Bartosz Kapustka: Wróciła duża radość z gry
06.01.2021 12:00
- Na pewno wróciła mi duża radość z gry. Nie ma co ukrywać: jeżeli nie jesteś w rytmie meczowym i nie czujesz się osobą, która może być ważną postacią w drużynie – a ja na pewno też tego potrzebuję – wówczas jest zdecydowanie ciężej. W ostatnich latach miałem problemy z regularną grą, łapałem kontuzje, a teraz znalazłem miejsce, w którym mamy naprawdę fajną grupę ludzi. Atmosfera w szatni jest świetna i oprócz tego, że ja czuję się lepiej na boisku – co jest oczywiście priorytetem, bo po to gram w Legii, żeby dawać jej jakość – to klimat w klubie sprawia, że na twarzy u każdego z nas jest więcej uśmiechu i więcej przyjemności z tego co się robi.
Przy podpisywaniu kontraktu mówiłeś: Dajcie mi trochę czasu i wrócę. Wróciłeś już na dobre?
- Nie jestem osobą, która szybko się zadowala. Cieszę się, bo widzę po sobie, że wracam do swojej najlepszej dyspozycji, ale mam też olbrzymi głód tego, co wydarzy się w drugiej rundzie. W dwóch ostatnich meczach niestety nie zagrałem z powodu urazu, więc mam wielki apetyt na to, co będzie miało miejsce zimą i wiosną. Wiem, że jeszcze wiele przede mną i jestem przekonany, że boisko da mi mnóstwo radości.
Kiedy w Legii miałeś tej radości najwięcej, a kiedy z kolei Twoje emocje były na przeciwległym biegunie?
- Momentów było sporo, zarówno dobrych jak i tych złych. Myślę, że początek wyglądał słabo i jeśli chodzi o mnie i zresztą o całą drużynę. Pierwszy moment, w którym byłem mocno zdenerwowany, to mecz z Omonią Nikozja, kiedy odpadliśmy z eliminacji do Champions League. Na pewno byliśmy wtedy w stanie wygrać nawet gdy graliśmy w osłabieniu – naszym obowiązkiem było wytrzymać przynajmniej do rzutów karnych. Z perspektywy boiska czułem, że nie jesteśmy słabszym zespołem, a mimo wszystko przegraliśmy tamto spotkanie. To był pierwszy moment, w którym marzenia prysły, bo dla mnie Liga Mistrzów była i jest niespełnionym marzeniem. Bardzo chciałem zagrać w niej z Legią i rozgrywać w Warszawie tak ważne mecze. Spotkanie z Karabachem przebiegło inaczej – oni po prostu byli w tamtym momencie lepsi. Zdecydowanie bardziej boli mnie więc ta porażka z Omonią. Jeśli zaś chodzi o dobre momenty, to – o ironio – zaczęły się one wtedy, gdy odpadliśmy z pucharów. Jesień mieliśmy niezłą, drużyna wygląda coraz lepiej i widać, że z każdym meczem chce dominować. Myślę, że to powinno przyświecać nam przez całą drugą rundę – dominacja od początku do końca i narzucanie rywalowi swojego stylu gry. Mamy na tyle dobrych piłkarzy, że w tej lidze powinniśmy pokonać każdego.
O Czesławie Michniewiczu wielu piłkarzy wypowiada się bardzo ciepło. Ty też zresztą pracowałeś z nim bardzo długo – na czym polega specyfika tego szkoleniowca?
- Trener jest osobą, która jeśli w coś wchodzi, to angażuje się na sto procent. Najlepszym dowodem jest fakt, że za nami Boże Narodzenie, a on wciąż mieszka w bazie treningowej i spędza tam całe dnie. To banalny, ale wiele dający do myślenia przykład. Tak samo było też w reprezentacji – trener zwraca uwagę na każdy detal i chce nauczyć nas jak najwięcej. W naszych odprawach nie ma przypadku, wszystko jest starannie zaplanowane. Ciężko pokazać mi jedną rzecz świadczącą o tym, że jest bardzo dobry w tym co robi, bo na to składa się wiele rzeczy. Przede wszystkim nie pozostawia on niczego przypadkowi i – co uważam jest super – wciąż chce się uczyć. Nie jest człowiekiem, który powie, że spędził na polskim podwórku 15 czy 20 lat, więc teraz to on ma już doświadczenie i będzie na nim bazował. Nie, on cały czas szuka nowych rozwiązań, uczy się od innych szkoleniowców, a na odprawach często oglądamy fragmenty meczów topowych drużyn, które chcemy później przekładać na nasz zespół. Świetne w nim jest to, że piłka nożna nadal jest jego olbrzymią pasją i cały czas ciekawią go nowe rzeczy.
Jaki był dla Ciebie poprzedni rok?
- Bardzo różny, po pół roku w Legii ciągle mam spory niedosyt. Na pewno pojawia się lekki uśmiech na twarzy, bo widzę, że znowu wszystko idzie w dobrym kierunku, aczkolwiek ciężko pogodzić mi się z takimi sytuacjami jak pauzowanie z powodu wirusa przez trzy mecze, czy potem dwie absencje wywołane kontuzją. Tych spotkań nie było aż tak dużo jak bym sobie życzył i na pewno nie mogę doczekać się nowej rundy
Całą rozmowę z Bartoszem Kapustką można przeczytać na stronie legia.com.
Quiz
Quiz. Rekordowe transfery z Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.