co było spowodowane chwilowym powrotem Filipa Majchrowicza (potem został wypożyczony do Pafos FC), to jesienią występował niemalże cały czas. – Nie wiem, czy ktoś się spodziewał, że przejdę do Radomiaka i od razu zostanę podstawowym bramkarzem. Regularna gra, poza kilkoma meczami, w których nie wystąpiłem, to duży plus – mówił 20-latek, który wspominał, że musi troszkę poprawić przedpole.

Młodzieżowiec ma za sobą naprawdę udaną rundę. Jedyne złe wspomnienie, patrząc stricte na jego postawę, to rywalizacja z Wartą. – Nie ma co ukrywać, że ten występ negatywnie utkwił w pamięci. Popełniłem błąd indywidualny, który przytrafia się raz na jakiś czas. W tej sytuacji nic mi nie przeszkodziło – ani murawa, ani mgła. Dobrze widziałem piłkę, która nie odbiła się jakoś źle. Chciałem nieco uspokoić grę, bo widziałem, że koledzy są zmęczeni. Wybrałem jednak nieodpowiedni moment na przyjęcie, bo futbolówka leciała w bramkę – opowiadał Kobylak, który wyczyścił głowę, dostał kolejną szansę, wyszedł na Widzew (3:1) i odpłacił się dobrym spotkaniem, prawdopodobnie najlepszym w całej rundzie.

Jesienią 3-krotnie zagrał na zero z tyłu (2 w lidze, 1 w Pucharze Polski). – Wiadomo, że chciałbym zachować nieco więcej czystych kont, lecz nie mam do siebie większych zarzutów za stracone gole. Oczywiście, zawsze można zrobić coś więcej, ale przy takich uderzeniach było o to niełatwo. Chodzi mi np. o przepuszczone strzały w meczach z Miedzią Legnica, czy Stalą Mielec, nie wspominając o pierwszej bramce dla Rakowa. (…) Zdaję sobie sprawę, że zdarzały się złe zagrania, jak np. w Gliwicach, gdzie piłka mi odskoczyła, lecz nie padła z tego bramka dla Piasta. Ale patrząc całościowo, to większych pomyłek, poza meczem z Wartą, nie miałem – opowiadał golkiper, który czuje się mocny na linii i w grze nogami.

Poza Widzewem, najmocniej w pamięci utkwiły mu spotkania na Legii i Lechu. Mimo że w Warszawie i Poznaniu jego zespół przegrywał po 0:1, to on pokazywał się z dobrej strony, kilka razy nieźle interweniował. – Mam odczucie, że im więcej kibiców, tym gra mi się lepiej. Lubię mecze z presją, wieloma fanami, tumultem, który sprawia, że nie słychać, co podpowiada kolega, który stoi 10 metrów od ciebie – tak, jak to miało miejsce przy Łazienkowskiej. Fajne uczucie – wyjaśnił zawodnik z rocznika 2002.

Uważam, że już jestem gotowy na ekstraklasę, na Legię, ale decyzję muszą podjąć trenerzy, dyrektor. To zależy i od nich, i wiadomo, że ode mnie, od mojej dyspozycji. Jak wrócę do Warszawy, to zrobię wszystko, żeby wygrać rywalizację i zostać numerem jeden, lecz na razie się na tym nie skupiam, bo chcę zagrać jak najlepszą wiosnę w Radomiaku – dodał Kobylak.

Gabriel Kobylak

Ramil Mustafajew (skrzydłowy; rocznik 2003; Stal Rzeszów; I liga) – W czerwcu wziął udział w zgrupowaniu "jedynki", a potem tymczasowo przeszedł do Stali Rzeszów, czyli klubu, do którego trafił z Legii. – Złapałem doświadczenie – tym razem nie w II, a w I lidze, gdzie jest jeszcze wyższy poziom. Pod okiem trenera przygotowania motorycznego, Zbigniewa Dąbka, poprawiłem się fizycznie, co bardzo mi pomogło – tłumaczył 19-latek, który jesienią był głównie zmiennikiem, co po części mogło być spowodowane tym, że gdy dołączył do drużyny, to ta miała za sobą prawie miesiąc gry na zapleczu ekstraklasy.

Wystąpił 10 razy (8-krotnie wchodził z ławki). W I rundzie Pucharu Polski z Koroną Kielce (3:3pd. 6:7pk.) wywalczył rzut karny, a "jedenastkę" na bramkę zamienił Piotr Głowacki. Opuścił końcówkę rundy (2 spotkania), gdyż doznał kontuzji (I stopień naderwania mięśnia czworogłowego uda). – Wiadomo, że jesienią mogłem zagrać więcej minut i na to liczyłem, ale nie ma co się załamywać. Trzeba dalej robić swoje, mocno popracować w okresie przygotowawczym, postarać się wywalczyć skład – mówił Mustafajew, którego w pierwszej części sezonu ustawiano na lewym skrzydle.

Cele indywidualne na wiosnę? Nie mam żadnych planów, jeśli chodzi o liczbę goli, asyst. Najważniejsze będzie po prostu to, by zagrać jak najwięcej minut w I lidze, wrócić do Warszawy z większym doświadczeniem. Chciałbym zadebiutować w barwach "Wojskowych". Mam nadzieję, że się to uda, a wtedy będę dążył do tego, by utrzymać się w kadrze Legii. Wierzę, że przekonam do siebie sztab szkoleniowy, ale wszystko wyjdzie w praniu, w treningach – opowiadał zawodnik, który jest zadziorny, walczy do końca, dobrze czuje się szybkościowo, wydolnościowo, nieźle radzi sobie w grze 1 na 1 w ofensywie, w dryblingu. Jeśli chodzi o mankamenty, to chciałby trochę podszlifować wykończenie i słabszą, lewą nogę.

Igor Strzałek Josue Pesqueira Ramil Mustafajew

Patryk Pierzak (środkowy pomocnik; rocznik 2003; Górnik Łęczna, I liga) – Znalazł się w kadrze Legii na czerwcowy obóz w Austrii, a w jego trakcie przeniósł się tymczasowo do klubu z Łęcznej. Ma za sobą progresywną jesień. Z początku pełnił rolę zmiennika, a w końcówce rundy zaczął regularnie występować w podstawowej jedenastce.

Byłem przygotowany na to, że muszę pokazać trenerowi na co mnie stać, udowodnić, że jestem w stanie grać w wyjściowym składzie I-ligowca. Wiedziałem, że to nie będzie wyglądało tak, że pojawię się na obozie, zagram w 2-3 sparingach i szkoleniowiec od razu wystawi mnie w pierwszej jedenastce. Zdawałem sobie sprawę, że to proces. Dostawałem 15-30 minut, zdarzyło się, że całą połowę. Potem zagrałem 75 minut w meczu z Arką. I stopniowo grałem coraz więcej. Fajnie, że dołożyłem dwie asysty do występów w większym wymiarze czasowym. To pozytywny impuls na kolejną rundę. W jednej z akcji byłem blisko zdobycia bramki – gol co prawda padł, ale został uznany jako samobójczy, bo golkiper Puszczy Niepołomice interweniował tak, że piłka odbiła się od obrońcy i wpadła do siatki. (…) Czułem dumę, że wytrwałem moment, w którym musiałem pokazać trenerowi, że jestem w stanie pomóc od pierwszej minuty. I na koniec rundy udało się wystąpić w 5 takich spotkaniach – mówił 19-latek.

Gdy Pierzak był na boisku, to wyróżniały go m.in. celne zagrania i gra na małej przestrzeni. W meczu z Wisłą w Krakowie wyprowadził kontrę, po której padła bramka. Mógł mieć jeszcze kilka asyst więcej, zwłaszcza wtedy, gdy po jego podaniach Wiktor Łychowydko główkował w poprzeczkę, a Serhij Krykun uderzył (po rykoszecie) w słupek.

Rozwinął się jako zawodnik. – Gdy trener przestawił mnie na bok pomocy, to mam za sobą bardzo doświadczonego Damiana Zbozienia, od którego czerpię, jak tylko mogę. "Zboziu" mnie ustawia, cały czas podpowiada, rozmawia ze mną w szatni, mówi, jak mam grać. Gdy wychodziłem np. na spotkanie z Piastem, bodajże na Holubka, to tłumaczył, żebym nie oddawał tak często piłek z tzw. pierwszej, żebym wziął na siebie, zastawił się. Wdrażałem to w mecz i naprawdę wychodziło. Zauważyłem, że słuchając się piłkarza z większym doświadczeniem, jestem w stanie wyjść na tym bardzo na plus – opowiadał "Pierzu".

Jeśli chodzi o zadania defensywne, to odpowiada głównie za bok pomocy. – Gdy są akcje, to często schodzę między linie i otwieram granie "Zboziowi" w bocznym sektorze. Mogę zrobić mu ruch za linię obrony, czy wspomóc go grą w środku. W Górniku wiedzą, że wcześniej występowałem na ogół jako środkowy pomocnik, a to dla mnie woda na młyn, że mogę zejść do środka, dostać piłkę od stopera przez dwie linie, odwrócić się, zagrać prostopadle, zejść trochę niżej do gry kombinacyjnej, czy uzupełnić atak, jak zawodnik z "dziewiątki" zejdzie na bok. Nie jestem typowo przyspawany do boku, tylko raczej staram się być dużo częściej w środku niż typowy skrzydłowy – wyjaśniał Pierzak.

Mam za sobą rundę na plus, jeśli chodzi o oswajanie się z piłką seniorską, co było moim priorytetem na ten sezon. Zostało mi jeszcze pół roku wypożyczenia. Powoli zaczynam się adaptować, przyzwyczajać do szybkości gry, obciążeń. Do Legii wrócę na pewno z większym doświadczeniem i będę działał dalej, by walczyć o miejsce w pierwszej drużynie – dodał zawodnik z rocznika 2003.

Patryk Pierzak

Maciej Kikolski (bramkarz; rocznik 2004; Pogoń Siedlce; II liga) – Chciał pójść na wypożyczenie w letnim okresie przygotowawczym, na przełomie czerwca i lipca. Oferty z klubów ze szczebla centralnego miał już na początku 2022 roku, w zimę, ale razem z rodzicami i agencją zdecydowali, że przepracuje wiosnę w Legii, by spokojnie zdać maturę, a potem myśleć o transferze czasowym. – Jak zdałem, stanęliśmy wspólnie przed wyborem, co dalej. Najpierw był pomysł przejścia do Chojniczanki, w której byłem, brałem czynny udział w treningach i sparingach, jednak zaszły pewne okoliczności, które sprawiły, że warto było wdrożyć inne rozwiązanie. Na chwilę wrócić do Warszawy. Do gry weszła Pogoń Siedlce, kluby się porozumiały, skorzystałem z tego i zbieram doświadczenie na poziomie centralnym. Trafiłem w dobre miejsce i cieszę się, że ostatecznie tak to się latem skończyło – tłumaczył 18-latek.

Wskoczył do składu z marszu, bronił regularnie (opuścił 2 ligowe mecze, plus 4 w PP; był na ławce), lecz na starcie czegoś zabrakło, m.in. czystych kont. – Na początku rundy miałem momenty lepsze i troszkę gorsze. Nie mówię, że było to złe wejście w sezon, ale brakowało mi interwencji z kategorii "wow", które prezentowałem już później w końcówce rundy, gdy mogłem pokazać siebie, pomóc zespołowi. Cały czas robiłem swoje na treningach, w meczach, a potem mogłem spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że dałem z siebie 100 procent. To napędzało mnie do tego, żeby się nie załamywać w słabszych chwilach. Trzy czyste konta z rzędu to niezłe podsumowanie rundy, fajnie interweniowałem z Polonią Warszawa czy rezerwami Zagłębia Lubin. O to chodzi – by grać tak, jak w trzech ostatnich meczach, mówię zarówno o sobie, jak i całej drużynie. Wiosną będę wymagał od siebie jeszcze więcej – wyjaśnił Kikolski, który nieźle radzi sobie przy rzutach karnych, na przedpolu, w sytuacjach 1 na 1, zależy mu na tym, by jeszcze bardziej poprawić grę nogami.

Maciej Kikolski

Kacper Imiołek (lewy wahadłowy; rocznik 2003; Pogoń Grodzisk Mazowiecki; III liga) – Zaczął rozgrywki od bycia zmiennikiem, ale w 4. kolejce wywalczył miejsce w wyjściowym składzie, którego nie oddał aż do końca jesieni.

Młodzieżowiec ma za sobą udaną rundę, pierwszą w seniorskim futbolu. Dobrze radził sobie w defensywie – odbierał piłkę, zatrzymywał rywali, doskakiwał do nich, przecinał podania, wygrywał pojedynki (również główkowe). Chętnie podłączał się do ofensywy, zbiegał na prostopadłe zagrania z głębi pola, dośrodkowywał, w końcówce pierwszej części sezonu często wykonywał stałe fragmenty. Dawał też możliwości przy zamykaniu akcji poprzez pojawianie się w lewym sektorze "szesnastki".

Uważam, że za tę rundę mogę przypisać sobie duży plus ze względu na liczbę rozegranych minut w spotkaniach oraz ich jakość. Minus? Brakowało kilku liczb, by jesień okazała się dla mnie naprawdę dobra – z jednym golem i dwoma asystami czuję lekki niedosyt. Moja pewność siebie bardzo wzrosła, co uważam teraz za mocną stronę, bo możliwe, że kiedyś mi tego brakowało. Obecnie jestem trochę innym zawodnikiem. To wypożyczenie dobrze mi służy i mam nadzieję, iż wiosna będzie dla mnie tak samo udana. Cel na najbliższe miesiące to awans z Pogonią do II ligi i pokazywanie się z jak najlepszej strony na boisku – mówił "Imioł".

Kacper Imiołek, Jasurbek Yaxshiboyev

Statystyki wypożyczonych legionistów w pierwszej części sezonu 2022/2023:

  • Jordan Majchrzak – 3 mecze w Primaverze, 24 minuty + 4 spotkania w III lidze (Legia II), 1 gol, 1 wywalczony rzut karny, 138 minut
  • Joel Abu Hanna – 6 meczów (4 w lidze, 2 w Pucharze Polski), 355 minut + 1 spotkanie w Legii, 90 minut
  • Bartłomiej Ciepiela – 4 mecze w PKO Ekstraklasie, 1 asysta, 77 minut
  • Gabriel Kobylak – 14 meczów (13 w PKO Ekstraklasie, 1 w Pucharze Polski), 3 czyste konta, 3 żółte kartki, 1290 minut
  • Ramil Mustafajew – 10 meczów (9 w I lidze, 1 w PP), 1 wywalczony rzut karny, 1 żółta kartka, 263 minuty
  • Patryk Pierzak – 20 meczów (17 w I lidze, 3 w PP), 2 asysty, 1 udział przy golu, 3 żółte kartki, 667 minut
  • Maciej Kikolski – 17 meczów w II lidze, 4 czyste konta, 1 żółta kartka, 1530 minut
  • Kacper Imiołek – 17 meczów w III lidze, 1 gol, 2 asysty, 1 wywalczony rzut karny, 2 asysty drugiego stopnia, 3 żółte kartki, 1337 minut

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.