News: Z obozu rywala - Jagiellonia Białystok

Z obozu rywala - Jagiellonia Białystok

Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

27.02.2018 10:30

(akt. 04.01.2019 13:40)

Trzy dni po meczu w Krakowie, legionistów czeka pierwszy poważny sprawdzian w 2018 roku. Do Warszawy przyjeżdża Jagiellonia Białystok, która jako jedyna ligowa drużyna zdobyła komplet punktów w bieżącym roku. Dzięki temu, a także remisowi Legii z Cracovią, „Jaga” została liderem po poprzedniej kolejce. Klub z Podlasia pokazuje tym samym, że śmiało można nazywać go już czołowym polskim zespołem.

W poprzednim sezonie Jagiellonia została wicemistrzem Polski, co było największym sukcesem w historii klubu. Białostocka ekipa zakończyła rozgrywki na podium po raz drugi w ciągu dwóch lat, ponieważ w sezonie 2014/15 drużyna z Podlasia cieszyła się ze zdobycia brązowych medali. Oba wymienione sukcesy miały miejsce pod wodzą Michała Probierza (w rozgrywkach 2014/15 charyzmatyczny trener przejął stery w drugiej części sezonu), dlatego też fanów „Jagi” mogła zmartwić informacja o rozstaniu Probierza z ich ukochanym klubem. Zastanawiano się, czy drużyna bez swojego przywódcy będzie w stanie znów liczyć się w walce o czołowe lokaty. Jeszcze większe wątpliwości można było mieć po ogłoszeniu nowego szkoleniowca. Na początku przygotowań do bieżącego sezonu trenerem Jagiellonii został Ireneusz Mamrot. 47-latek całą swoją trenerską karierę spędził w Chrobrym Głogów, a praca w Białymstoku miała być jego pierwszą na najwyższym szczeblu. Zagadką było, jak szkoleniowiec poradzi sobie z presją pracy w ekstraklasie. Zadanie utrudniał fakt, że zmieniał on uznaną postać w klubie, darzoną wielką sympatią, jaką w Białymstoku niewątpliwie jest Probierz. Jak się okazało, obawy co poniektórych do Mamrota okazały się zupełnie niepotrzebne. Trener urodzony w Trzebnicy poukładał klocki w taki sposób, że „Jagę” ponownie trzeba rozpatrywać jako jednego z kandydatów do zdobycia tytułu mistrzowskiego, a przynajmniej do zajęcia miejsca premiowanego awansem do europejskich pucharów.


Zanim jednak białostoczanie zaczęli cieszyć kibiców swoją dobrą grą, przyszedł wielki blamaż na początku sezonu. Jagiellonia już w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy musiała pożegnać się z tymi rozgrywkami po tym, jak lepsza w dwumeczu okazała się azerska Qabala. W dodatku, „Jaga” także szybko odpadła z Pucharu Polski, bo już w 1/16 finału. Jako małe usprawiedliwienie można traktować fakt, iż białostoczanom przyszło mierzyć się z ekstraklasowym zespołem, Zagłębiem Lubin. Po rozczarowaniach w dwóch pucharach – krajowym i międzynarodowym – Jagiellonii pozostała walka na jednym, ligowym froncie.


W ekstraklasie „Jadze” od samego początku zaczęło się wieść zdecydowanie lepiej. Po pierwszych trzech kolejkach podopiecznym Mamrota udało się uzbierać dziewięć punktów. Podlaska ekipa wpadkę zaliczyła dopiero w 4. kolejce, kiedy przegrała 1:3 z Sandecją Nowy Sącz, dając rywalom powód do świętowania historycznego, bo pierwszego, zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej. Następnie, aż do zimowej przerwy, białostoczanie grali w kratkę, potrafili wygrać z Legią czy rozgromić 5:1 Koronę Kielce, ale zdarzyła się im także porażka 1:4 z Arką Gdynia czy przegrana na koniec roku ze Śląskiem Wrocław. Trzecie miejsce na koniec rundy można było jednak uznać za dobry, a nawet bardzo dobry wynik Jagiellonii. Wtorkowy rywal legionistów swoją ligową pozycją pokazał, że poprzednie udane sezony (nie licząc rozgrywek 15/16, w których „Jaga” znalazła się w grupie spadkowej) nie były przypadkowe, a drużynę z Białegostoku można zaliczać do grona czołowych polskich zespołów.


W zimowym oknie transferowym „Jaga” doznała dwóch poważnych osłabień składu. Z drużyny odszedł Piotr Tomasik, który zasilił szeregi Lecha Poznań, a także Fedor Cernych. Strzelec zwycięskiego gola przeciwko Legii w rundzie jesiennej, związał się kontraktem z rosyjskim Dynamem Moskwa. Pozostałe ubytki w kadrze, to gracze drugiego lub nawet trzeciego szeregu. W Jagiellonii nie będą już występować: Dmytro Chomczenowskyj (odszedł do Urala), Ziggy Gordon (Pogoń Siedlce), Łukasz Sekulski (SKA Chabarowsk) i Damian Węglarz (Wigry Suwałki). Białostoczan zasilili natomiast Jakub Wójcicki, Bodvar Bodvarsson, Roman Bezjak i Dejan Lazarević, a z wypożyczenia do FC ViOn Zlate Moravce wrócił Dawid Szymonowicz. Patrząc na transfery zwłaszcza dwójki Bezjak i Lazarević wydaje się, że klubowi włodarze rozsądnie wypełnili lukę po sprzedanym Cernychu. Napastnik Bezjak zdołał jedenastokrotnie zagrać na poziomie Bundesligi w barwach Darmstadt, ale dla niemieckiej drużyny nie udało mu się strzelić ani jednego gola. Znacznie lepiej atakującemu szło w barwach słoweńskiej NK Celje, bułgarskiego Łudogorca i chorwackiej HNK Rijeki. Dla każdej z tych ekip Bezjak zdobył dwucyfrową liczbę bramek. Lazarević z kolei to pomocnik, który większość kariery spędził we Włoszech, reprezentując barwy Torino, Modeny czy Chievo Verona. Przez ostatnie pół roku pozostawał bez klubu, dlatego w Białymstoku będzie próbować odbudować swoją markę. Na razie jednak musi walczyć o wyjściowy skład, ponieważ jest zmiennikiem najskuteczniejszego strzelca „Jagi” w bieżącym sezonie, Arvydasa Novikovasa.


Litwin pozostaje najlepszym snajperem „Jagi” pomimo tego, iż strzelił tylko pięć goli w lidze. Odpowiedzialność za zdobywanie bramek rozkłada się równomiernie na całą drużynę. To właśnie kolektyw jest największą siłą Jagiellonii. Przechodząc natomiast do indywidualności, zdecydowanie czołową postacią jest Taras Romanczuk. Ukrainiec rządzi w środku pola, po jego odbiorze piłki w centralnej części boiska, „Jaga” przeprowadziła akcję na 2:1 w piątkowym starciu przeciwko Lechii Gdańsk (Jagiellonia wygrała ostatecznie 4:1). Pomocnik niedawno otrzymał polskie obywatelstwo, a spora część kibiców i dziennikarzy naciska Adama Nawałkę, aby ten powołał Romanczuka do reprezentacji Polski. Nie wiadomo, czy selekcjoner zdoła przekonać się do tego pomysłu, ale być może przy najbliższych powołaniach spojrzy łaskawym okiem na innego gracza białostoczan, Przemysława Frankowskiego. Skrzydłowy został już bowiem powołany na listopadowe zgrupowanie, ale nie udało mu się zadebiutować w biało-czerwonych barwach. Jeżeli nadal będzie utrzymać wysoką formę, być może ta sztuka uda mu się już w marcu. W dobrej dyspozycji znajduje się także Łukasz Burliga, który ostatnio przechodził ciężki okres w życiu osobistym. Obecnie, dzięki jego udanym występom, Mamrot nie musi martwić się o obsadę prawej obrony. Z lewej strony defensywny natomiast, sprzedanego Tomasika skutecznie zastępuje Guilherme. Za plecami napastnika wiele dobrego robi Martin Pospisil, ale pozycja najbardziej wysuniętego atakującego może przysporzyć szkoleniowca białostoczan o ból głowy. Bezjak, choć grał w spotkaniach przeciwko Piastowi Gliwice (2:0, Bezjak wszedł z ławki) i Cracovii (1:0), dopiero w konfrontacji z Lechią zaliczył pierwsze trafienie w ekstraklasie. Przy okazji występu z gdańszczanami, nabawił się jednak drobnego urazu, który może wykluczyć go ze spotkania przy Łazienkowskiej. Jeżeli słoweński napastnik nie zagra w Warszawie, prawdopodobnie zastąpi go Karol Świderski, który również strzelił gola w piątkowym starciu. Coraz większe wątpliwości budzi z kolei postawa Cilliana Sheridana. Irlandczyk w poprzednim sezonie zdobył osiem bramek w rundzie wiosennej, ale w obecnym zatracił gdzieś skuteczność i zaliczył tylko cztery trafienia, w tym trzy na początku rozgrywek. Kto wie, może rosły napastnik dostanie jednak szansę gry, gdyby uraz uniemożliwił występ Bezjakowi. Jedno jest pewne – przeciwko Legii nie wystąpi Bartosz Kwiecień, który nabawił się kontuzji na początku bieżącej rundy.


- Choć Legia w Krakowie miała dużo większe posiadanie piłki, to nie dało się tego odczuć. Gdy przeciwnik gra blisko i agresywnie, to każdej drużynie jest niełatwo, tym bardziej, że warunki do gry są trudne. My gramy jednak trochę inaczej, ale też mamy swój pomysł. Ważnym aspektem będzie to, abyśmy potrafili grać piłką i się przy niej utrzymywać. Tak będziemy chcieli zagrać we wtorek. – powiedział na konferencji przedmeczowej Mamrot. Ze słów szkoleniowca wynika, że „Jaga” będzie chciała zaprezentować zupełnie inny styl od ostatniego przeciwnika „Wojskowych”, Cracovii. Na pewno 47-latek dysponuje odpowiednimi zawodnikami do utrzymywania się przy piłce i stwarzania sobie okazji strzeleckich „z gry”, a nie stałych fragmentów, na które liczył krakowski klub. W końcu Jagiellonia jako jedyny ekstraklasowy zespół, w 2018 roku sięgnęła po komplet „oczek”, wygrywając wszystkie trzy mecze. Lider tabeli przyjeżdża więc do Warszawy w szampańskich nastrojach. Miejmy nadzieję, że legioniści utemperują nieco gości z Białegostoku i Legia ponownie znajdzie się na pierwszy miejscu w tabeli. 

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.