Z obozu rywala - Śląsk Wrocław
21.11.2015 11:40
Tadeusz Pawłowski jako szkoleniowiec nie zwyciężył jeszcze z Legią. Jednakże to nie jest jedyny problem byłego reprezentanta Polski. Wrocławianie na obcych boiskach w lidze nie wygrali od trzech miesięcy. Na domiar złego komplet punktów ostatnio uzyskali w 8. kolejce Ekstraklasy, kiedy podejmowali u siebie Jagiellonię Białystok (3:1). Przed przerwą na mecze kadry, opiekun śląskiej drużyny poprowadził swoich podopiecznych po raz setny z ławki trenerskiej. Wspomniany jubileusz nie okazał się dla niego jednak szczęśliwy, ponieważ jego zespół przegrał z Cracovią 1:4. – Faktycznie nie zwyciężyłem jeszcze z „Wojskowymi”, ale jako trener. Bo jako piłkarz wygrywałem, także przy Łazienkowskiej. Kiedyś z Zagłębiem Wałbrzych nawet 3:0. To był ostatni mecz sezonu. Stołeczny klub szykował imprezę, miał zostać wicemistrzem Polski. A tu bach, porażka i przez nas spadli na trzecie miejsce. A to była Legia z Ćmikiewiczem, Deyną i Gadochą. A więc proszę się nie martwić, mam też bardzo fajne wspomnienia – powiedział w poniedziałkowym Przeglądzie Sportowym trener zielono-biało-czerwonych.
Mimo że władze Śląska udzieliły poparcia Pawłowskiemu, jego posada wciąż wisi na włosku. Działaczom nie podoba się gra piłkarzy i efekty pracy szkoleniowca. Przed trenerem zostało więc postawione ultimatum - w ciągu dwóch najbliższych meczów gra drużyny musi się zmienić i Śląsk ma zacząć zdobywać punkty. W sztabie wrocławian już doszło do kilku zmian. Nowym asystentem stał się wieloletni piłkarz zielono-biało-czerwonych – Dariusz Sztylka. - Dla mnie to świetna sprawa, że mam możliwość pracy z piłkarzami w ekstraklasie. Pierwszy raz na takim poziomie rozgrywek występuję w roli po drugiej stronie, więc przyjmuję to jako ogromną szansę do nauki – powiedział nowy pracownik klubu. - Wierzę, że uda nam się podnieść i osiągnąć sukcesy w tym sezonie. Widzę, jaki potencjał mają ci gracze, jak teraz pracują na treningach. To tylko kwestia czasu, aż wrócimy na należne nam miejsce. Jakościowo mamy świetną drużynę, a ona musi uwierzyć po prostu w swoje możliwości.
Od poniedziałku ze Śląskiem pracuje również Grzegorz Kowalski, chociaż oficjalnie dopiero w czwartek potwierdzono tę informację. Został drugim trenerem drużyny. Nie wiadomo więc, co w takim przypadku stanie się z obecnymi współpracownikami Pawłowskiego, czyli z Pawłem Barylskim (II trener) i Łukaszem Czajką (asystent). Niewykluczone jest też, iż przy kolejnych niepowodzeniach zespołu, Kowalski zastąpi na stanowisku obecnego mentora wrocławian. To realny wariant, tym bardziej że dolnośląski klub nie ma wielkich możliwości finansowych, aby zatrudnić bardziej znanych szkoleniowców, z którymi trzeba podpisać lukratywny kontrakt.
Chociaż Śląsk pogrążony jest ostatnio w kryzysie, nikt nie zamierza składać broni jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. - Nie wolno się bać Legii. Nie możemy pojechać do Warszawy ze sraczką w spodniach. Fajnie przepracowaliśmy przerwę na reprezentację i mam nadzieję, że efekty zobaczymy w stolicy. Jestem życiowym optymistą i w sobotę chciałbym się cieszyć dobrą grą mojej drużyny. Gdybym powiedział, że jedziemy wygrać 3:0, to wzięto by mnie za wariata. Ale wierzę, że zagramy przyzwoicie, a nagrodą będzie korzystny wynik – mówił Pawłowski w Super Expressie. Trenerowi wrocławian wtórował mu jego asystent. - Legia to personalnie, organizacyjnie i finansowo najmocniejszy zespół w Ekstraklasie. Mamy jednak swoje atuty, które będziemy chcieli zaprezentować. Zawodnicy wierzą, że do Warszawy jedziemy powalczyć jak równy z równym. Jako piłkarz nigdy nie przegrałem w stolicy. Mam nadzieję, że moja passa zostanie przedłużona także w roli trenera.
Na konferencji prasowej trener Pawłowski przed meczem z Legią odniósł się również do swojej wspólnej przeszłości ze szkoleniowcem warszawskiej Legii Stanisławem Czerczesowem. - Oczywiście, że pamiętam go z występów w Austrii. Nie wiem nawet czy nie występował w jednej drużynie razem z moim synem. To jednak będzie nasze pierwsze bliższe spotkanie, bo gdy grał w Austrii, to ja już skończyłem piłkarską karierę. Czekam więc na tę okazję, by trochę porozmawiać i wymienić poglądy. To miły akcent sobotniego meczu – powiedział opiekun zielono-biało-czerwonych.
W Warszawie na pewno nie wystąpi Michał Bartkowiak. Pomocnik, który został uznany najlepszym graczem swojej drużyny w meczu przeciwko Cracovii, doznał kontuzji w spotkaniu reprezentacji Polski juniorów z Cyprem. Piłkarz przez sześć miesięcy jako 15-latek był zawodnikiem Akademii Legii. Zawodnik jednak nie czuł się komfortowo w stolicy, ponieważ, jak sam później mówił, mieszkał za daleko od domu. Gracz Śląska narzekał również, iż podczas krótkiego pobytu przy Łazienkowskiej często doskwierały mu bóle stawowe. Twierdził, że taki stan rzeczy utrzymywał się, ponieważ młodzi legioniści często trenowali na sztucznej nawierzchni. Do końca roku nie zobaczymy na boisku Mateusza Machaja. Natomiast do dyspozycji trenera Pawłowskiego powinien za to być Kamil Dankowski. W ostatni weekend obrońca narzekał trochę na problemy żołądkowe.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.