Czesław Michniewicz: Gramy o przyszłość w Europie
20.07.2021 13:07
- Przepraszam za spóźnienie, ale trzy wypadki miały miejsce na drodze, prawdziwy hat-trick. Stąd spóźnienie.
- Sytuacja zdrowotna w zespole? Nie skorzystamy z Czarka Miszty, który jest kontuzjowany. Nie będzie Jasurbeka Yaxshiboyeva. Pod znakiem zapytania stoi występ Mattiasa Johanssona - w poniedziałek zszedł z treningu, dziś będziemy mieli więcej informacji. Pozostali zawodnicy są do gry, podobnie jak Artur Jędrzejczyk i – mam nadzieję - Andre Martins, który w poniedziałek nie ćwiczył z zespołem. Ale był to świadomy wybór, aby go oszczędzić. We wtorek wejdzie w trening.
- Akurat tak się złożyło, że na piątkowy mecz Flory, na który wysłaliśmy członka sztabu, rywale zagrali w zupełnie zmienionym składzie. Dziewięciu zawodników nie grało z wyjściowej jedenastki, obraz jest niepełny. Bazujemy na wcześniejszych grach, nawet na meczu z Dinamem Zagrzeb, który rozegrali rok temu. Zespół Flory się nie zmienił. Od tego czasu doszło do dwóch-trzech zmian. Sposób gry, ten sam trener. Myślę, że bardziej miarodajny jest mecz z Dinamem, który rozgrywali na wyjeździe. Było to jedno spotkanie, przegrali 1:3. Ale wiele rzeczy, które tam pokazali, widziałem w lidze wiele razy. Bazujemy, przede wszystkim, na spotkaniach pucharowych: z Hibernians i Dinamem. Oczywiście, mecze ligowe też analizowaliśmy, ale w większości gier Flora ma bardzo dużą przewagę i mecze gra praktycznie do jednej bramki. Strzelają dużo goli, swobodnie zdobywają bramki. I myślę, że nie jest to obraz, który będziemy widzieć przy Łazienkowskiej.
- Czy ewentualny awans do III rundy el. Ligi Mistrzów i zapewnienie sobie udziału przynajmniej w Lidze Konferencji, da mi pełen spokój, bezpieczeństwo i wypełnienie celu minimum? W Legii nigdy nie ma spokoju, niezależnie co się dzieje: czy wygrywasz, czy nie. Nie wybiegamy aż tak do przodu. Porównanie Bodo/Glimt i Flory? Bodo to zespół, który bazował na ustawieniu 4-3-3. Można powiedzieć – książkowe zachowania zawodników na poszczególnych pozycjach. Dokładnie tak, jak powinno być. Wszystko ze sztuką taktyczną, dużo schematów rozegrania akcji. Flora – mniej schematów, więcej indywidualności. Przede wszystkim, Vassiljev świetnie rozgrywa piłkę. Znamy go doskonale, grał wcześniej w Piaście i Jagiellonii. Do tego dochodzą dwaj szybcy skrzydłowi, czyli Zenjov i Ojamaa, którzy często szukają pojedynków 1 na 1. Bardzo dobre stałe fragmenty gry i warunki fizyczne. Mają kilku wysokich piłkarzy i mnóstwo wariantów rozegrania stałego fragmentu gry. Bodo też miało kilka takich wariantów, ale nie dysponowało aż tak wysokimi piłkarzami. Myślę, że doświadczenie… Flora, w przeciwieństwie do Bodo, ma większe doświadczenie międzynarodowe. Nie twierdzę, że zwojowali Europę, ale regularnie grają do którejś rundy eliminacyjnej w rozgrywkach UEFA. Ale też wszyscy grają w reprezentacji, to ich największy atut. Mają doświadczenie i ogładę międzynarodową. Bodo troszeczkę tego brakowało, nie było aż tylko zawodników, którzy w Europie się pokazywali. I w kluczowych momentach nie pokazywali pełni potencjału, na szczęście dla nas.
- Bodo jest zupełnie innym zespołem niż Flora. Bodo funkcjonowało według utartych schematów, powtarzanych w każdym meczu. Flora funkcjonuje inaczej. Jest tam więcej improwizacji, jeśli chodzi o budowanie akcji. Dużo pojedynków 1 na 1. W przypadku Bodo – po tym, jak wypadło dwóch skrzydłowych, pojedynków było zdecydowanie mniej. Teraz musimy się spodziewać, że Ojamaa, Zenjov i inni będą szukać właśnie takich sytuacji, akcji 1 na 1. Bardzo szanujemy rywala. Oczywiście, mamy plan na mecz. Chcemy zagrać na naszych zasadach, ale wiemy, że będzie to zupełnie inny mecz niż z Bodo. Tam pewne rzeczy można było przewidzieć z góry. Tutaj niektóre rzeczy będą wynikały po prostu z sytuacji boiskowych i tego, co wymyśli Vassiljev, a także inni zawodnicy.
- W meczu o Superpuchar bardzo chcieliśmy wygrać. Tak się nie stało, przegraliśmy po rzutach karnych. Czy to skomplikowało sytuację? Na pewno skomplikowało sytuację, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. Czarek Miszta wypadł na dłuższy czas. Przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie w ogóle trenował. Po dwóch tygodniach być może zacznie trenować. W międzyczasie pojedzie też prawdopodobnie do Hannoveru, aby wykonać maskę na ochronę nosa, żeby mógł czuć się bezpieczniej. Zobaczymy, jak dalej potoczą się jego losy. Jeśli chodzi o sytuację zdrowotną w drużynie, nie jest najgorzej. Poza Martinsem, który czuł się poobijany po meczu z Rakowem, to pozostali zawodnicy, większość z nich czuje się dobrze. Nie mamy problemów z regeneracją. W poniedziałek, oprócz tych, którzy grali w większym wymiarze czasowym, piłkarze normalnie ćwiczyli. Były zajęcia intensywne, bo taki było założenie. Wszystko tutaj jest okej. Oczywiście, jest zadra, że nie udało się po raz kolejny wygrać Superpucharu. Ale nie rozpamiętujemy tego. Powiedzieliśmy sobie z zawodnikami, że Superpuchar to zakończenie i nagroda za poprzedni sezon, mistrz grał ze zdobywcą Pucharu Polski. A dziś jest coś innego. Gramy o przyszłość w Europie i na tym się koncentrujemy. Chcemy to zrobić jak najlepiej.
- Mateusz Kochalski? Nie znam szczegółów, bo organizował to wszystko dyrektor sportowy, Radek Kucharski. Nie wiem, jak wygląda do końca ta sytuacja. Dziś będzie z nami pierwszy raz na zajęciach. Wiem, kto to jest, bo oglądałem kilka jego meczów: nawet przy okazji młodzieżowej Ligi Mistrzów. Ale, osobiście, jeszcze z nim nigdy nie rozmawiałem.
- Wyeliminowanie Flory uznam za wypełnienie celu minimum i - po paru latach – wprowadzenie Legii do europejskich pucharów, i gramy dalej? Nie patrzę na to w ten sposób. Wcześniej nie było mnie tutaj. Nie byłem odpowiedzialny bezpośrednio, zaangażowany w to, co się działo – mówię o rozgrywkach pucharowych. Dziś jestem tutaj od dłuższego czasu. Wspólnie pracujemy. Chcemy zajść jak najdalej. Nie stawiamy sobie żadnych ograniczeń, ale nie wybiegamy za daleko w przód. Wiemy, na kogo możemy trafić my, zwycięzca naszej pracy, zwycięzca pary Dinamo/Omonia. O tym doskonale wiemy. Ale do momentu zakończenia dwumeczu z Estończykami, w ogóle nie będziemy się tym zajmować. Tak było też w przypadku Bodo. Wówczas nie interesowaliśmy się kompletnie Florą i Hibernians. Taką mamy zasadę, liczy się tu i teraz. A dopiero później będziemy mogli się zastanawiać, co dalej.
- Przypominam sobie dyskusję przed meczem z Bodo. Też upatrywano faworyta w zespole z Norwegii, nasze szanse oceniano zdecydowanie niżej. Szczerze mówiąc, nigdy nie przywiązuję do tego wagi. Zaczynamy 10 na 10 w polu, plus dwaj bramkarze. Mecz jest zawsze sprawą otwartą. To jest piłka. Futbol uczy pokory i tego, żeby zawsze być przygotowanym, skupić się na siebie, na tym, co my chcemy pokazać, jak chcemy grać. Zagramy u siebie. Liczę na to, że publika będzie tak wspaniała, jak była w meczu z Bodo, bo to nam bardzo pomogło, cały czas trzymało zespół na wysokich obrotach. Nie będę się bawił, oceniał, kto ma jakie szanse. Boisko wszystko zweryfikuje.
O nowych zawodnikach
- Joel Abu Hanna dołączył do nas kilka dni po rozpoczęciu naszych przygotowań. W tym momencie rywalizuje z Mateuszem Hołownią. W jego przypadku wszystko jest okej, dyspozycja fizyczna także. Nic mu nie dolega. Być może z konieczności będzie grał na pozycji Filipa Mladenovicia. Na dziś stawiamy na Mateusza Hołownię, ale za chwilę będziemy potrzebować zmian, rotacji, będą mecze co trzy dni. Na pewno swoje minuty otrzyma w najbliższym czasie.
- Mattias Johansson dochodzi do optymalnej formy fizycznej. Ma delikatny uraz, mam nadzieję, że nic groźnego. Rywalizuje z jednym z najlepszych piłkarzy całej ekstraklasy – mówię o Juranoviciu. Do tego dochodzi młody Kacper Skibicki. Ale dla niego też znajdziemy odpowiedni czas na grę. Po to go sprowadzaliśmy, aby w momentach, kiedy gramy np. w sobotę – wybiegam troszkę do przodu – z Wisłą Płock, a we wtorek rywalizujemy już w Tallinnie. Na pewno Jura nie będzie grał wszystkich meczów od pierwszej do ostatniej minuty, Mattias bardzo nam się przyda.
- Lindsay Rose dołączył do nas z lekkim urazem. Wraca do pełni dyspozycji. Daliśmy mu 60 minut w meczu o Superpuchar, aby go zobaczyć. W jego przypadku jest to o tyle utrudnione, że nie ma okazji, aby zorganizować dodatkowy sparing, mecz, aby dać mu szansę pograć, bo gramy co trzy dni. Będzie musiał dochodzić do siebie w spotkaniach ligowych i pucharowych. Może grać na pozycji Artura Jędrejczyka, ale i na pozycji Mateusza Wieteski, bo to jest jakby ta sama specyfika.
- Mahir Emreli – myślę, że za dużo nie trzeba o nim mówić. Przyszedł, od razu wszedł do składu, dobrze odnalazł się w zespole. Zdobywa ważne bramki. Jest ważnym ogniwem. Sam się przedstawił. Josue? Jego problemem na dziś jest jeszcze, cały czas, praca nad motoryką. Pracujemy z nim dużo, lecz nie jest to jeszcze optymalna forma fizyczna. Ale ma duże umiejętności i myślę, że będzie otrzymywał swoje minuty na murawie. Mecze co trzy dni dadzą nam szansę, aby wszyscy zawodnicy się pokazali.
- Będziemy robić dużo rotacji. Nie będziemy przywiązywać się do jednego ustawienia, bo przez niektóre zmiany będziemy czasami grali czwórką obrońców z tyłu. Na to też jesteśmy przygotowani, że w niektórych spotkaniach wrócimy do wcześniejszego systemu. Chociaż ustawienie z piątką obrońców z tyłu dało nam prawie 20 meczów, o ile dobrze liczę, bez porażki. Mecz z Rakowem też traktujemy tak, że po 90 minutach nie przegraliśmy. Mamy plan na każdego zawodnika, ale potrzeba troszeczeczkę czasu.
ZOBACZ TAKŻE: WYPOWIEDŹ JOSIPA JURANOVICIA PRZED MECZEM Z FLORĄ
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.