Czesław Michniewicz: Było kilka pozytywów w naszej grze

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

22.10.2021 00:01

(akt. 22.10.2021 14:12)

- Chciałem podziękować drużynie za olbrzymi wysiłek, zaangażowanie, zostawienie dużo zdrowia na boisku. Wynik nie oddaje tego, co działo się przez 80 minut, bo ostatnie 10 minut było decydujące - mówił po meczu z Napoli (0:3), trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

- Z mojej perspektywy, do prawie 80. minuty byliśmy cały czas w grze, utrzymywał się wynik bezbramkowy. Może nie stworzyliśmy zbyt wielu okazji, to Napoli wykreowało ich więcej, których – na nasze szczęście – nie wykorzystało. W najlepszym dla nas momencie, gdy zaczęły się pojawiać akcje, straciliśmy dwie bramki. Pierwszą – po kontrze, po naszej sytuacji, którą należało lepiej rozwiązać, mogliśmy wtedy objąć prowadzenie. Potem skonstruowaliśmy kolejną akcję, po której mogliśmy wyrównać. Od razu po niej straciliśmy drugiego gola. Nasza sytuacja zrobiła się bardzo trudna. Trzecie trafienie, to bardzo ładny strzał zawodnika Napoli, w efekcie czego przez 10 minut straciliśmy nadzieje na korzystny wynik.

- Chciałem podziękować drużynie za olbrzymi wysiłek, zaangażowanie, zostawienie dużo zdrowia na boisku. Wynik nie oddaje tego, co działo się przez 80 minut, bo ostatnie 10 minut było decydujące. Czasami jest tak, że kluczowe zmiany mają znaczenie. Wejścia Osimhena i Ruiza przyspieszyły grę Napoli. Widzieliśmy, że jeśli wynik dla rywali nie będzie się układał, to w którymś momencie na murawie pojawią się zmiennicy, którzy na co dzień grają w podstawowym składzie – i tak też było. Gdy opadaliśmy z sił, dokonywaliśmy zmian, przeciwnicy również to zrobili. Ich rotacje okazały się kluczowe. Dwóch naszych zawodników, którzy pomagali nam wcześniej – Emreli i Kastrati  – mieli udział przy dwóch sytuacjach, w których mogliśmy zdobyć bramkę. Tak się nie stało. 

- Wracamy do Warszawy smutni. Myślę, że jak opadną emocje, to da się zauważyć, że było kilka pozytywów w naszej grze. Oprócz zaangażowania, organizacji, pojawiło się też parę fajnych elementów. Rywalizowaliśmy ze świetnym zespołem, liderem Serie A, któremu staraliśmy się przeciwstawić.

- Strata bramek tuż po naszych akcjach... To wryło się w pamięć. Do tego momentu wszystko było w miarę okej - nie strzeliliśmy gola, ale też nie straciliśmy. To był dla nas kluczowy fragment spotkania. Jeśli tracisz bramkę w momencie kiedy sam ją możesz zdobyć, a później nie udało ci się wybronić kontry, to jest olbrzymi niedosyt i ból. Wiedzieliśmy, że jak pierwsi stracimy gola, to trudno będzie nam odpowiedzieć. Mieliśmy jednak akcję na 1:1, po której znów straciliśmy bramkę. Uważam, że te dwa momenty bolą najbardziej i siedzą w głowach zawodników, bo miałem okazję już z kilkoma porozmawiać. Oprócz krótkiej rozmowy ze wszystkimi, każdy żałuje tych dwóch sytuacji (Emrelego i Kastratiego - red.). Wiedzieliśmy, że nie będzie zbyt wielu okazji do tego, aby zdobyć bramkę. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy wykorzystać wszystkie te, które będą. Nie sfinalizowaliśmy dwóch najważniejszych, po których rywal strzelił gole, po kontrach, kiedy zrobiło się troszeczkę więcej miejsca. Zmiany okazały się kluczowe. Trudno mieć pretensje przy akcji Osimhena, że ktoś go nie dogonił. Myślę, że nie ma zbyt wielu obrońców w Europie, którzy w tej sytuacji by go dogonili.

- Wiedzieliśmy, że chcemy uniknąć bezpośrednich pojedynków Manolasa i Koulibaly’ego – z uwagi na atletyczność – z naszymi napastnikami. Szukaliśmy innego rozwiązania, sposobu, w jaki można ich ominąć. Uważam, że pomysł z Ernestem Mucim, jako fałszywą dziesiątką, który też schodził do rozegrania, do środka pola, był okej. Żałuję bardzo, bo w pierwszej połowie była dobra sytuacja, w której bardzo ładnie uwolnił się w polu karnym, próbował oddać strzał – był z tego rzut rożny. Filip Mladenović wychodził na świetną pozycję, można to było optymalnie rozegrać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie zbyt wielu okazji, aby gościć w polu karnym, że będą to wypady, skoki po przechwycie piłki. I że trzeba będzie mieć bystrych, szybkich, awansowych technicznie piłkarzy, którzy świetnie radzą sobie z futbolówką. Pomysł był taki, aby wystawić jak najwięcej zawodników dobrze radzących sobie z operowaniem piłki pod presją, na małej przestrzeni. Wiedzieliśmy, że miejsca nie będzie dużo i po odbiorze futbolówki będziemy musieli utrzymać ją w grze. Były momenty lepsze i gorsze.

- W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy dłużej, odważniej utrzymywać piłkę w grze. Oczywiście, były też błędy, gdzie próbowaliśmy grać od tyłu. Potem przenosiliśmy grę w prostszy sposób, poprzez długie wprowadzenie od Czarka Miszty, bo wcześniejsze piłki nie trafiały do adresatów. Sposobem na mecz z Napoli, które jest w kapitalnej formie, była gra zawodnikami, którzy świetnie radzą sobie z piłką pod dużą presją.

ZOBACZ TAKŻE: LIGA EUROPY - SYTUACJA W TABELI, TERMINARZ MECZÓW

Polecamy

Komentarze (146)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.