News: Komentarz: Szambo

Znalezione na blogach: Mercedes do wyklepania

Marcin Szymczyk

Źródło: rzutberetem.net

11.08.2012 18:08

(akt. 21.12.2018 15:11)

Informacje prasowe zawierające zapowiedź meczów Młodej Legii powinny zawierać adnotację: “Przed wyjściem na mecz, skonsultuj się ze swoim kardiologiem”. Jeżeli ktoś, oglądając pucharowe starcie z Polkowicami, spodziewał się, że tak emocjonujące zawody prędko się nie powtórzą, mylił się okrutnie - czytamy na blogu rzutberetem.net

Dziś mercedes na warszawskich blachach ścigał się z wrocławskim fiatem uno. Gospodarze cztery razy dachowali na prostej drodze. Goście z kolei jechali powoli, tocząc się, jakby z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Nie byli żadnym zagrożeniem, czasem wręcz mylili trasę. Na metę dotarli jednak tuż przed faworytem, ale tego, co im towarzyszyło, nie wypada nazwać szczęściem. Z szacunku dla szczęścia, bo nawet na farta – mimo wszystko – jakoś trzeba zasłużyć.


Po takim meczu trudno jest dokonać sprawiedliwej oceny. Kolejny raz Młodej Legii nie pomógł bramkarz. Nie pamiętam takiej wpadki Konrada Jałochy, naprawdę. Ja wręcz przynosiłem mu szczęście… W 5. minucie, nadziewając się na pojedynczy blok, nie sprawdził się jako siatkarz. Mówi się, że błędów nie popełniają tylko tacy bramkarze, którzy nie wstają z ławki. No, to Jao na dłuższy czas limit wyczerpał. Pozostałe trzy gole, dość wyraźnie zresztą, zawiniła defensywa.


Trzy strzelone gole w żaden sposób nie rozgrzeszają ofensywy. Patryk Mikita, Bartek Żurek i Marcel Gąsior stawali przed kolejnymi szansami z większą częstotliwością, niż jeździ warszawskie metro. Siedemnaście strzałów w pierwszej połowie, tuzin po przerwie. W sumie dwadzieścia trzy (23!) okazje bramkowe. Nie jakieś tam wyimaginowane szanse czy uderzenia na alibi. Najczęściej to były PATELNIE. W 88. minucie, po upokarzającym rozklepaniu wrocławskiego zespołu, piłkę meczową miał Mikita. Jego uderzenie wprost w bramkarza – a dużą sztuką było nie trafić do siatki – okazało się idealnym podsumowaniem tragikomicznej skuteczności w wykonaniu CAŁEJ drużyny.

Legioniści w końcówce gonili wynik za sprawą spektakularnego wyjątku od reguły. Do poziomu kolegów, w żaden sposób, nie chciał się dostosować Mateusz Długołęcki. Środkowy obrońca, już sześć minut po tym, jak pojawił się na boisku, miał na swoim koncie dwa strzelone gole i 30-metrowy rajd, którym zakpił z kilku rywali. – Co mu pan powiedział, zanim wszedł na murawę – zapytałem po meczu trenera. – Nic – usłyszałem w odpowiedzi. To najskuteczniejsze nic w historii Młodej Legii. One touch, thank you very much. Końcowe fragmenty spotkania Długołęcki spędził więc grając w ataku, ale hat-tricka nie skompletował.


Ligowa passa Młodej Legii zatrzymała się na jedenastu zwycięstwach z rzędu. Ostatnia porażka miała miejsce w… październiku zeszłego roku. Mistrzowie MESA to wciąż Mercedes, trzeba go tylko trochę wyklepać.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.