Zapis spotkania zarządu z kibicami cz.1
29.05.2010 11:25
Kibic - Czy my na nowym stadionie będziemy traktowani jako kibice czy jako klienci? Czy będą prowadzone dalej rozmowy z SKLW czy zostały definitywnie zerwane?
Paweł Kosmala - Musimy rozmawiać ze sobą szczerze. Jesteście kibicami i będziecie traktowani jak kibice. Ale jednocześnie jesteście klientami w tym znaczeniu, że płacicie za bilety i stanowicie jakąś część przychodów klubu. Nie ma co stawiać więc słów kibic i klient w takiej kontrze. W tej chwili kibic ma zabarwienie pozytywne, a klient negatywne. Klient to nie jest coś zdrożnego, będąc klientem w sklepie żądamy dobrej obsługi i szacunku. Czytam na stronach internetowych, że właścicielom zależy na klientach, a nie na kibicach. Gdybyśmy tak postawili pytanie w Barcelonie czy Milanie to oni nie wiedzieliby o czym my mówimy. Klient czy kibic muszą być tak samo dobrze traktowani, z należytym szacunkiem. Kibica możemy nazwać klientem, a klienta kibicem. Nie bójmy się tego, że klub to jest również przedsięwzięcie biznesowe. Inaczej być nie może, inaczej klubu po prostu nie będzie, tak jak już wielu klubów nie ma. Naprawdę nie możemy osi konfliktu ustawiać między słowami kibic i klient. Nie akceptuję tego rozróżnienia. Jeśli chodzi o negocjacje z SKLW to doradźcie mi co mam dalej zrobić.
Kibic - Zgodzę się, że wróciliście do herbu z 1957 roku co było krokiem ku normalności. Taki krok był jeszcze jeden w postaci zmiany prezesa. Dla większości kibiców jest to dobre rozwiązanie. Natomiast wiadomo tyle, że rozmowy z SKLW zostały zerwane. Były one utajnione, nie były nagłaśnianie przez żadną ze stron. Poza wąską grupą ludzi nikt nie wie o czym te rozmowy były, czego dotyczyły. KP może mówić różne rzeczy i SKLW może mówić różne rzeczy. Dziś by tu przyjść musieliśmy podać imię i nazwisko, potwierdzić przybycie drogą mailową. A pamiętam czasy gdy tutaj na spotkaniu z prezesem Mazurkiem było około 3 tysięcy kibiców i to była siła. Gdy Legia wygrała z Panathinaikosem to wygrała ten mecz z kibicami. Jeśli klub ma budować potęgę w taki sposób jak się to dzieje obecnie to idzie to w złą stronę. Teraz kupując karnet dla siebie i dwóch synów obawiam się o nich bardziej niż za czasów kiedy był doping. I wszyscy przychodzili z chęcią na ten stadion nie ze względu na znakomitą grę piłkarzy, ale ze względu na to co się działo na trybunach. Będzie Wam ten stadion trudno zapełnić z takim podejściem, bo jako handlowiec wiem, że z każdym trzeba rozmawiać i wymogi każdego trzeba spełnić. Zresztą nie wiem czy Pan prezes wie, ale TVN Warszawa reklamuje Naszą Legią pokazując oprawy robione przez SKLW. Tymczasem TVN mówi dziś mniej o morderstwie na terenie stadionu X-lecia niż o jakimkolwiek wybryku kibica Legii. Dzięki temu tacy ludzie jak ja boją się przychodzić na stadion, bo stanę nie w tym miejscu i mnie więcej nie wpuszczą.
Paweł Kosmala - Wiele wątków Pan poruszył, zacznę od końca. Każde nasze działanie zmierzało w kierunku zwiększenia tego bezpieczeństwa, chcemy wyeliminować pewne rzeczy, które bezpieczeństwo naruszały. Oczywiście, może Pan się czuł poprzednio bezpiecznie, ale czy czułby się Pan bezpiecznie gdybyśmy powiedzieli że ustawę o imprezach masowych będziemy stosować wybiórczo, że stadionowa bytność będzie przestrzegana z przymrużeniem oka, że w stosunku do różnych naruszeń będziemy stosować różną miarę? Nam się wydawało, że większość kibiców będzie nas wspierać za to, że chcemy żyć zgodnie z literą prawa. Bo taki był od zawsze nasz wymóg w stosunku do SKLW. Jestem przekonany, że jak się spotkamy za kilka lat to się okaże że inne kluby poszły tą samą drogą. Być może tam nie będzie konfliktu bo kibice zaakceptują, że prawo trzeba przestrzegać. Jeśli my mamy partnera, który tego nie akceptuje i który notorycznie to prawo łamie, przy pierwszej lepszej okazji to ciężka jest wtedy sytuacja. Mieliśmy wynegocjowane porozumienie, założyliśmy gniazdo na które wszedł Staruchowicz i było powiedziane, że nie można łamać przepisów. A stało się inaczej.
- Jarosław Ostrowski – Panowie wymagacie przywrócenie dopingu od klubu, a nie wymagacie tego od drugiej strony. Przecież na czas negocjacji zwykle następuje zawieszenie broni, tu tak nie było. Ja tej sytuacji zupełnie nie rozumiem.
Kibic - Panowie ale musicie wziąć coś pod uwagę. Kiedy gniazdowy coś krzyknie, reszta to powtarza i 90 procent nie myśli o tym co powtarza. Tak to po prostu działa. Jeśli chodzi o doping to Państwo musicie ze swojej strony dać więcej niż daje SKLW. To może dla Państwa nie być fajne, mogą się Państwo z tym nie zgadzać ale tak jest. To Wy jesteście biznesmenami i to Wy wiecie jak takie negocjacje prowadzić. Z SKLW jest trochę jak z dzieckiem, oczywiście nikogo nie obrażając. Rozmawiając z dzieckiem odpuszczamy niektóre warunki bo dziecko nie jest ich w stanie spełnić.
- Paweł Kosmala – Staruchowicz był jednym z negocjatorów, z nim prowadziliśmy rozmowy. W kwestii opraw, organizacji dopingu i wyjazdów to mamy dogadane z SKLW dokumenty co do jednej literki. Jeśli będzie taka potrzeba to postaram się te dokumenty opublikować. Nie było żadnej rozbieżności między klubem a SKLW w tych kwestiach.
Kibic - I właśnie o to chodzi, że nikt nie opublikował warunków tego porozumienia wynegocjowanego jeszcze przed spotkaniem z Broendby w Kopenhadze. Gdyby te warunki były opublikowane to każdy z nas mógłby ocenić, która ze stron w tym momencie przegina i przez którą ze stron nie można się dogadać.
- Paweł Kosmala – Proszę bardzo, porozumienie jest w całości wynegocjowane, pozostały dwie sprawy do załatwienie. Kwestia herbu, która już jest nieaktualna i bardzo miękko stawiana wówczas przez SKLW sprawa cen biletów. SKLW proponowało by ceny wejściówek ustalić na podstawie cen na Lechu, Wiśle i nawet zwiększenia tej ceny o 20% z uwagi na to, że żyjemy w Warszawie. Propozycja ta nie mogła być przyjęta bo to my jako pierwsi oddajemy nowy stadion do użytku i do dziś nie znamy cen na nowych obiektach rywali. Ale z kuluarowych rozmów wynikało, że oczekiwania SKLW co do cen biletów były wyższe niż te, które ostatecznie zaproponowaliśmy. Stowarzyszenie oczekiwało cen, które były wyższe niż zaproponowany przez nas cena biletu w karnecie na trybunę za bramką. Teraz pojawił się postulat o obniżenie cen biletów ale tak będzie zawsze kiedy będziemy na ten temat rozmawiać z SKLW. Każdy kto pracował kiedyś w handlu ma świadomość, że zawsze od drugiej strony będzie postulat obniżenia cen. To jest najzupełniej normalne. Musieliśmy się na czymś oprzeć i byliśmy przekonani, że ceny biletów nie stanowią żadnej osi konfliktu. Przy negocjacjach nie było rozmów o zakazach i ich zniesieniu.
Kibic - Słyszę Panie prezesie od dwóch lat: Prawo, chcemy przestrzegania prawa. Czy zabieranie kart kibica ludziom bez sądowego zakazu stadionowego to jest przestrzeganiem prawa? Kibice dochodzą do bram stadionu, gdzie zabierane są im karty kibica. Chce Pan nazwiska tych ludzi? Proszę bardzo – Gołaszewski Marcin, Michałowska Natalia, Tatarek Mariusz. Możecie to sobie zapisać i sprawdzić. Dlaczego dochodzi do takich sytuacji? I jeszcze jedno – w 1992 roku była bardzo podobna sytuacja. I wie pan co się stało? Prezes Mazurek zszedł z tej trybuny, przeszedł przez murawę i udał się na Żyletę. Sprawę załatwił w ciągu jednej godziny. Niedawno pod stadionem była pikieta, Panie prezesie gdyby Pan wyszedł do tych ludzi to jednym pociągnięciem wszystkim zamknąłby Pan usta. Tam było 1500 osób, gdyby Pan do nich wyszedł to z 1000 poszłoby za Panem. A teraz już nie.
- Paweł Kosmala – Nie znam tych przypadków, ale z pewnością te osoby naruszyły prawo.
Kibic - Panie prezesie czy koszulka z przekreślonym logo ITI to jest naruszenie prawa? Musicie wziąć trochę na luz. Zawsze będą niezadowoleni, nawet jak zrobicie wszystko, obniżycie ceny biletów do zera i tak będą niezadowoleni i tak będą tacy co będą chcieli by ITI się stąd wyniosło. Niech sobie noszą te koszulki, co to Panu przeszkadza? Należy pokiwać z politowaniem i niech siedzi sobie w tej koszulce z przekreślonym logo.
- Jarosław Ostrowski – Jest to rozwiązanie, które musimy wziąć pod uwagę.
Kibic - Pamiętam czasy gdy na masztach oświetleniowych siedzieli ludzie bo na trybunie nie było już miejsca. Ja przychodzę do dziś, ale nie dla ITI, tu się przychodzi dla drużyny, dla Legii. Przeciw właścicielom protestuje tez Manchester United, ale tam 70 tys. ludzi kibicuje swojej drużynie, a u nas przychodzi garstka i jest przeciw zespołowi… ale kibic ManUtd zakłada żółto-zielony szalik, życzy śmierci Glazerowi i co wyrzuca go ktoś ze stadionu? Dlatego nie wyrzucajcie za koszulki czy czapeczki.
Inny kibic – nie może być tak, że stoi w rzędzie 50 ochroniarzy i prowokuje, a w oknie w jaskółce stoi Pan Błędowski i się z tego śmieje. Rozmawiajmy o tym by tak nie było. Ten sam Pan nie pozwala na ważny mecz wnieść bębna i megafonu. To może szczegóły, ale dla kibiców bardzo ważne szczegóły. I naprawdę kibic w bordowym szaliku z napisem ITI nie lubię tego ma takie samo prawo być na stadionie jak ten w koszulce na napisem ITI – lubię to. Jak będziecie robić takie zakazy to większość z nas będzie przeciwko Wam. Bo to są idiotyzmy. Nie podobało mi się to, jak ktoś krzyczał jeszcze jeden. Ale publicznym pokazem usunięcia gościa już w czasie meczu powodujecie, że część osób się do tego przyłącza. W ten sposób dolewacie oliwy do ognia. I to wszystko wygląda trochę jak mszczenie się. Oni nam koszulkę, to my im bęben. Trzeba się wstrzymać, polać głowę zimną wodą i zrobić dwa kroki w tył. Ktoś odpala race, wyrzucamy go ze stadionu. Ale ktoś przychodzi w koszulce z przekreślonym logo to trzeba to olać.
- Jarosław Ostrowski – Jest wiele racji w tym co Pan powiedział. Wymienił Pan trzy nazwiska, nie znam tych przypadków. Ale bez żadnego zakazu nie jest wpuszczany pan Braun, który rzucił tortem w prezesa Miklasa, zastraszał w sklepie pracowników, wysyłał obraźliwe przesyłki do prezesa, a ostatnio zaczął pisać obraźliwe listy do jego żony. Taki kibic na stadion nie będzie wpuszczony, bo jest niebezpieczny.
Kibic - Ja się mogę nawet z tym zgodzić, ale nie wpuszczaniem Pana Brauna na stadion nie zmieni Pan tego, że przestanie on pisać listy, że przestanie rzucać tortem. Niech więc przychodzi na stadion i gdy złamie prawo dostanie legalny zakaz stadionowy. Pan Prezes w Radiu Dla Ciebie zapowiedział, że nie będzie więcej rozmów z SKLW. Wie Pan co grupa ekstremistów się z tego ucieszyła. To tak jak z niegrzecznym dzieckiem, nie można mu powiedzieć nie będę cię kochał, nie będę z tobą rozmawiał. Musicie być otwarci na rozmowy. Tutaj jest cały przegląd kibiców, od takich pro SKLW, przez pikników i krawaciarzy, po tych pro ITI. Niech Pan się nie czuje jak pod ostrzałem. My wszyscy mimo różnych poglądów staramy się coś od siebie powiedzieć żeby było lepiej.
- Paweł Kosmala – Mówiłem, ze nie będzie negocjacji z SKLW, bo nie widziałem żadnego pola do negocjacji. My stale mamy rozmowy z poszczególnymi przedstawicielami SKLW. Spotykamy się i będziemy spotykać. Mamy niemal wszystko uzgodnione, pozostały szczegóły techniczne dotyczące funkcjonowania na nowym stadionie. Natomiast moje stwierdzenie o zaniechaniu negocjacji dotyczyło ostatnich postulatów czyli cen biletów. One są wprowadzone i nie są przedmiotem negocjacji. Nie będę też negocjował spraw zakazów sądowych. Możemy rozważyć to o czym pisaliście, by zastanowić się nad tymi, których przewiny są wątpliwe albo małe. Natomiast zakazy sądowe zostały wydane za naruszenie prawa, zostały zatwierdzone przez Komisję Ligi i będą trwały tle ile obowiązują. I tak musi być bo inaczej prawo nigdy nie będzie przestrzegane. W tej chwili jest wydanych trochę ponad dwadzieścia zakazów. Jest dokładnie tak jak się domagacie. Ci ludzie naruszyli prawo na stadionie. Nie znam tych trzech przypadków o których Pan mówił. Być może słusznie nie weszły na stadion, ale jeśli faktycznie stało się tak gdyż miały koszulkę z przekreślonym logo ITI to źle się stało. Zgadzam się, że taka sprawa jest jak tu ktoś powiedział do olania.
Kibic - Jeśli Pan prezes jest gotów wysłuchać naszych rad to warto coś zaproponować. Mimo, że jestem w krawacie to chodziłem na Żyletę i na niej chciałbym zostać. Chciałbym by powrócił doping w takiej formie jakiej był – chodzi mi o treść wizualną i wokalną, a nie o łamanie prawa. Brakuje pomostu między kibicami a Państwem, obie strony traktują się jak wrzody. Wy jesteście traktowani jak biznesmeni nie kochający tego klubu, a kibice jako osoby które chcą zawłaszczyć sobie klub nie będąc jego właścicielami. Nie ma żadnego pomostu w postaci ludzi – legend tego klubu, byłych piłkarzy. Co gorsze obie stronie nie rozumieją wzajemnych argumentów. Jako przykład może posłużyć mecz w Kopenhadze, na który się wybrałem z trójką ludzi, których nie znałem. Byłem świadkiem zamieszek, znajdowałem się w centrum mordobicia. Część kibiców kupiła bilety w Warszawie, jednak część tego z różnych przyczyn nie zrobiła. Można było wykonać dobry gest, wziąć ze sobą listę osób z zakazami i pozostałym sprzedać wejściówki na miejscu. Oczywiście głupotą było jechanie tylu kilometrów bez biletu, ale można było temu wyjść naprzeciw. To pokazuje, że nikt w klubie nie myśli w kategoriach kibicowskich. Nie można też wymagać od SKLW by z ręką na Biblii zadeklarowały, że wszystko będzie przestrzegane. Ci co podpiszą będą przestrzegać, ale ktoś może np. zacząć biegać na golasa po stadionie i trudno wziąć za taką osobę odpowiedzialność. Poza tym za wysoko stawiacie sobie poprzeczkę i później nie możecie do niej doskoczyć. Przykładem jest prawo i jego egzekwowanie na stadionie. Bezsensowne są karykaturalne spektakle kiedy dwóch ochroniarzy wyprowadza kogoś poza stadion w czasie meczu. Macie monitoring, pełną identyfikację, po co robić wiec takie manifestacje? Dlatego proponuję by nigdy więcej, poza przypadkami zagrożenia cielesnego, nie wyciągali siłą z tego stadionu. Po meczu można kartę sprawdzić, zablokować i człowiek który naruszy przepisy nie będzie miał wstępu. Inaczej budzi to jedynie agresję pozostałych fanów. Część osób już gwizdała na lżenie właścicieli i pewnie zabrakło pół roku by ich wygwizdała. Ale miało miejsce zdarzenie z Panem Staruchowiczem, wyniesienie go na siłę ze stadionu i z powrotem wróciła złość i agresja. Zdaję sobie sprawę, że z Państwa strony nie do zaakceptowania jest to co było skandowane. Ale to co się stało podlega jedynie ocenie moralnej i nie ma odniesienia do przepisów prawa. Dlatego mimo haniebnego i chamskiego okrzyku moim zdaniem zakaz był większego sensu. Oczywiście Panowie powiedzą, że to kwestia odmowy prośby ochrony o opuszczenie gniazda zdecydowała o zakazie. Ale przecież wiadome było, że one tego stadionu nie opuści bo czuje się pokrzywdzony. Pretekst do wyrzucenia kogoś z meczu znaleźć można zawsze.
- Paweł Kosmala – Dziękuję za interesującą wypowiedź dającą do myślenia. Być może faktycznie stawiamy sobie poprzeczkę za wysoko. Ale czy w innych krajach ta poprzeczka nie jest zawieszona równie wysoko? Czy w przypadku złamania prawa osoba nie jest wyprowadzana ze stadionu? Czy nie powinniśmy zmierzać właśnie w takim kierunku?
Kibic - Ma Pan rację, ale przyzna Pan że na innych stadionach nie ma takiego konfliktu i wyprowadzenie jednego fana nie powoduje takiej agresji. Rada medyczna – najpierw trzeba tą ranę zaleczyć, a ewentualnie później zawieszać tak wysoko poprzeczkę. I jeszcze jedno – poziom całej ligi jest bardzo niski na tle Europy. Na stadionie kibiców trzyma więc w 75 procentach to co zobaczą na trybunach. To jest kwestia ekspresji i emocji, które ktoś chce z siebie wyładować. Mimo wieku, wykształcenia, zarobków i liczby dzieci wolę być na Żylecie, trzymać kartoniki i sektorówki. Bo na dziś to są jedyne emocje, które klub może zaoferować ludziom. Kibicują Państwu patrząc co chcecie zrobić w tym oknie transferowym, ale kogo byście nie sprowadzili to raczej szczęki z wrażenia opadać nam nie będą. Naprawdę ludzie przychodzili tu dla atmosfery, dla nielegalnych już racowisk, dla pięknych flag i opraw. Jeśli doping nie wróci, jeśli nie będą robili tego ludzie, którzy poświęcają temu serce, czas, pieniądze i emocje to będziemy mieć stadion jak w Kijowie, gdzie trąbki słychać aż do Morza Czarnego. Mówił Pan, że są różne modele kibicowania – angielski, hiszpański, włoski. Ale w Polsce najfajniejszym modelem było to co się działo na Żylecie – minus narkotyki czy bicie w twarz. Nawet jeśli zostaną w Legii Giza czy Szala to dzięki atmosferze na trybunie odrzucone zostaną negatywne emocje i będzie miał Pan spokój na trybunach.
- Paweł Kosmala – Biję Panu brawo bo zgadzam się z Panem w 100 procentach. Niech wróci doping i oprawy, niech będą sektorówki. To wszystko już uregulowaliśmy we wspólnie uzgodnionym dokumencie z SKLW. Natomiast niech nie będzie działań bezprawnych, które Pan wymienił. Ja się z Panem zgadzam. Wszystko jest uzgodnione, zmianą są miejsca stojące, na które nie zezwala ustawa. Nikt z nas ani z SKLW o to nie zadbał. Za to postarano się o zakaz sprzedaży piwa, by klub nie miał z tego tytułu dochodu. Nikt z nas nie ma nic przeciwko by ustalenia z SKLW dotyczące opraw, dopingu i wyjazdów weszły w życie.
Kibic - Ja jestem eks cyber-fanem, tworzyłem w jakimś stopniu atmosferę jaka tu miała miejsce. Jedną z przyczyn rozwiązania grupy był fakt, że bardzo utrudniano nam pracę na stadionach w czasie opraw. Nie był to jedyny powód, ale istotny. Teraz jesteśmy wszyscy cholernie źle, że to co było wypracowywane przez wiele lat zostało zniszczone. Marka Legii ulega zniszczeniu, a Wy tolerujecie nieudolność wielu pracowników swego klubu jak Miklas czy Trzeciak. Mimo, że przychodzenie na Legię obecnie to masochizm i męczarnia to w zamian ci nieliczni dostają od Was arogancki przekaz, czują się wyobcowani. Gdybyście chcieli to byście już dawno ten konflikt wygrali, zadbali o zwykłych kibiców, już dawno załatwilibyście sprawy z SKLW. Podsumowując moja rada jest taka, że im też trzeba pomóc. Za moich czasów to CF zarządzali trybuną, a nie grupy silnorękich. W Stowarzyszeniu są takie osoby, które chcą się dogadać, ale są też takie z którymi gadać już nie ma o czym. Dlatego uderzcie się w pierś, powiedźcie co zrobiliście źle i to będzie początek dialogu. Trybuna Ultras jeśli ma zachować swój charakter musi pozostać niezależna, musicie się tą władzą podzielić. Bo loże VIP się nie zapełnią, jeśli nie będzie odpowiedniego tła i atmosfery. Dlatego otwórzcie się, uderzcie w pierś i powiedźcie co zrobiliście źle.
- Jarosław Ostrowski – Ale wydaje mi się, że Pan nie dostrzega niczego złego w poprzedniej sytuacji. Pewnie SKLW chętnie wróciłoby do sytuacji sprzed ITI, kiedy żadna złotówka ze sprzedanego szalika nie trafiała do kasy klubu. Zapewniam Państwa, że jeśli zniesiemy punkt sporny, którym teraz są bilety to pojawi się następny.
Kibic - Panowie, jesteście w tej chwili kustoszami 90-letniej tradycji tego klubu i waszym obowiązkiem jest wymyślenie czegoś takiego, co tą chorą sytuację zakończy. Bo dziś widzimy piękny stadion, wszyscy się powinniśmy cieszyć, a nam się chce płakać. Musicie wymyślić cos takiego by wyjść z tego impasu i piłka wciąż jest po Waszej stronie. Zacznijcie nowe otwarcie, znieście wszystkie zakazy z wyjątkiem sądowych. Zacznijcie od zera, zaufajcie tym ludziom raz jeszcze. To musi być przełamanie, bo skończymy jak Izrael i Palestyna.
- Paweł Kosmala – wszystkie zakazy, które obowiązują mają swoje umocowanie prawne z wyjątkiem Pana Brauna. Staruchowicz ma zarówno zakaz sądowy jak i klubowy.
Kibic - Ja mam taka uwagę. Nie trzeba szukać nowych kibiców, wystarczy zaktywizować tych, którzy tutaj byli kiedyś. A teraz dwa pytania – pierwsze czy na nowym stadionie przewiduje Pan takie rewizje jakie mają miejsce dzisiaj? Ja prowadzę restaurację i nigdy nie rewiduję swoich klientów przy wejściu. Drugie pytanie – kto pozwolił na akcję marketingową w stylu jakim jest obecnie prowadzona? Przecież zamiast wydawać pieniądze można zaktywizować kibiców, którzy sami zorganizują akcję marketingową. Zamiast pokazywania truskawek, lepiej odnieść się do tradycji i historii – choćby sukcesów Legii z lat 90-tych.
- Jarosław Ostrowski – Ze sprawdzaniem odzieży czyli jak Pan to nazwał rewizją związana jest obecna sytuacja na trybunach. Jestem w stanie wyobrazić sobie nowe otwarcie i znacznie zmniejszone rygory. To jest możliwe do czasu gdy kibice tego zaufania nie nadużywają. Nie jest wcale takie łatwe wyłapywanie sprawców na podstawie monitoringu. Ludzie, którzy będą na trybunie od strony Łazienkowskiej będą stali i ta identyfikacja jest wtedy utrudniona. Dlatego staramy się zapobiegać by np. nie wnoszono na obiekt środków pirotechnicznych.
Kibic - Ale na ostatni mecz z Wisłą mój znajomy nieświadomie w plecaku wniósł taaaki długi śrubokręt. To oznacza, że jak ktoś chce coś wnieść to wniesie. A takie kontrole tylko wkurzają normalnych ludzi.
- Jarosław Ostrowski – Ma Pan rację, ale te restrykcje są powiązane z sytuacją na stadionie i rozmawiamy jak to rozwiązać. Na nowym obiekcie kibiców mają witać młodzi, uśmiechnięci ludzie a nie ochrona.
- Paweł Kosmala – Nie wydajemy na ten cel grubych milionów, nie przesadzajmy. Podam taki przykład – 3-5 lat temu po 21. Na Krakowskim Przedmieściu nie było przyjemnie. Dziś jest zupełnie inaczej, są tam tysiące ludzi, którzy ze względu na standard zaczęli tam przychodzić. Dlatego trzeba było pokazach nowy standard stadionu, a potem ruszymy z innymi rzeczami w kampanii, bo sam stadion nie gra i na niego wiele osób nie przyjdzie.
Kibic - Większość z nas jest zdania, że powinniście wrócić do rozmów z SKLW, postarać się o kibiców, zrobić dwa kroki w tym i rozpocząć wszystko od nowa nawet jeśli będziecie się z tym źle czuli. Dla dobra Legii lepiej będzie, jeśli przełkniecie tą gorzką pigułkę.
- Paweł Kosmala – Jesteśmy w stanie przełknąć nie jedną gorzką pigułkę, ale nie taką którą byśmy się otruli. Proszę powiedzieć, jaką pigułkę mamy przełknąć. Na pewno nie będzie to np. powrót na stadion Staruchowicza, co jest nieoficjalnie wymieniane jako warunek SKLW.
Kibic - Panie Prezesie ale jakiś czas temu pytałem jakie są warunki, a Pan odpowiedział, że wszystko jest dograne. A teraz mówi Pan o warunku w postaci powrotu Staruchowicza. My chcemy rozmów KP z SKLW i chcemy by były to rozmowy publiczne albo przy pozostałych kibicach. Za słabo medialnie to wszystko pokazujecie, my nic nie wiemy, nie ma żadnych medialnych informacji o tym co robicie z SKLW. Niech odbędzie się spotkanie gdzie na trybunie zasiądą kibice, dziennikarze i niech wszyscy przysłuchują się waszym rozmowom. I wtedy jest dyskusja o tym co kto chce, wtedy każdy ma świadomość kto przegina. Nie mamy żadnych informacji, a bardzo ważne jest by zwykli kibice wiedzieli co się dzieje. Dlaczego do tej pory nie ma mediatora akceptowanego przez obie strony?
- Paweł Kosmala – Do tej pory był mediator, była nią przewodnicząca rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska. W te rozmowy incydentalnie włączała się również Pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. W momencie przywrócenia herbu była propozycja od Pani przewodniczącej by SKLW zaprzestało protestu. Wtedy było okno do tego by wspomnieć o zakazach i innych sprawach. Ale dwa dni później na meczu okazało się, że nic się nie zmieniło.
Kibic - Wracając do tematu głównego konieczne jest nowe otwarcie. Tu była mowa o braku gestu na meczu z Wisłą, my w zeszłym roku wykonaliśmy taki gest, był doping. I co następnego dnia powiedział w prasie prezes Miklas? Jaki gest, kibice są od dopingowania. Druga rzecz to podkreślacie Państwo chamstwo na trybunach. Ale zanim przyszliście do Legii na mecz z Odrą Wodzisław stało się po bilet w kolejce, a na trybunach było 90 minut dopingu, bez przekleństw, tylko o Legii. I na taki mecz przychodziło 12 tys. ludzi, a dziś nie możecie uzbierać 5 tys. na Wisłę.
- Paweł Kosmala - Ale w porozumieniu z SKLW wnioskowaliśmy o brak wulgaryzmów i ten postulat został przyjęty.
- Kibic - A ja się zastanawiam dlaczego klub prowadzi rozmowy z SKLW? Nie dlatego, że uważam iż rozmowy są niepotrzebne. W roku 2006 już pod wodzą ITI klub podpisał wszystkie porozumienia z SKLW oraz z NS-ami odnośnie opraw, stewardów i flagowych. Jakie są więc rozbieżności między tamtymi porozumieniami a obecnymi?
- Paweł Kosmala – Usiedliśmy z powrotem do negocjacji z powodu nowego stadionu i nowej ustawy – musieliśmy choćby ustalić, która trybuna jest tą Ultrasowską, ile osób będzie liczyć itd. Porozumienia trzeba też było dostosować do nowej ustawy. I to zostało w całości zrobione i jest gotowe.
Kibic - No tak ale stare porozumienia nie zostały anulowane, a nowe nie zostały opublikowane. Ja mam pretensje, że SKLW musi się porozumiewać z 15 grupami kibicowskimi i wszystko uzgadniać. Mam pretensje, że nie mamy jednej organizacji, która stanęła przed SKLW i powiedziała chcemy tego i tego, robimy tak i tak. Bądźmy poważni, mówimy tutaj o Kopenhadze, a było wiadomo dużo wcześniej, że bilety należy kupować w Warszawie, a Legii groziło wykluczenie z pucharów. Ktoś powiedział o negocjatorach. Mało ich było Kowalczyk, Dziekanowski, Kucharski, Kosecki i nikt nie chciał długo w tym bagnie siedzieć i szargać sobie nazwiska. I żaden z nich nie puścił pary z ust czemu tak się stało. Dlatego proponuję wynająć salę na Legii czy nawet spotkać się na trybunie, ustawić sobie kamerkę internetową, podłączyć się pod legia.com i niech wszyscy to widzą i obserwują. Jesteście przedstawicielami koncernu medialnego to wiece jak się takie rzeczy robi. I pytanie do kibiców w sprawie konfliktu jak możemy tak postępować, tworzyć taki problem. Nikt z zawodników z Polski nie przyjdzie teraz tu grać, głównie przez konflikt. Do tego to wszystko doprowadziło. Co my wszyscy chcemy dać temu klubowi? Odpowiedzcie sobie na to pytanie.
Inny kibic - Ja z kolei zadzwoniłem przed chwilą do Eryka z SKLW i otrzymałem odpowiedź, że oni nie walczą o Starucha, że Staruch nie jest kartą przetargową. Natomiast nie chciałbym aby Legia się stała klubem na wzór Dyskobolii, gdzie będą tworzone sztucznie oprawy, a cała Polska będzie się z nas śmiała. I jeszcze jedna sprawa SKLW jest powiązana z grupami kibicowskimi, które mają kontakty z ogromną ilością kibiców. Przykładem Puchar Polski gdzie pojechało 1600 osób czyli jest to siła z którą musicie się liczyć jeśli chcecie by doping wrócił. Bo tak naprawdę wystarczy jedno ich hasło i ci ludzie przyjdą. Zróbmy więc nowe otwarcie, zacznijmy od nowa i stwórzmy modę na Legię.
Kolejny kibic - Mam nadzieję, że dojdzie do takiej białej karty i wierzę, że zarząd weźmie pod uwagę nasz głos, głos pikników. Fajnie, ze sprawa herbu została załatwiona, choć nie nasza, sygnatariuszy listu w tym zasługa. Teraz jest prośba o nowe otwarcie i będziemy wiedzieć czy druga strona to doceni. Wielcy ludzie robią wielkie gesty. Zdecydujcie się na taki krok, bo inaczej będzie fatalnie. I Proszę o publiczne spotkanie, o organizację takiego spotkania SKLW z KP. Razem z nami, zwykłymi kibicami, którzy mogliby zadać pytanie o co chodzi.
Młodszy fan - Mnie z kolei ostatnio boli, że Legii się dziś nie kocha. Koledzy którzy dziś przychodzą na stadion kochają nie Legię tylko konflikt. Bo fajnie jest potem w szkole powiedzieć, mam zakaz, wywiesiłem transparent. I to mnie boli, nie kochacie Legii, nie ma tego co kiedyś.
Kibic - Ja mam jeszcze kilka słów do zarządu. Było kilka takich momentów, w którym mogliście zmarginalizować ten konflikt i wtedy strzelaliście sobie w stopę. Tak było przy skandalicznym moim zdaniem piśmie Pana Ostrowskiego do Poznania o niewpuszczanie ludzi niepełnosprawnych. Takie pismo wzbudziło agresję nawet wśród ludzi przeciwnych protestowi. Pani Kowalska mówi przy tak zaognionej sytuacji, że ci krawaciarze to potrafią zrobić atmosferę. Naprawdę pewne kwestie lepiej przemilczeć niż powiedzieć o jedno słowo za dużo. Naprawdę w takiej zaognionej sytuacji nie można dolewać oliwy do ognia. Czasem lepiej pewne rzeczy przemilczeć.
- Jarosław Ostrowski – Odnośnie tego pisma, jest to błąd, który nie powinien mi się przydarzyć. Podpisałem pismo, którego nie przeczytałem. Nie powinno mi się to zdarzyć i obiecuję że się nie zdarzy. Później jak zadzwonił do mnie w tej sprawie dziennikarz z Poznania to ja nie wiedziałem o co chodzi i wyszło, że udaję iż nic nie wiem. Wstydzę się tego i nie powinienem tego zrobić.
Kibic - Problemem jest dezinformacja. Ja zgłosiłem się kiedyś do klubu z dziećmi i szybko załatwiłem sprawę zwiedzania stadionu, autografów. Ale o takich rzeczach nie słychać, a to przecież tez mógłby być argument w rozmowach z SKLW. I podobnie jak poprzednicy domagam się jawności tych rozmów. Nie wiem czy to oni się boją, czy wy, ale to są sprawy o których powinno się mówić. Może zastanówmy się nad tym czy klub nie mógłby zorganizować takiego spotkania. Wtedy gdy wszyscy będą słyszeć negocjacje to trudniej będzie komukolwiek stawiać absurdalne żądania. Bo w przypadku takie żądania zostaną wyśmiani czy wygwizdani. Zróbmy takie spotkanie, jest lato, piękny stadion. Ja nawet bilet na takie spotkanie mogę kupić. Umówmy się więc na następny termin z SKLW i porozmawiajmy sobie tak jak dzisiaj rozmawiamy. Czy może nam Pan obiecać że do takiego spotkania dojdzie?
- Paweł Kosmala – Nie wiem co na to druga strona – to raz. Właśnie trwa demontaż krzesełek a ta trybuna staje się placem budowy – to dwa. Ale szansa na spotkanie jest i jeśli SKLW będzie chciało to do takiego spotkania dojdzie. Rozmów nie da się prowadzić przy dużej publice na żywo. Może być transmisja w Internecie, bo gromadzenie ludzi milczących mija się z celem.
Kibic – Chciałem wrócić do kwestii nie podlegającej negocjacji czyli cen biletów. Czy po sezonie będzie możliwość powrócenia do rozmów w tym temacie, czy temat jest zamknięty na zawsze?
- Jarosław Ostrowski – Teraz jest na to za późno, ale przed każdym sezonem jest możliwość wprowadzenia nowego cennika.
- Kibic – był poruszony temat biletów w Poznaniu, tam mogą być wysokie ceny bo chętnych jest dwa razy więcej na wejściówki niż ma pojemność obiektu. Tak jest moda na Lecha, u nas jest raczej odwrotnie. Więc proponuję tańsze bilety, nawet po 5,10, 15 zł. Te manewry zrobił swego czasu Lech i Górnik i stopniowo podwyższali te ceny. O nas jest odwrotnie, najpierw wysokie ceny a później moda na klub.
- Inny kibic – Ja proponowałbym docenić rolę dopingu, bo bez niego jest tak, że mamy piłkarzy, których nikt nie chce, mamy piękny stadion, na który nikt nie chce przychodzić, mamy linię pamiątek, które się słabo sprzedają.
- Jarosław Ostrowski – my doceniamy rolę dopingu, ale jesteśmy stawiani po ścianą. Doping wróci jak spełnicie nasze żądania. Jak daleko się więc możemy posunąć w spełnianiu tych żądań?
Kibic – Właśnie dlatego chcemy publicznych negocjacji, upublicznienia tego co wynegocjowaliście do tej pory.
- Paweł Kosmala – Wszelkie dokumenty są gotowe i czekają na podpisy. Ja mówiąc o zaniechaniu negocjacji z SKLW miałem na myśli, to że nie widzę pola na którym mógłby powstać jeszcze jakiś kolejny dokument. Nic nie było na temat zakazów i nie wiem czego miałyby dotyczyć otwarte negocjacje. Jeśli udostępnienia tego co jest zrobione to jeśli SKLW wyda zgodę możemy to upublicznić, albo po prostu podpisać i wprowadzić z życie.
Kibic – Czy możecie wystosować list do SKLW po tym spotkaniu z prośbą o odtajnienie rozmów?
Jarosław Ostrowski – Z naszej strony nie ma problemu, możemy to ujawnić. Ale zgodę musi wyrazić także SKLW.
- Kibic – Czy jest szansa na cykliczne spotkania kibiców z zarządem? Godzinne w cyklu miesięcznym.
- Paweł Kosmala – Będą takie spotkania. Jestem za.
Kibic – Panie prezesie tylko mądrość może zakończyć ten konflikt i tej mądrości Pan życzę.
- Paweł Kosmala – Dziękuję, ja też sobie tego życzę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.