Carlitos - małżeństwa nie zawsze trwają długo

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

12.09.2019 08:45

(akt. 12.09.2019 08:57)

Początek małżeństwa Legii i Carlitosa wydawał się idealny. Wspólne i piękne chwile, wiele radości. Pełne oddanie. Związek szybko jednak nabierał rys, a to co idealne na zewnątrz, nie zawsze było doskonałe pod przykryciem. Po czternastu miesiącach, obie strony się rozstały.

Carlitos po roku w Wiśle Krakow stał się łakomym kąskiem. Nieznany wcześniej Hiszpan po grze w niższych ligach w swoim kraju czy też krótkiej przygodzie w Rosji, zagrał sezon w Ekstraklasie i momentalnie stał się jedną z jej największych gwiazd. Strzelał, asystował i zachwycał. Był motorem napędowym "Białej Gwiazdy". W Krakowie był graczem, którego kibice chcieli oglądać, ale też zawodnikiem, od którego zależały wyniki całego zespołu. Był numerem jeden. Sytuacja finansowa klubu sprawiła jednak, że transfer Hiszpana nie był nierealny. Zainteresował się Lech Poznań, pojawiła się też oferta z Dinama Zagrzeb. Do gry wkroczyła też Legia, która atakowała z końca peletonu, ale odbiła Carlitosa w trakcie tańca i skutecznie zauroczyła. Dobry kontakt, lepszy niż w Chorwacji, wizja ciekawsza niż w Wielkopolsce i piłkarz z Alicante 5 lipca 2018 roku podpisał kontrakt na trzy lata. Galeria: Legia - Wisła Kraków 3:3Król strzelców sezonu 2017/2018 podpisał z Legią kontrakt na 36 miesięcy, a został przy Łazienkowskiej przez nieco ponad rok. Hiszpan nigdy nie był względnie stały w klubowych uczuciach, co pokazywało najdobitniej jego CV, gdyż od 2011 roku zmieniał kluby praktycznie co rok. Carlitos w Legii trafił na czas trudny, czas zmian, niespełnionych oczekiwań. Drużyna nie zakwalifikowała się do europejskich pucharów, kończyła sezon mając w jego trakcie trzech trenerów, a i tak nie zdobyła mistrzostwa ani Pucharu Polski. Indywidualnie sam piłkarz był w stanie zdobyć dziewiętnaście bramek w 45 spotkaniach, gdy na murawie spędził 3128 minut. Miał również siedem asyst. 

Przez cały pobyt Carlitosa w Legii, jego rola ulegała zmianom. Początkowo Hiszpan był rozpatrywany tylko w roli atakującego. Ricardo Sa Pinto po pewnym czasie współpracy z zawodnikiem określał go mianem zawodnika na pozycję "9,5" podkreślając, że nie jest typowym napastnikiem. I jako pierwszy potrafił posadzić Carlitosa na ławce rezerwowych, stawiajac na Sandro KulenoviciaAleksandar Vuković próbował Hiszpana w roli "dziesiątki". Ale brakowało wsparcia Hiszpana w grze defensywnej, gdy bronić w danych fragmentach spotkania miał cały zespół. Pewne było, że 29-latek w Legii miał inne zadania niż w Wiśle. W Warszawie piłkarz nie mógł błyszczeć, ani być tym, kim przy Reymonta - wolnym elektronem. Szkoleniowcy starali się wkomponować gracza w ramy taktyczne, którymi wychowanek Torellano CF zupełnie nie musiał przejmować sie w poprzednim klubie, gdzie jego status pozwalał mu na tyle dużo, że niekiedy irytowało to jego kolegów w szatni. 

Carlitos MikołajCarlitos lepsze mecze przeplatał gorszymi. To widoczne było w Wiśle, jak i Legii. Trudno nie pamiętać spotkań, w których akcje Hiszpana przesądzały o wynikach. Tak było, gdy strzelil dwa gole przy Łazienkowskiej z Wisłą Kraków. Nie inaczej było w Zabrzu, kiedy dzięki Carlitosowi Legia wywiozła trzy punkty rywalizując z Górnikiem. Istotny był też gol z Arką (2:1) czy pewnie wykorzystane rzuty karne ze Śląskiem (1:0) czy Cracovią (1:0) w rundzie wiosennej. 29-latkowi brakowało jednak regularności, zdarzały mu się serie trzech-czterech, a czasem i więcej meczów, gdy nie zdobywał bramek, jak na początku i końcu sezonu. Stabilność nie była główną cechą Carlitosa, który przy tym wszystkim był zawodnikiem, którego często oglądało się na boisku przyjemnie, gdyż w ekstraklasie artystów i graczy z taką techniką użytkową było i jest niewielu. 

W trakcie pobytu przy Łazienkowskiej, Carlitos nie zdecydował się na transfer do MLS (zimą, na początku 2019 roku), a początkowo odrzucił też ofertę z Al Wahda. Nie brakowało zdania, że piłkarza przede wszystkim interesuje ewentualny ciekawy projekt sportowy. Gracz czekał na ofertę, gdy spekulowało się, że może chcieć pozyskać go Mallorca. Beniaminek Primera Division ostatecznie nie przedstawił propozycji, choć ta mocno zainteresowałaby 29-latka, którego marzeniem było spróbować sił w najwyższej klasie rozgrywkowej w swoim kraju. Inni nie wykazywali zainteresowania. Początek drugiego sezonu Carlitosa w Legii był obiecujący. Wydawało się, że piłkarz bierze na siebie kwestie nastrojów w szatni. Na zgrupowaniach, gdy był pewniakiem do pierwszego składu, był uśmiechnięty, starał się spajać grupy i być kimś, kto odpowiada za atmosferę. Solista nie zawsze odnajduje się jednak w grupach. Solista musi być w świetle reflektorów. O to było trudniej po początku rozgrywek, gdy Legia nie zachwycała, a sztab szkoleniowy szukał nowych rozwiązań. Dwa gole z Europa FC były pierwszymi w nowym sezonie, a jednocześnie - jak się okazało - ostatnimi w trakcie związku z "Wojskowymi". Carlitos zszedł na drugi plan, a uśmiech zastąpił ciężki oddech, który dał się we znaki w szatni wicemistrzów Polski. 

CarlitosGdy Carlitos z początkiem sierpnia stracił miejsce w wyjściowym składzie Legii, przez kolejny miesiąc go nie odzyskał. 30 dni wystarczyło, by zmienily się też plany Hiszpana, a oferta z Al Wahda - w tym okresie podwyższona przez klub z ZEA - stała się znacznie bardziej kusząca. Nowy związek stał się bardziej interesujący niż walka o dotychczasowe uczucie, które narodziło się nieco ponad rok wcześniej. Bilans Carlitosa w Legii zatrzymał się na 53 rozegranych meczach (3548 minut), 21 zdobytych bramkach i siedmiu asystach. "Wojskowi" stracili artystę, który miał specyficzną osobowość. Z Łazienkowską rozstał się bardzo dobry zawodnik, który cenił sobie zainteresowanie, a poniekąd też uwielbienie środowiska. Sportowo zawodnik pomógł warszawiakom, choć ostatecznie wyjechał bez żadnego trofeum i zrezygnował z walki o odzyskanie mistrzostwa czy krajowego pucharu. Reakcja szatni, a w zasadzie jej brak też pokazuje, że Carlitos nie był przez kolegów uznawany za kogoś niezbędnego. Gdyby było przeświadczenie, że został potraktowany niesprawiedliwie, że zamiast zapewnić punkty i premie siedzi na ławce rezerwowych, to drużyna by zareagowała. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Skończyło się rozwodem, a obie strony już nie czekały na orzeczenie o winie, lecz przy bilansie zysków i strat zapisały (finansowe) plusiki. Legia zarobiła sumarycznie około miliona euro (odejmując pierwotną kwotę transferową i procent, który należy przelać Wiśle, kwota transferu wyniosła ok. 2 mln euro), a sam Carlitos będzie pobierał ponad dwukrotnie wyższą pensję. 

CarlitosCarlitos w Legii:
53 mecze
21 goli
7 asyst

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.